Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 października 2016 , Komentarze (10)

Nie liczyłam cały tydzień kalorii, nie ważyłam składników. Taki test, czy potrafię samodzielnie trzymać się wytycznych i nie przytyć.

Poniedziałek był dniem rozpusty, kiedy to po tygodniu bez słodyczy, pozwoliłam sobie na tort bezowy :) Kolejne dni bez wielkiej rozpusty, ale ze skromnym podjadaniem. A to banan, a to orzechy włoskie, czy kilka kostek ptasiego mleczka, albo innych czekoladek. Do czwartku waga była bez zmian, więc spoko był mój plan żywieniowy. W piątek czułam, że zjadłam za dużo i oczywiście sobota mnie powitała zwyżką na wadze. Niedziela - spadek nadwyżki na wadze i dzień w ogóle niedietetyczny, bo od jakiegoś czasu piekę w każdą niedzielę ciasto i hulaj dusza piekła nie ma ;). Fakt, że te moje ciasta są bez cukru, tłuszczu i mąki, ale jednak to nie danie z rozpiski. Dziś na tapecie, jabłecznik na jaglance, mniam.

Picie wody trochę kiepsko było w tym tygodniu, aktywność na przyzwoitym poziomie. Codzienne ważenie kontrolne obowiązkowe, żeby trzymać rękę na pulsie i nie popłynąć przypadkiem za bardzo. Nie popłynęłam, bo różnica w wadze między początkiem tygodnia, a dzisiejszym porankiem to tylko 200gram na plusie. Mam równe 62kg.

Zauważyłam że wyrobiłam w sobie zdrowy nawyk sięgania po szklankę z wodą. Wieczorem, kiedy tej szklanki pod ręką celowo nie mam, żeby w nocy nie wstawać do toalety, ręka mi czasem sama idzie w znajomym kierunku :).

Postanowiłam postawić sobie nowy cel i zawalczyć o 5 z przodu. Nigdy w dorosłym życiu nie ważyłam mniej niż sześćdziesiąt kg, więc wyzwanie jest mega. Motywacja też mega, bo kupiłam świetną tunikę, ale jest zbyt obcisła. 

Do boju :)

22 października 2016 , Komentarze (17)

Bezpiecznie się czuję kiedy na wadze jest 62kg, a najlepiej kapkę poniżej. Niestety ostatnio sobie pofolgowałam ze słodyczami i się bidy narobiło. Miała być stabilizacja, a było regularne przybieranie na wadze, mimo zdrowego odżywiania.

Grunt to reagować od razu, a nie czekać aż się zrobi plus pięć czy dziesięć kilo. Program naprawczy więc był od razu i waga wróciła do zdrowej normy :)

 Jem w zasadzie monotonnie, bo tylko obiad się zmienia, czasem kolacja, ale tak mi pasuje i przynosi efekty w postaci spadków wagi. Nie ma nic lepszego na diecie, niż jeść to co się lubi, nieprawdaż? :)

Tydzień na odwyku od słodyczy i jest znów poniżej 62:) A lekko nie było, bo musiałam się powstrzymać przed kupnem mojego ulubionego tortu bezowego, który kusił w przydomowym sklepie. Dziś odłożyłam z powrotem na półkę, deser tiramisu, choć miał wylądować w koszyku. Brawo ja:)

Jutro nagroda, czyli będę piekła dukanowy sernik i mam zamiar sporo go zjeść. W końcu niedziela:) a jak coś, to wiem jak odrabiać straty :)

6 października 2016 , Komentarze (16)

Okazuje się, że na stabilizacji tez można jeszcze schudnąć;) i jedząc 1800kcal waga potrafi spadać, ekstra. Dziś spadek o 500g i zrobiło się mnie 61,5kg :) Musiałam na pasku zmienić cel, bo mi nie pokazywało obecnej wagi, tylko napis- sukces osiągnięty.

