Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj modelowo, dziś jak na razie też. Na wadze szału nie ma, nawet lekko w góre, ale nic to. Pomału do przodu.

Mam dziś sprawdzian silnej woli, bo dla rodzinki zrobiłam jedną z moich ulubionych potraw, kopytka.

Będą mnie kusić do samego wieczora, dopóki nie wróci mąż z pracy i się z nimi nie rozprawi. Dobrze, że rzadko wchodzę po południu do kuchni.

 Mój dzisiejszy obiadek był o niebo zdrowszy i mniej kaloryczny. 382kcal.

Kurczak po węgiersku z kaszą. Porcja mnie przerosła, nie dałam rady zjeść :)

A teraz czas na poobiednią drzemkę i... byle do podwieczorku ;) Będzie jogurt z truskawkami, a na kolacje chleb z białym serkiem i miodem, mniam.

2 listopada 2015 , Komentarze (3)

Pięknie mi szło przez kilka dni. Wszystkie pokusy odpierałam, z obojętną miną przechodziłam koło tego co zakazane, aż... do wieczora dziś.

No trudno, łakomstwo to moje drugie imię.

 Miało być kilka, kupionych przez męża, winogron.A co tam, zjem tylko kilka. Nie pierwszy raz kupował na wieczór i do tej pory sie im opierałam ze spokojem. Nie dziś. Dziś jak zasmakowałam, nie umiałam skończyć. I tak cud że się opamiętałam zanim zniknął cały kilogram. Z pół kilo to spokojnie wchłonęłam.

No nic to,stało się . Co najbardziej mnie dziwi, to brak wyrzutów sumienia, co u mnie jest niespotykane. Dotąd każdy najmniejszy grzeszek strasznie przeżywałam, wyrzucałam sobie że nie na tym polega odchudzanie, gdzie silna wola, że tak to nie schudnę nigdy. Dzisiaj nic, luzik, stało sie i nie odstanie. Widocznie tego mi było potrzeba do szczęścia :)

Jutro też jest dzień i dalej trzeba realizować plan.

2 listopada 2015 , Komentarze (2)

Zaczynam dziś trzeci tydzień diety i wydaje mi się, że jest coraz łatwiej. Już nie doskwiera mi głód miedzy posiłkami, nie tęsknie tak masakrycznie za słodkim. Nie szokują małe porcje. Bez problemu wypijam dzienny przydział wody, nawet czasem z nadwyżką. Dbam o codzienny ruch.

Nie kupiłam dziś nic słodkiego będąc w Biedronce, nie skusiły ulubione batoniki przy kasie.

Wydaje mi się, że to wszystko dlatego że ta dieta jest faktycznie smacznie dopasowana. Idealnie trafione w mój gust posiłki. Dużo jogurtu, banany, miód, drzem, truskawki. No i oczywiście makaron, mniam.

I zasadnicza sprawa... nie przeżyłam szoku przechodząc na dietę. Do tej pory odżywiałam się zazwyczaj zdrowo i nisko kalorycznie. Gubiły mnie słodycze, tylko i wyłącznie. Nie jadałam śmieciowego żarcia, czasem pizza, ale rzadko. Już dawno przestałam tęsknić za schabowymi (ble jakie to tłuste),frytkami, czy innym mega tłustym polskim żarciem.

Waga spada, obwody też, oby tak dalej :) a... zasłużę na... tiramisu? :)

1 listopada 2015 , Skomentuj

Zawsze lubiłam tańczyć, więc zaczęłam się zastanawiać czy by może w ramach odchudzania i dbania o swój schorowany kręgosłup nie zapisać się na zumbę. W sanatorium lekarz zalecał taniec :) a rytmy zumby uwielbiam.

W zasadzie to nie bardzo chce mi się wychodzić w domu i gdzieś jeździć wieczorami. Nie wiem też czy wytrzymałabym kondycyjnie, bo zasadniczo mało się ruszam i kręgosłup boli, stawy też dokuczają, więc może stacjonarnie, w swoim tempie?

Poprzeglądałam internet żeby znaleźć może na youtube, coś co by można zastosować w domu. Nikt by nie patrzył jak sobie nie radze:) no i odpadłoby marznięcie na przystankach, dojazd, strata czasu. Szukam wymówek,wiem, ale serio kondycja żadna i podskoki odpadają.

Zna ktoś jakieś sensowne strony z zumbą do ćwiczeń w domu?

31 października 2015 , Komentarze (3)

Połączyłam wszystko co odchudzające, przyspieszające metabolizm i zdrowe. Wyszło pyszne. Nie wiem czy efekty będą współmierne do smaku, ale nie zaszkodzi spróbować.

Woda, miód, cynamon, imbir, mięta, cytryna- wszystkiego tak na oko, w litrowym dzbanku

30 października 2015 , Komentarze (4)

Dziś same ulubione rzeczy miałam na obiad: makaron, jajka, kalafior. Miał być brokuł, ale nie lubię.

Wszystko razem w postaci sałatki, mniam. Dużo tego było, a to tylko 402kcal.

