Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2018 , Komentarze (17)

Nie było w ten weekend rozpusty jedzeniowej jak zazwyczaj. Ani pizzy, ani lasagne. Lody, no te to były, ale mniejsze niż zazwyczaj ;) i piwo nawet , ale takie wiecie, podrabiane i małe

było też zdrowo i dietetycznie, dla równowagi

Kroczków dziś niewiele, za to wczoraj przypisane 5k udało się zrobić

Waga wraca do normy i dziś pokazała pół kilo mniej. Znaczy, że odstawienie leków przeciwzapalnych wyszło na dobre. W diecie nic sie nie zmieniło, biegunki nagle nie dostałam, więc ewidentnie leki były przyczyną wzrostu wagi. Jutro liczę na kolejny spadek. A co:) trzeba być optymistką :)

Niedzielny poranek pracowicie spędzony na robieniu pazurów :) pyłkowo, brokatowo, błyszcząco, świecąco :Dczyli coś dla srok

Gadżet na dziś, to pojemnik do ukrycia kabli, kabelków, przewodów

7 lipca 2018 , Komentarze (9)

Waga prawie taka sama jak na starcie, bo poszybowała ostro w górę. Na pewno nie jadłam za dużo, to na bank. Ruch był codziennie i to spory, bo spacery jakoś tak same przy okazji :) to się kroków milion nabija

Opierałam się grzecznie pokusom na ciacha z kremem i masło orzechowe, choć było blisko żeby polec. Tym bardziej wiem, ze to nie z grzeszków ten wzrost wagi. I tym bardziej to niesprawiedliwe...

Jadłam w miarę ładnie, to co w jadłospisie Vitali

Zdrowie trochę szwankowało, więc musiałam się wspomóc lekami przeciwzapalnymi na kręgosłup, które nauczona doświadczeniem, powodują nagły przyrost wagi. Dziś już odstawie i sie zobaczy. Wskazania wagi mnie zszokowały w ostatnich dniach, a że palce opuchnięte i nogi opuchnięte od samego rana, to wydaje mi sie że po lekach.

Tutaj metamorfoza mojego piesa :) bo już zarośnięty był okrutnie

i klasycznie gadżet na dziś :) Taki na czasie- nóż do arbuza. Dostałam wczoraj i nawet, nawet sie sprawdza

2 lipca 2018 , Komentarze (10)

Dziś mi się dzień zaczął przed piątą, bo już nie mogłam dospać, więc poleciałam z piesem. Maż wdzięczny bo mógł pospać. Przyzwyczajam się do porannej aktywności, bo jak wyjedzie, nie ma przebacz. Potem rundka po mieście, mega rundka ;)

Wliczone do tego dwa spacery z psem. 

Wizyta u lekarza od babskich spraw, z pozytywnym finałem, pożyję jeszcze :) usg piersi ok, cytologia wzorcowa. Jutro endokrynolog, ale po kontrolnym usg wykonanym parę dni temu zakładam, że nie ma sie czym martwić , guzki przez rok nie urosły. TSH odbiorę jutro, ale też jestem dobrej myśli.

Menu dzisiejsze mało dietetyczne, ale to chyba już u mnie norma. Niegrzeczna dziewczynka :)

 na śniadanie była kanapka z serkiem białym i dżemem, a potem...

Taka była dobra ta czekolada, że zjadłam całą. W sumie to bardziej niż na czekoladę, miałam chęć na orzechy w czekoladzie. No i pojawiła się faza na budyń...

========================================================

Gadżet na dziś, a właściwie super przydatna rzecz i piękna. Dziś dostałam, w znaczeniu że kupiłam i dziś dotarło. No przepiękne są te łyżeczki ;) dla gości jak znalazł

1 lipca 2018 , Komentarze (8)

Waga w zasadzie bez zmian i nie ma się co dziwić bo nagrzeszyłam w tym tygodniu, ale mnie się nie spieszy do schudnięcia, to sobie mogę leserować :) Potrzebuje kosmetycznych poprawek nie kilkunastu kg w dół. Na dowód, ze jednak mam zamiar stosować się do zaleceń diety, wykupiłam Smacznie Dopasowaną na kolejne trzy miesiące. To takie wygodne miec jadłospis podany na tacy :)