Fajnie by było, żeby zeszło o równo 15kg, do dziś jest 14,4. Rok czasu zajęło mi to odchudzanie, więc mam nadzieję że waga się utrzyma. Chciałabym w przyszłe lato ważyć tyle samo i zrobię wszystko żeby nie było więcej. Motywacja jest, może płytka, ale jest. Chcę udowodnić siostrze, że nie roztyję się jak ona. A że widzimy się raz do roku właśnie w lato, więc i ja i ona mamy czas na zadbanie o wagę i wygląd:) Taka siostrzana rywalizacja.

Szkoda mi trochę fajnych ciuchów, które zrobiły się za duże, spodni które spadają z tyłka, zsuwają się nawet legginsy, że o bieliźnie nie wspomnę :)  Bezcenne uczucie.

Nie wiem jak to się dzieje, że trzymam w ryzach węglowodany, jedząc kanapki, owoce i makaron. Większość ma właśnie z węglami problem. Przydaje się aplikacja do liczenia BTW, bo przynajmniej wiem dzięki czemu chudnę, na co mogę sobie jeszcze danego dnia pozwolić i w ogóle jest to dobry sposób na trzymanie się diety. Więc jeśli nie macie już pomysłu co zrobić żeby waga zaczęła wreszcie spadać, możecie zgapić mój sposób.

Przez ten rok przetestowałam sporo diet i sposobów, żeby osiągnąć zamierzony cel, więc służę radą.

4 października 2016 , Komentarze (10)

Tak jak wspominałam, robię stabilizację. Kaloryczność diety zwiększyłam o 150kcal i mam teraz 1800kcal, yupi :) To chyba niezbędne minimum, bo wczoraj i dziś czułam się najedzona i nie ciągnęło mnie do zakazanego.Trochę może i z powodu jedzenia dżemu, który codziennie gości w moim menu. Dziś mi go zabrakło, więc korzystając z owoców sezonowy zrobiłam sobie swój, domowy, bez cukrowy, o! :) Wyszło mi, że ma tylko 50kcal w 100gramach, więc bezpiecznie można konsumować. Jest z jabłek i węgierek, słodzony słodzikiem, z odrobiną kwasku cytrynowego, mniam:) I chyba przejdę na własną produkcję, bo przynajmniej wiem co jem, a jabłka są dostępne cały rok. Niby słodzik to chemia, ale nie jem za to miliona innych paskudztw, którymi ludzie się raczą na co dzień. A i co do dżemu, to robiłam go w maszynie do chleba, bo mam taką opcję.

Waga trzeci dzień bez zmian, czyli 62,1kg. Pewnie już nie spadnie, ale co tam, dobrze jest jak jest:)

2 października 2016 , Komentarze (16)

Waga sobie oscyluje w bezpiecznym przedziale. Jem różnie. Raz się dzielnie trzymam , raz grzeszę, ale jest dobrze. Zastanawiam się czy nie zrobić już stabilizacji, bo bywam okrutnie głodna, a to źle. Dodatkowo nadchodzą dni słoty i ograniczę swoją aktywność ruchową, bo w deszczu spacerować nie lubię.

23 września 2016 , Komentarze (6)

Uwielbiam owoce i generalnie mogłabym się żywic tylko nimi. No ale to węgle, więc trzeba mieć się na baczności. Odkryłam swego rodzaju Amerykę, jak je jeść, żeby się najeść i żeby miało się wrażenie że zjedliśmy dużo. Bo przecież lubimy dużo jeść :) zwłaszcza tego co dobre i słodkie i zwłaszcza na diecie która nam to "dużo" ogranicza.

Pokroić, o! :) Podzielić na małe cząsteczki i wtedy wydaje się, że mamy dużo. Po drugie, podawać w formie sałatki owocowej, a nie gryźć pojedynczo, kiedy to odgryzamy duże kawałki i owoc znika w mgnieniu oka, zanim mózg dostanie sygnał, że coś tam wszamaliśmy. Poza tym takie niepogryzione, nierozdrobnione, to niepotrzebne obciążanie żołądka

Czyli tak... dwa, trzy owoce, pokrojone na małe kawałki. Banan zawsze w pół krążki, kiwi w ćwierć krążki, brzoskwinie czy inne śliwki w małe kawałeczki.