30 października 2015 , Skomentuj

Myślę, że sporą motywacją do trzymania diety jest oglądanie siebie w samej tylko bieliźnie. Najlepiej by było zrobić sobie zdjęcie i powiesić na drzwiach do kuchni, czy lodówki :) 

W ubraniu jest ok. jak dla mnie. Trochę krągłości jak to u kobiety być powinno. Kiedy wciągnę brzuch to już w ogóle całkiem,całkiem. I w zasadzie jak tak się przyjrzeć, to po co mi to całe odchudzanie, te męki, głodzenie się. 

Ale jak  spojrzę na siebie bez ubrania... A fuj, co za babon, przydałoby się jednak schudnąć tu i ówdzie.

I do razu mam motywację do wyrzeczeń.

Polecam.

30 października 2015 , Komentarze (3)

Powiem tak... małe grzeszki możemy sobie same rozgrzeszyć, o ile potrafimy potem wkomponować je w dietę.

Zjadłam wczoraj 200kcal batonika i cierpiałam z tego powodu głód do końca dnia, obcinając kaloryczność wszystkich posiłków. Opłaciło się. Dziś waga pół kilograma w dół ;) kurcze i to mimo tego wczorajszego niebiańsko słodkiego batonika :) Jestem w szoku.

To dopiero dwa tygodnie diety, dokładnie dwunasty dzień, a mi spadło już 2,5 kg. Nie ćwiczę (spaceruję), trzymam sie diety 1300kcal. Chodzę często głodna, pije 2,20- 2,70l wody i dwa razy nagięłam dietę żeby móc zjeść eksperymentalne, dietetyczne ciasto, no i trzeci był ten mniam batonik :) Da się!

Zdarza mi się zjeść czasem troszkę więcej wagowo niż w jadłospisie.A to banana kawałeczek by zostało, więc dodaję, a to żurawinę, płatki owsiane czy kakao dodam do jogurtu. Czasem gram czy dwa więcej makaronu na obiad. Nic sie złego nie dzieje z tego powodu, wiec nie przesadzajmy, że trzeba się tak strasznie rygorystycznie trzymać diety.

Jem co trzy godziny, pięć posiłków, nie podjadam. Wieczorem kolacje jem po dwudziestej i potem już nic. O 23-ciej spać.

Myślałam o tym, żeby zmienić plan na 1400kcal, ale po dzisiejszym ważeniu chyba jednak zostanę przy moich 1300 :) Pogłoduje, ale szybko schudnę.

29 października 2015 , Komentarze (3)

Plan był taki... iść po zakupy do Biedronki- 15 min. spacerkiem. Wrócić piechotą, z obciążeniem i pod górkę- spalić więcej niż trochę kalorii.

Chciałam dobrze, wyszło jak zwykle, nie do końca z mojej winy. 

Po wejściu do sklepu, poczułam, że robi mi sie słabo. Zakupów miałam niewiele, więc na szybko zrobiłam i do kasy. Tam poczułam, że do omdlenia mało brakuje i wzrok mój padł na pokusę nie do odparcia, czyli moje ulubione batoniki adwokatowe.To trochę rozproszyło moją uwagę i oddaliło od omdlenia. Może cukier mi spadł, stąd ta słabość- pomyślałam żeby sie rozgrzeszyć z batonika, który już trzymałam w dłoni. Pobieżny rzut oka na etykietke, hmm, tylko 40g, kaloryczności nie zauważyłam, druk był za mały. Dałam do skasowania ten batonik i zjadłam zaraz po wyjściu na powietrze. Żeby tylko jak najszybciej mi ta słabość minęła. Troche ochłodził mnie wiatr, więc zadowolona po niebiańskim wprost smaku, który zabił wyrzuty sumienia, zaczęłam iść do domu. Niedaleko zaszłam, kiedy zaczął mi dokuczać kręgosłup. Lekarz mówił- nie dźwigać. 

No i tak moje plany poszły sie walić na całego. Zamiast na piechotę, wróciłam do domu autobusem. Mały plus tej całej eskapady jest taki, że wracając musiałam kupić chleb w piekarni i tu już nie uległam pokusie, choć pączki i ciastka z kremem kusiły.

Zjedzony wcześniej batonik, jak sie okazało w domu, po skrupulatnych obliczeniach, dostarczył mi 200 nadprogramowych kalorii, które będę musiała jakoś obciąć z pozostałych dzisiejszych posiłków. Ale warto było ;)

Co do prawie omdlenia, to słabość minęła, pozostał ból głowy, czyli przyczyną był najprawdopodobniej spadek ciśnienia, które zazwyczaj mam niskie.Trudno, żeby nie spadło jak przed wyjściem wypiłam wiadro kawy i dwie szklanki wody i zdążyłam to wszystko wysikać.

29 października 2015 , Komentarze (1)

Mam czego chciałam. Wczoraj łakomstwo i nieopanowanie w jedzeniu serniczka, dzis 300 gram do przodu na wadze.

I nie pomogło, że to dietetyczny sernik i nie pomogło że wypiłam więcej wody niż przewidziane.Tuptanie na bieżni z prędkością większą niż zwykle też nie pomogło. Ech,głupia ja. Dziś sumiennie tylko to co w jadłospisie. W piątek mam kontrolne ważenie, musi być mniej niż dziś.

W planach mam wypróbowanie jeszcze jednego ciasta, ale chyba poczekam z tym do przyszłego tygodnia. Niech się waga ustabilizuje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.