A na tacy w tym tygodniu było:

trochę zdrowego, jak jogurt z musli i owocami, czy zapiekanka kalafiorowa, albo mielone z grzybkami, ziemniaczkami i mizerią. Pizza w ramach weekendowej rozpusty

sernik na zimno z malinami, bo mieliśmy rocznice ślubu, więc tak na szybko spontanicznie coś stworzyłam nieplanowanego. 32-ga, wiec żadna okrągła, żeby jakoś specjalnie świętować.  Lody , wiadomo ;) moja zguba i ogromna słabość. Chyba ze trzy wszamałam w tygodniu. Obiad na słodko, czyli makaron z malinami i orzechami i zdrowe owsiane ciasteczka. Wiele dań sie powtarzało, jadłam je już wcześniej, wiec nawet nie cykałam fotek.

Kupiłam sobie super wygodne sandałki do spacerów ;) Nie są całkiem płaskie, mają dopasowujące się gumy co przy moim haluksie jest zbawienne , no i ten pudrowy róż :)

bo krokomierz włączam za każdym razem kiedy wychodzę z domu, to musze miec w czym tuptać. Już wiem, że ten Vitaliowy jest do doopy, bo przekłamuje strasznie. Zainstalowałam inny i jest mam nadzieje wiarygodny

tutaj ta sama trasa, a całkiem inne wyniki

Kupiłam tez książkę, której nie mam czasu przeczytać

oglądałam spotkanie z nim on-line i jestem zauroczona

I jeszcze wspomnę, że miałam masakryczny początek tygodnia na skutek nasilenia sie objawów depresji. Dobrze, że akurat w środę była planowana wizyta u mojej lekarki, która mnie oświeciła i poratowała. Moje pogorszenie ma nierozerwalny związek z wyjazdem męża. No i leki zaś w podwójnej dawce... ale pomogło. To jest straszne, takie wyłączenie z życia...

======================================================

Gadżet na dziś: rękawica do głaskania/czesania zwierzaków. Sprawdza sie rewelacyjnie przy moim kudłaczu

==================================================================

i specjalne podziękowania dla Asi za wskazówkę dotycząca zdjęć :) (kwiatek)

29 czerwca 2018, Skomentuj
krokomierz,13634,117,818,5006,8998,1530288077
Dodaj komentarz

27 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Mimo złej pogody, dużo chodzę, bo zawsze jest coś do załatwienia. Dieta tak sobie, woda gorzej niż źle, ale jakoś się to wszystko kręci ;) Chwilowo brak weny na pisanie tutaj, zgłaszam tylko, że żyję i dietuję nadal;)

24 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Waga powolutku spada, dziś deczko mniej, mimo wczorajszej lazanii na obiad

Myślę, że kolejny krok na luziku będzie zaliczony. 

Dziś aktywnie od rana, bo mąż mi się przeziębił i nie miałam sumienia puszczać go z psem skoro świt, dałam pospać. Ja i tak się budzę raniutko, wiec się przeleciałam. Zimnica okrutna i padało, ale nic to. Podobno jak się marznie, to się chudnie ;)

Potem leniwa, poranna kawa i robienie nowych pazurków :)

Na obiad postanowiłam zjeść to samo co rodzinka, tzn. gulasz z kaszą i kalafior. Moja porcja oczywiście dietetycznie pomniejszona, ale i tak się najadłam.

Wieczorem mecz, no i tu pokusy oczywiście były, ale się zmyły :) dziś bez niezdrowych przekąsek i bez piwa, bo zrobiłam frytki z selera i marchewki. Z piekarnika rzecz jasna.

=====================================================

Gadżet na dziś: śmieszne organizery-owijki do kabli

23 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Weszłam dziś rano na wagę, bo wiadomo kontrolne ważenie to mus, a tu... patrzę i oczom nie wierze... równiutkie 66kg, czyli prawie półtora kg mniej niż wczoraj. No nieee, niemożliwe. I wlazłam głupia na wagę jeszcze raz... 67,1 pokazała franca i nici z radochy. Potem już za każdym razem jak wchodziłam pokazywała tę drugą opcję, więc chyba to jednak tyle ważę. No dobra, przeżyję, w końcu nie idę na rekord, a spadki są i tak takie jak zakłada plan.