Ja sobie taką sałatkę zawsze dzielę na dwa posiłki i mam II śniadanie i podwieczorek z tego miksu owocowego.

Tu mieszanka z wczoraj- kilka śliwek, 2 kiwi i banan- 275 kcal miała całość, więc idealnie do podziału na dwie przekąski.

I dzisiejszy mix owocowy

śliwki, brzoskwinia, 2 kiwi- 310kcal

 A na wadze kolejna niespodzianka. Znów spadek i waga na dziś to 61,5kg ;)

22 września 2016 , Komentarze (12)

Dziś na wadze 61,9kg więc cel osiągnięty;) Postanowiłam zatem ustanowić sobie nowy cel, bo niby czemu by nie ważyć równe 60? :) Tak więc odchudzania ciąg dalszy. Lubie takie pilnowanie się. Wprowadza w moje życie coś stałego, niezmiennego, poczucie stabilizacji. Nawet kiedy miałam bardzo stresujący czas, dieta stawiała mnie do pionu.

Tak więc róbmy swoje :)

Codziennie mijając na ulicy otyłych ludzi, przekonuję się że warto. Warto zacisnąć pasa, poskromić apetyt i czuć się laską ;) Bezcenne uczucie.

bilans ostatnich dni wygląda tak:

18 września 2016 , Komentarze (1)

Waga wskazuje cały czas, moje upragnione 62kg, ale z solidnym hakiem. Moim marzeniem jest 62,0kg, wiec muszę się przestać obżerać. Ostatnio testowałam raczej na ile mogę sobie pozwolić, żeby nie przytyć, zamiast się dalej solidnie odchudzać. Koniec rozpusty, musi być to równiutkie 62.

Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale kiedyś potrafiłam się zaprzeć i dążyć do celu, więc może teraz też się uda. Zwłaszcza, że cel na wyciągnięcie ręki. Marne 800g, więc powinno mi to chwilkę tylko zająć. Tyle, że... ciągle mi jedzenia mało. No i te słodkości, ech.

Dziś znów zrobiłam kotlety z kalafiora i pieczarek, więc najadłam się do syta. Specjalnie nie upiekłam sobie chleba, żeby nie kusiły kanapki. Zastąpiłam jogurtem z musli i żurawiną. W tygodniu planuje zrobić sobie dzień warzywno-owocowy. O ile dam rade nie grzeszyć, to spadek murowany.

Bilans tygodniowy:

11 września 2016 , Komentarze (1)

Ostatni tydzień raczej nie zaliczał się do diety odchudzającej, bo jadłam sporo i to niedietetycznie. Naginałam przepisy na maksa. Waga oczywiście nieznacznie wzrosła, ale pilnuję żeby nie poszybowała sobie za wysoko. Byleby się utrzymywać między 62, a 63kg i będzie dobrze.

Bilans tygodniowy wygląda tak:

Paradoksalnie po wypasionym, niedietetycznym żarciu (frytki, piwo, lody) waga spadła, hmm. 1900kcal z dokładką spożyte wczoraj i spadek wagi dziś. Niesamowite.

Dziś już wróciłam w zasadzie na dobre tory, a to za sprawą zapomnianego dawno przepisu na klopsy z kalafiora:) Smaczne, dietetyczne i objętościowo zaspokajające zapotrzebowanie :) przepis tu. Wyszło sześć sztuk więc starczyło na obiad i kolację. Wyrobiłam się w limicie kalorii ze sporym zapasem.

 Coś by wypadało jeszcze zjeść :) ?

7 września 2016 , Komentarze (9)

Postanowiłam się pochwalić moją przemianą. Zaczynałam z wagą 76kg i niestety nie mam z tego okresu zdjęć, ale mam z 73kg

potem było 70kg

i dziś

62,5kg, czyli w zasadzie koniec odchudzania

Może się jednak postaram o zejście do równych 60kg, ale nie obiecuję :) Na razie dalej liczę co jem, wpisuje w apke i się pilnuję.

Tak wyglądałam w tej sukience 10 lat temu i jednak trochę żal że teraz zbyt opina. Miło by było znów nosić rozmiar 38, ale nie wiem...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.