Dzisiaj wolne, bo jest Dzień Zjednoczenia Niemiec. Małżonek dzisiaj na 8 miał jednak do pracy. Zawiozłam go, a potem poszłam biegać.
Koleżanka nie chciała tyle, ale jakoś ja pociągnęłam. Najfajniejsze to, że mnóstwo luzu jeszcze miałam. Lubię biegać rano, bo mam wtedy siły. Po południu jestem zrąbana. Po bieganiu śniadanko...
Potem wróciłam do domu i zrobiłam gruntowne porządki z myciem okien i zmiana pościeli. 2 godziny mi to zajęło, ale jest błysk. Drugie pranie się kończy. Teraz ja się wykąpie, wstawię kolejne pranie, pouczę się hiszpańskiego, ogarnę korepetycje na jutro i o 15.45 pojadę po małżonka do pracy. A potem to już tylko relaks.
Miłego dnia i tygodnia!