. Uwielbiam podróżować. Mogłabym być całe życie w drodze. Mam intensywna pracę, męża na medal, pasierba, kilka przyjaciółek i dwie cudowne siostry. Lubię czytać, uczyć się języków obcych. Kiedyś uwielbiałam sport. Muszę do niego wrócić.
Szybki dzień. Wstałam, żeby pobiega , ale nie miałam weny. Pojechaliśmy do US, ale zamiast do działu zaświadczeń zamówiłam wizytę do pitow i musimy jutro przyjść. Potem z małżonkom do okulisty. Wybierał swoje pierwsze okulary do czytania... Potem do zesciowej- umyłam jej głowę, na zakupy i do domu, bo kolega męża przyszedł na obiad. Pogadaliśmy i o 18 poszłam biegać. Wieczór to nie moja pora. Przeszłam szybkim marszem 6km i wróciłam. Już nic nie jem. Jutro kolejny dzień walki.
okres nadszedł. Wczoraj cały dzień na prochach, a wieczorem byłam na kolacji z kumplami. Super było! Nie piłam, bo wzięłam tyle tabletek przeciwbólowych, że bałam się o wątrobę...
Dzisiaj dzień w szlafroku na kanapie. Cieknie że mnie okrutnie, więc o bieganiu zapomnij. Dzisiaj pracowałam, jak mróweczka. Nad goniłam cały materiał z hiszpańskiego, przeczytałam książkę i zrobiłam dodatkowe ćwiczenia. 👍
Poczytałam dużo o Nepalu i trekingach i możemy iść do bazy pod Everestem, ale bardziej zależy mi, żebyśmy weszli na górę Mera. Mam cel! ♥️🔥 Dzisiaj byl wypadek samolotowy... Prawie wszyscy zginęli. Może do tej Luki pojedziemy samochodem. Zobaczymy...
Wyznaczyłam cele - pierwszy cel to do 1.03.2023 zobaczyć 7 z przodu. Realny, chociaż nie wiem ile ważę. Za 2 tygodnie stanę na wadze i go zweryfikuję.
Stworzyłam też swoją check listę.
🐷if 12-14h postu
🐷dieta z rozpiski
🐷 ćwiczenia min. 45 minut dziennie
🐷 woda 1,5l
🐷 beauty- włosy ampułka 3x tydzień, balsamowanie ciała, rąk i stóp
🐷niemiecki 20 minut
🐷hiszpański 20 minut
Tyle i aż tyle.
Jutro zaczynam biegiem, potem wizyta w Urzędzie Skarbowym ( nie cierpię tam chodzić), z mężem do okulisty, zakupy dla teściowej, potem wpada przyjaciel domu na obiad i na koniec dnia wycieczka do jakiegoś marketu budowlanego...
Powoli leci ten tydzień. Dietowo szału brak, ale jem mniej, niż wcześniej. Nie pije alkoholu. Codziennie rano staram się, żeby to był właśnie ten dzień, kiedy będę zadowolona z siebie. Muszę pamiętać, że wciąż wyglądam tak...
przedwczoraj pierwszy raz w tym roku biegałam, bo zostawiłam samochód u mechanika! Było super ;-)
Wczoraj zrobiłam pierwszy trening z wyzwania Moniki Kolakowskiej!
Dzisiaj idę odebrać samochód. Okazało się, że jeszcze łożysko poszło i dlatego tak huczało. Kurde całe szczęście, że nic się nie stało, bo tyle km przejechałam...
Mam problem z okresem. Od września do listopada cykl miał 26 dni, a w grudniu i teraz już 32! Byłam u gina i wszystko było ok. Może zaczynam przekwitać???? W lutym pójdę do lekarza, zobaczymy...
Grunt to teraz ograniczyć jedzenie. Mam nadzieję, że za 2 tyg będę miała mniej niż 83kg. Teraz szacuje ile mam, bo nie mam tu wagi.
Czas wrócić do dawnej wagi... Matko tyle mam zajebistych ubrań! Nowych nie chce kupować. Chcę schudnąć!!!!
Matko ile mnie tu nie było. Jakieś 6 kg temu. Masakra, jak te kilogramy wracają. Trzeba zmienić to i ten rok będzie początkiem. Za 18miesoecy mam 40. i zamierzam wyglądać zajebiście. Tymczasem za 132 dni mamy wesele! Siostrzeniec się żeni i jest to świetny powód, żeby zrzucić 15 kg, prawda?
