Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 324983 |
Komentarzy: | 7579 |
Założony: | 16 października 2015 |
Ostatni wpis: | 27 stycznia 2025 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Moja aktywność - spaliłam 101 kcal
Waga bez zmian i poranny, jak nigdy w niedziele, spacer z psem. Więcej spacerów dziś nie było, wiec dobre i to co apka zliczyła.
Jedzonko miało być modelowo i według jadłospisu Vitali, już bez ekstremalnego, jak wczoraj, naginania przepisów :) takie były plany... a co z tego wyszło?
śniadanie- truskawki z twarogiem, jogurtem i otrębami
drugie- batonik musli. Miał być sobie robiony, ale mi sie nie chciało :) kalorycznie wychodzi na jedno, to czemu nie
Obiad- wykopałam dobrze znany przepis, żeby spożytkować stare ziemniaki, które mi jeszcze zalegały
Placki ziemniaczane z łososiem
na podwieczorek miały być niskokaloryczne grejpfruty, ale w trakcie mojej poobiedniej drzemki, mąż w swej dobroci serca, kupił lody. Ożeszku... i to oczywiście moje ulubione koktajlowe. I żeby mnie dobić, to nie ten mały kubek, co poprzednio jedliśmy, a podwójny. No to 500kcal przeznaczonych na posiłki w dalszej części dnia wszamałam z lodami i potem to już tylko się rzodkiewkami będę ratować ;) Dobrze, że to nie było po kolacji, bo już by było po ptokach. Może mi szklana wybaczy i nie ukaże z rana swoim wskazaniem :)
===============================================================
a tu efekty mojej dopołudniowej zabawy w stylistkę paznokci :) znów termiczny lakier ma pole do popisu:)
i gadżet na dziś: perfumetka. Można do niej wpompować ulubione perfumy i mieć mały flakonik zawsze przy sobie
Moja aktywność - spaliłam 129 kcal
dziś sie najadłam po kokardy...
Waga dziś lekko w górę, ale nic to. Najwidoczniej o jedną kanapkę, wczoraj na kolacje, zjadłam za dużo. No i zawartość jelit pełnych do granic też robi swoje. Nie wiem czy się nauczę pić ile potrzeba, a to mi chyba robi pod gorę. Nie czuje pragnienia, więc nie pije na siłę. Podobno w starszym wieku pragnienie się zmniejsza i nawet o odwodnienie łatwo.
Na śniadanie jak zwykle owocowa owsianka, potem czereśnie, no a potem obiad. Dziś wypas, bo robiłam lasagne :) no kto by nie zjadł :)
I nie ma, że dieta, normalne żarcie w diecie być powinno i będzie. Nie co dzień, ale raz na jakiś czas zjem jak normalny człowiek.
Potem były jeszcze truskawki na podwieczorek i rzodkiewki na kolacje. Jedno i drugie z jogurtem naturalnym.
=============================================================
Gadżet na dziś: gniotek antystresowy :)
fajna sprawa dla nerwusów, ale to już muszę na filmiku pokazać
Moja aktywność - spaliłam 568 kcal
Wczoraj zjadłam loda po kolacji, czyli po prawdzie, to po niezjedzonej części obiadu. Lodów było tylko 220g, jakieś 250 kcal:) pikuś. Szczerze to miałam ochotę na większy kubełek, ale na moje (nie)szczęście, tylko takie małe były w sklepie.
Natknęłam się na fajny, przystępnie napisany artykuł, polecam tu-> od czego tyjemy
Dziś waga bez zmian 67,7kg. Poranny spacer połączony z zakupami zapewnił mi 94% kroków do przejścia w ciągu dnia, a południowy spacer z psem dobił licznik na ponad setke :) Fajnie, ze jest opcja, żeby się te wskazania automatycznie pojawiały w pamiętniku.
Sniadanie oczywiście na słodko- Musli z jogurtem i owocami
na drugie, uwaga... lody :) truskawkowe. Własnej roboty, więc bez paniki ;) bez grama cukru, praktycznie bez tłuszczu, tylko truskawki, jogurt, mleko,słodzik. Ukręciłam całe wiadro i wszamałam solidną porcję
na obiad znów truskawkowo, czyli moje flagowe danie, Makaron z truskawkami i migdałami
u mnie zamiast migdałów, orzechy włoskie, bo mam na stanie
Na podwieczorek- arbuz
na kolacje będzie treściwiej, bo moje kanapki z serkiem białym i dżemem
=========================================================
Gadżet na dziś, to wyciskacz do tubek :) do zawartości tubek
cierpliwość wystawiona na próbę...
Mam :) mój wyczekany spadek i to spadek wow. Po ośmiu dniach wagi na stałym poziomie 68,9kg, dziś łaskawa szklana pokazała... 67, 7kg :D i co ja zrobiłam? ściągnęłam spodnie od piżamy, żeby się zważyć jeszcze raz i pokazało 67,3 kg :) no wiem, że to głupie, ale tak mnie naszło. Tak, czy inaczej przyjmuje, że nie ważę się bez bielizny nocnej :) mamy 67,7 i czekamy na same szóstki ;)
Od razu człowiekowi lepiej, kiedy wie, że trud wynagrodzony. A jeszcze wczoraj walczyłam z sobą kupić, czy nie, słoik masła orzechowego. Zjadłabym oczywiście ten cały słoik jednego dnia, a to by mogło być za dużo, żeby sprowokować spadek na wadze. Skończyło się na trzech cukierkach mlecznych po kolacji :)
Śniadanie- jogurt z musi i truskawkami
drugie- batonik musli i czereśnie
obiadek, to jakiś wymysł vitaliowy, ale postanowiłam spróbować
to się nazywa Indyk słodko-kwaśny z ananasem, papryką i kukurydzą . Złe nie było, ale raczej drugi raz nie zrobię. Porcja jak dla słonia mimo uszczuplenia gramatury makaronu. Zjem resztę w ramach kolacji, co znaczy, że zostanie mi niewykorzystany limit kalorii, hmm. I co z tym fantem zrobię? ;)
specjalnie nie kupowałam dziś truskawek, żeby wykorzystać nowości w jadłospisie
i tak na podwieczorek powstał pomysł, żeby zrobić Pieczone chipsy z buraka
zapomniałam, że mam problematyczny piekarnik i się prawie do cna spaliły. Może to i dobrze :) bo rarytasem bym tego nie nazwała. Dopchałam czereśniami, żeby całkiem bez podwieczorku nie zostać
Spacer dziś średnio, krokomierza zapomniałam włączyć, kibelek zaliczony, płyny marniutko.
