oj, Flisowna, zmotywowałaś mnie :) do wpisu
Odechciało mi się pilnować michy. To znaczy tak na maksa pilnować, bo generalnie staram się jeść dietetycznie. Ważę się oczywiście prawie co rano, żeby mieć wgląd w sytuacje i się nie zapuścić. Waga na dziś 67,2 kg, ale to się zmienia w dopuszczalnych widełkach. Znaczy miałam schudnąć do 62kg, ale niech będzie ile jest :) Może kiedyś motywacja wróci...
Ruch jest codziennie całkiem przyzwoity, picie wody klasycznie szwankuje strasznie. No nie mam pragnienia i już.
Co tu dużo pisać, jem jak zwykle to co lubię, czyli dużo owoców, sporo białka, mało tłuszczu, węgle zazwyczaj w normie.Tabelki nie chce mi się prowadzić, liczyć kalorii też nie. Mniej więcej wiem na co mogę sobie pozwolić, jak wyjdzie w praniu, to się okaże :) Najwyżej wprowadzę jakiś plan naprawczy na jakiś czas. i tak pilnowanie diety do końca życia jest nieuniknione.
Mimo, że nie wierzę w żadne "odchudzające" specyfiki, natknęłam się przy zakupach w aptece, na takie cosik.
Jeszcze tego nie brałam;) a brałam już sporo takich cudów. Nie liczę, że za mnie załatwi problem odchudzania, ale ma sporo cennych innych właściwości, więc myślę że nie zaszkodzi połykać jakiś czas.
Mąż wyjechał do Irlandii, zostałam słomianą wdową i z tej radości/rozpaczy, pozwoliłam sobie na masło orzechowe. Cały spory słoik w dwa dni. Wieki nie jadłam i tak mnie naszło na przekór... podładowałam akumulatory i nie żałuje ani jednej łyżki :) i ani jednej kalorii z tej smakowitej bomby.
nowe pazury:) bo to klasycznie musi być we wpisie:) W ramach spowiedzi, co tam nowego u mnie :)
termiczny różowo-fioletowy lakier i zdobienie holograficznym pyłkiem.
i coś czego dawno nie było, czyli chińskie gadżety :) Rewelacyjne składane etui na biżuterię