Dieta Vitalii wykupiona. Zdecydowałam się na wege 1600kcal.
Treningi- bieganie i będę uzupełniać w miarę możliwości Kołakowską i Zając. Chce się w tym roku przygotować do maratonu. Tak, żeby na jesieni pobiec i przebiec w mniej niż 4:45h.
Samorozwój- doszlifować niemiecki i hiszpański. Przeczytać Jasienica, żeby nie być takim imbecylem z historii.
Podroze - Maroko z Jrbal Toubkalem w czerwcu i Nepal z treningiem do bazy pod Everestem w październiku.... Trzeba zatem być w formie!
Od poniedziałku ruszam. Alko bye bye, fast food bye bye itd....
Za cztery tygodnie mam urlop i jedziemy do Hiszpanii i Portugalii.w końcu! Do tego czasu chce wiadomo cl- schudnąć.
Pani dietetyczka wysłała plan w środę i od czwartku jadę. Oczywiście mam swoje zastrzeżenia, że za duzo kcal - mam dni z 2300 i 2100kcal. Ona mówi, że biegam to muszę mieć tyle kcal. Kolacje, które mają ponad kcal pomijam- wieczorem albo jestem po treningu i nie jestem głodna, albo po dodatkowej pracy i też tylko pije herbatę i idę spać. Powinnam pani zaufać i robić, co pisze, ale nie mogę się do tego przekonać Zobaczymy, jak będzie.
Wczoraj w pracy trochę się nagimnastkowalam i potem poszłam biegać. Nie biegałam nad jeziorem, bo rozłąki gnojówkę i szybko uciekałam do domu, żebym nie przesiąknęła tym odorem. Biegałam na wzgórzach koło winnic i jak mnie przyssało!!! Dobrze, że miałam kasę. Na powrocie kupiłam sobie Nussini na stacji i dobiegłam. I to policzyłam, jako kolację... Cudnie było, ale męczcąco.
Wczoraj waga pokazała 80,7kg. Nic nie zmieniam. Mam nadzieję, że w poniedziałek też tak pokaże. W ogóle mam tak, że w każdym miejscu w łazience waga pokazuje inaczej. Zawsze wybieram najniższą opcje....
Dzisiaj w planach bieganie, nauka hiszpańskiego, przygotowanie materiałów na korepetycje z angielskiego i małe porządki.
Tak sobie marzę...żeby do lutego 6 z przodu się pokazała, a potem na 20 mają, jak pojedziemy na wesele, żeby było 60kg. Jest to realne, tylko trzeba spiąć pośladki i się tym zająć. A u mnie to jest najgorsze, że wszystkie emocjonalne sytuację zajadam....
Piateczek zakończony treningiem. Kolejny miesiąc z rzędu dostałam okres 2 dni wcześniej. Zakładałam konto dzisiaj jednej pani z pracy i telefon spadł. Oczywiście potukł się. Szybko pojechałam do domu i wzięłam mój zapasowy. Masakra. Tak mi było głupio. Na szczęście to był jej stary telefon, ma nowiutki, ale rodzina nie zapłaciła rat i nie działa. Zablokowali. Zobaczymy jutro czy ten mój działa. A to konto zakładaliśmy od tygodnia, bo wszędzie problemy z zasięgiem, kombinowanie, szukanie miejsca do video weryfikacji i klops. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie.
Przyszły mi buty, które zamówiłam. Odeśle je, bo będą się łamać i szybko będą nieładnie wyglądać. Jednak muszę kupić new balance. W nich mi się najlepiej chodzi.
i podjęłam decyzję, że nie dam rady sama. Nie dam rady zejść z tych kilogramów i utrzymać wagę, biegam, za dużo jem, potrzebuje profesjonalnej pomocy. Zadzwoniłam do pani Dietetyk i będziemy działać. Najpierw pierwszy miesiąc, a potem zobaczymy, jak ta współpraca będzie się układać. Nie jestem sama w stanie się pilnować, zmotywować, odpuszczam. Miałam wykupiona dietę Vitalii nie raz, Chodakowska, sama sobie rozpisywał i od 12 lat jestem w tym samym miejscu. Chudnę po 15kg, potem to wraca, a ja mam już tego dość. Zdecydowanie. Mam nadzieję, że z pomocą tej pani uda mi się wszystko w głowie ułożyć. Trzymajcie kciuki.
