Oglądam czasem kanał Iwony Wierzbickiej, bo ma kobieta niezłą wiedzę i tak sobie pomyślałam… Może nie lekarz mi potrzebny, a dietetyk kliniczny? Poszukałam takiego w moim mieście. Niestety nie sprostała. Ból brzucha, zaparcia i kamica żółciowa, to zbyt duże wyzwanie. Poddała się na starcie rzucając najprostszym z możliwych, czyli jelitem drażliwym i zalecając konsultacje u innego gastroenterologa. Całe szczęście, że nasza współpraca skończyła się na kontakcie mailowym, bo bym słono przepłaciła za wizytę, która nic by nie wniosła. Fachowcy od siedmiu boleści…
Znalazłam inną w pobliskim uzdrowisku. Po opisaniu problemów, chętnie zgodziła się pomóc. Wizytę mam w środę. Do tego czasu mam spisywać co jem i jakie dolegliwości się pojawiają po jedzeniu. bingo.
W poniedziałek, zaraz po świętach, jadę umówić się na kolonoskopię, do pobliskiego miasta. Trzeba osobiście. Ponoć terminy przyzwoite.
Boje się tych świąt, znaczy tego jedzenia się boję. Niby brzuch nie boli, ale czasem pobolewa dając znaki żeby go oszczędzać. A tu by się chciało pojeść słodkiego i śledzi i pierogów z kapustą i grzybami i rybka po grecku kusi i inne potrawy… I nawet w święta będę musiała sobie odmawiać tego co dobre. ech, szlachetne zdrowie…
Spokojnego świętowania wam życzę