Trochę mnie się więcej zrobiło, a to wszystko przez nieliczenie kalorii.Tragedii nie ma, ale pierwszego lipca idę na wesele, więc najwyższa pora znów się wylaszczyć na maksa :) Od wczoraj wszystko co do japy wkładam jest wliczane w bilans, a ten niestety ma niewiele ponad 1600kcal. Nie to, żebym była głodna, ale trochę się muszę nakombinować, żeby się i kalorie i BTW zgadzało.
Wczoraj w bilansie była nawet duża jogobella light i zostało mi prawie 200kcal niewykorzystanych. Dziś troszkę przekroczyłam bilans, ale był za to długi spacer i rowerek stacjonarny. Na wadze od wczoraj pół kilo mniej. Jutro w planach pizza z batata, na kolacje syn męczy o tatar, więc znów sie nakombinuje jak koń pod górę, żeby się wszystko kalorycznie zgadzało. Dobrze, że warzyw teraz pod dostatkiem, to jest się czym zapchać i kalorii nie dostarczyć ;)
I sprawdzian mojej silnej woli mi się trafił dziś. Syn w dobrej wierze kupił mi cztery mini ciasteczka, bo mi się wyrwało, że tiramisu bym zjadła. Trochę mu było przykro, że odmówiłam zjedzenia tych słodkości, ale jak dieta na maksa, to nie ma przebacz. Nie wiem jak długo wytrzymam w tym kolejnym odwyku od cukru, ale staram się jak mogę.
Kiecka na wesele jeszcze nie kupiona, to i do konkretnego rozmiaru nie ma co się dopasowywać ;) Tak się usprawiedliwiam sama przed sobą, jakby mi się przypadkiem nie udało wylaszczyć :)
flisowna
13 maja 2017, 20:16Przykro mi że to Ciebie też dopadło:( ale powiem Ci że mi to dobrze robi (jak narazie) bo z 65.6 spadło do 63.4 . Więc tobie również życzę miłego liczenia *_*
eszaa
13 maja 2017, 20:54mnie to generalnie bawi, nie męczy, wiec nie jest źle:) ale jednak jedzenie na luzie, bez liczenia ma swoje niezaprzeczalne uroki. Poza ryzykiem, oczywiście. Gratuluje sporego spadku
annaewasedlak
13 maja 2017, 12:55Syn mi tez kupował czekolady albo ciastka ale nie skusiłam sie na nie leżały w szafce a potem częstowałam nimi innych. Pozdrawiam kurcze abym tylko trochę z diety to waga rosnie.
eszaa
13 maja 2017, 13:01u mnie by nie poleżało, moja silna wola by takiej pokusy nie wytrzymała ;) musi byc od razu przez kogos zutylizowane :)
NaDukanie
13 maja 2017, 11:05Hmm no widac ze nad soba pracujesz i nie dajesz za wygrana :) Super. czasem taka regulacja kalorii pomaga w odchudzaniu :) Powodzenia
eszaa
13 maja 2017, 11:10muszę ;) nic mnie tak nie dołuje jak nadwaga, wiec tu raczej mi motywacji nie powinno zabraknąć
Hipcia1965
13 maja 2017, 10:55A jak obliczasz BTW ? Gratuluję konsekwencji bez ciasteczek :)
eszaa
13 maja 2017, 11:09aplikacja za mnie oblicza;) polecam VitaScale
Hipcia1965
13 maja 2017, 19:38Dzięki :))
luckaaa
12 maja 2017, 22:00Widze tutaj kiecke w bardzo małym rozmiarze skoro tych synowskich ciasteczek nie zjadłaś ! Twardzielka jesteś !
eszaa
13 maja 2017, 07:57noo, lubie sukienki przy ciele, więc tu musi byc konsekwencja ;) jak sie upre, to nie ma bata
Pola789
12 maja 2017, 21:25Za podołanie ciasteczkowemu wyzwaniu - wielkie brawa! Też staram się odwyknąć i znam ten ból... U mnie motywacją do podkręcania śruby są ciuchy do chodzenia po górach i MUSZĘ się do nich dopasować bo nie mam planu awaryjnego :)
eszaa
13 maja 2017, 07:58moze ja jednak powinnam kupic juz sukienke, zeby zwiększyc motywacje? :)