Dzień pierwszy mojego turbo wyzwania. Akurat w stronę 39 idę, więc się świetnie składa.
Woda 0,7l 👍
Zioła 1,5-2,0l 👍
Trening - spacer 70mjnutwy żwawym krokiem🔥👍
Brak słodyczy 👍
8h okno żywieniowe 👍
To jadłam w pracy:
kanapki z ciabatty z pomidorem, szynka ogórkiem, sałatą i masłem szt. 4
dwa małe paszteciki z pieczarkami plus potem 4.
grejpfrut
kiść winogron
sałatka z sałaty lodowej, pomidora, ogórka i kukurydzy z domowym winegretem
W domu zjadłam:
4 kotlety sojowe
Nie było tak źle!
Pierwsze koty za płoty. Nie byłyśmy biegać, bo koleżankę złapała policja i zrobiło się z tego 2h walki, o jakiś homologacji, czy czegoś nie miała. W Polsce to niepotrzebne, a tu inne felgi, inne amortyzatory i problem. Umęczyłam się. Dlatego potem spacerek z podcastem Wojewódzki i Kędzierski rozmawiali z Blanką Lipińska. Polecam..
Ten tydzień pod względem dietetyczno biegowym był regeneracja i przygotowaniem do sześciotygodniowego wyzwania.
Zaczynam jutro. Jem 8h, nie spożywam słodyczy ( buuu). Biegam 4x tydzień. Easy like Friday morning. A zapewne każdy dzień będzie walką, ale postaram się. Piję wystarczająco płynów, alkoholu nie tykam od 1.08, więc teraz czas na słodycze. W domu już nic nie mam. 20.11.2022 biegnę półmaraton dla siebie. Zobaczymy, czy dam radę.
A dzisiaj byliśmy na grzybach....
Wczoraj zrobiłam paszteciki w gotowym cieście do pizzy. Farsz - pieczarki, suszone grzyby, cennika przyprawy. Wyszły oblężenie!
To co? Kolejny tydzień , Kenny początek, nowa ja i moc jest z nami! Damy radę!
Wczoraj byłam w pracy, potem miałyśmy iść biegać, ale koleżanka pojechała na grzyby... Nosiło mnie i poszłam zrobić małą pętelkę po wzgórzach koło domu. Było pięknie!
Wczoraj poszłam spać przed 10. Nie nastawiam budzika, a miałyśmy iść biegać o 9. Obudziłam się o 8:55. Widocznie organizm potrzebował snu... Zrobiłam 10km, koleżanka trochę mniej, bo ja po tych grzybach nogi bolały. Mi się biegło świetnie :-) A po bieganiu śniadanko!
Już generalnie mogę biegać więcej. Sprawia mi to przyjemność, chociaż oczywiście sapię.
Jeszcze 7 tygodnik i zaczynam dwumiesięczny urlop.
Mój stan psychiczny zaczyna się normować. Dzisiaj było słonko i dostałam mega powera. Przyduszone byłam ostatnio- postawa męża przede wszystkim i tak w ogóle. Jakaś chandra mnie dopadła. Rzeczy, które mnie irytowały i smucimy nie zostały zmienione, ale jakoś przeszłam z nimi do porządku dziennego. Takie rozmowy trzeba prowadzić na spokojnie...
Dzisiaj biegłyśmy. Koleżankę coś noga zaczęła bęc, więc zrobiłyśmy dwa kółka i zawiozłam ja do domu, po czym wróciłam i zrobiłam jeszcze 3. Zadowolona z siebie jestem!
Muszę zacząć mniej jeść. Po 18 nie jem. Kurde, bo nie schudnie. Nie mam siły, ani ochoty liczyć kcal, ani wykupywać diet. Mam je ściągnięte, wydrukowane. Ech. Muszę mniej jeść! Spróbuję do niedzieli nie jeść słodyczy. Zobaczymy, czy się uda.
A tymczasem zatęskniłam za świętami i zrobiłam kapustę z grzybami. Pyyyycha!