======================================================
Gadżet na dziś: wieszaki na kije :) zwykle gdzieś stały w kącie kije od miotły i mopa, a teraz sobie wiszą i nawet całkiem ciekawie to wygląda
Na początku diety zastój? ja wiem, że u mnie waga długo się zastanawia w którą stronę ruszyć, ale ona kurde, już za długo się nie potrafi zdecydować. Dziś oczywiście znow niezmienne 68,9 kg, wrrr.
To dziwne, zwłaszcza w kontekście wczorajszego ryżu na kolacje. Ryż to nic, dużo go nie było, więc dopchałam batonikiem musli i co? i nic, waga ani drgnie. No dobra, czekam dalej na cud.
Zapomniałam dziś zliczyć kroki na porannym spacerze z psem, bo to u mnie jak na razie nowość, ale nie schiza ;) nie jestem niewolnikiem komórki, opaski nie mam (wole nosić biżuterię :), więc monitorowanie ruchu będzie kulało. Potem idąc "na miasto" :) zapomniałam, że mam włączone domowe wi-fi, zamiast komórkowego internetu i znowu mi kroków nie zliczyło. Tak czy inaczej limit wskazany przez Vitalie wyrobiłam na 105%, pewnie z pokaźnym hakiem, jakbym dodała to co sie nie dodało.
Ktoś zamawiał uśmiech? :)
Na śniadanie owoce z jogurtem i orzechami
na drugie czereśnie i batonik musli, na obiad... normalny obiad :)
gulasz, ziemniaczki i mizeria. Uszczknęłam rodzince, bo oni dziś taki wypas mieli, a w vitaliowych przepisach też była wieprzowina z ziemniakami
podwieczorek- truskawki z jogurtem, duuużo truskawek :) bo jeszcze koktajl
kolacja- twarożek z rzodkiewkami i szczypiorkiem
=========================================
Gadżet na dziś, organizer na torebki
Waga... zgadnijcie... stoi franca dalej.
Dziś upał, nie upał, dałam do pieca :)
Przypomniało mi się, że mam Edmunda i apke Vitalii sobie zainstalowałam z rana
nie wiem na ile wiarygodne te wskazania, bo zapomniałam wyłączyć aplikacje, jak wsiadałam do windy ;) prędkości na pewno przekłamane, ale dystans i trasa sie zgadza ;)
Od rana standardowo, owsianka na jogurcie z owocami, potem też owocowo. Na obiad mięso z indyka z grzybami i kaszą. Miało być z ryżem, ale brązowego nie lubię, to wrzuciłam kasze gryczaną
potem znów owocowo, koktajlowo :) i kolacja wypas, ale ciiii
Robiłam rodzince dziś ryż na mleku ze śmietaną i cynamonem, ummm, taki biały, normalny, co go wieki całe nie jadłam, a uwielbiam. I niby tak przypadkiem ;) ugotowałam więcej, więc zostało.. dla mnie na kolacje :) A niech tam, najwyżej jak to zwykle po takim daniu, waga pójdzie jutro w górę, przeżyję. Ale co pojem, to moje. W ogóle wydaje mi się, że przy takiej sporej aktywności, jak moja ostatnio, to ja mam za małą kaloryczność diety, dlatego waga stoi. 1600kcal, to na przeżycie, a gdzie na ruch? Poza tym przeważnie jem owoce i jedno konkretne danie na dzień.
============================
Gadżet na dziś, to podajnik wykałaczek :)
śliczny i praktyczny :)
Waga oczywiście bez zmian i ani myśli nagrodzić mnie za trud dietowania. Jak jutro nie spadnie, zjem wielgachnego loda koktajlowego.
Dziś miałam dość aktywny dzień, w dodatku zapomniałam wziąć tabletkę na kręgosłup i wieczorem był płacz, bo nie dałam rady schylić się i zapiać sandałków, żeby wyjść z psem na spacer, wrr. Dobrze, że wsuwane butki były pod ręką. Nienawidzę takiej niemocy. Wyspacerowałam się dziś po kokardy. Cztery wyjścia z domu, dla takiej domatorki jak ja, to jakiś hard core.
Żarcie dziś jak co dzień, dużo owoców, dużo białka, nic specjalnego, żeby cykać i wstawiać fotki. Były truskawki, czereśnie, jogurt, jajka, twaróg, makaron, musli.
====================================================
Gadżet na dziś, a właściwie bardzo przydatna rzecz w kuchni. Chochla z... cedzakiem? sitkiem? :)
fajne, bo można wybrać z zupy to co gęste, albo nalać tylko zupę bez farfocli rosołowych np. ;) Kosztowała 11,20zł. Oczywiście z Aliexpress