Jutro lepiej nie będzie bo u mnie w weekend jest rozpusta żywieniowa, więc w zasadzie nie powinnam się ważyć przez cały tydzień, żeby się waga unormowała. Przy założeniu, że po dzisiejszej lazanii, znów będzie czysta micha do następnego kontrolnego ważenia.

Dziś kroków nie mam gdzie zliczać, bo siedzę w domu. Zakupy tylko w sklepie przydomowym, a tak to domowo i na luzie.Też mi się weekend należy :)

Spróbuje te lazanie wpasować jakoś w limit kalorii, ale łatwo nie będzie bo znów nakupiłam owoców i czereśni już pojadłam chyba więcej niż zakładał plan. No nie mogę się im oprzeć :) W lodówce czeka arbuz i grejpfrut i będę toczyć z sobą bój co wybrać na podwieczorek. O bananach czających się w kuchennej szafce powinnam w ogóle dziś zapomnieć ;)

Na kolacje mam do wyboru żółtą fasolkę szparagową z sosem winegret, contra rzodkiewki z jogurtem. Nie wiem jeszcze co wybiorę.

===========================================

Gadżet na dziś: siatka na siatki ;) czyli zmyślna siateczka na reklamówki, które zwykle poupychane były wszędzie

22 czerwca 2018, Skomentuj
krokomierz,1150,10,69,3059,759,1529691108
Dodaj komentarz

21 czerwca 2018 , Komentarze (8)

Waga lekko w dół, ale do tej paskowej nadal daleko. Kurcze, a już w sobotę kontrolne ważenie. Czas nagli ;) coś by trzeba podziałać a tu...

Coraz większa chcica mnie ogarnia na coś mega słodkiego. Chodziłam po biedronce i patrzyłam na ciasta tęsknie, potem na cukierki, lody ech. Dałam rade, nie kupiłam. Czasem jak się tak napatrzę, to wystarczy ;) Kupiłam za to:

No nie, nie wszystko to wyłącznie dla mnie:) do podziału na trzy osoby i na kilka dni, mam nadzieję.

Napisałam do dietetyczki w sprawie mojego owocowego menu. Po waszych delikatnych napominaniach, żeby coś z tym zrobić, poradziłam się fachowca. Wiadomo, każda z nas ma jakąś tam wiedzę na temat odchudzania, jakieś doświadczenia, ale dietetyczka chyba ma zdanie ostateczne;). Werdykt brzmi- "owoce nie są złe, nie przesadzać z wątróbką, wzbogacić dietę o warzywa, bo kcal, makro i jeszcze mikroskładniki się liczą". Czyli nic, czego bym nie wiedziała. Mogę z czystym sumieniem uprawiać mój słodko-owocowy proceder ;)

Dziś nadal owocowo, ale też i warzywa znalazły w menu swoje miejsce. Wyczaiłam w SD przepis na obiad z bobem w roli głównej i tadaaam :) bób na obiad był

a na kolacje Ziołowa zapiekanka z kalafiora, o! :)  

zapiekanka ma w składzie dwa jajka, co przy dzisiejszym braku mięsa na obiad, jest chyba odpowiednim uzupełnieniem diety. Powiem krótko, danie re-we-la-cja. Szukałam opcji do jedzenia kalafiora bez bułki tartej i ten przepis jest idealny. Coś jak omlet z kalafiorem i ten dodatek podsmażonej cebulki... normalnie niebo w gębie. Niech mi ktoś podrzuci więcej pomysłów na tak smaczne warzywa, a je pokocham ;)

i proszę mnie dziś nie strofować, że tylko na słodko-owocowo jem :) 

Ja czasem zjem warzywa, ale to musi być z własnej, nieprzymuszonej woli. Na pewno nie codziennie, muszę mieć na coś konkretnego smaka. Teraz np. mam smaka na żółtą fasolkę szparagowa i na pewno na dniach zrobię. Czasem za mną chodzą buraczki i wtedy jem. Nic na siłę, lekko młotkiem :) jak to mówią. Zwykle jest za dużo rzeczy do wyboru i nie starcza mi dnia, żeby zjeść wszystko co bym chciała, bo są normy i trzeba się tego trzymać. Gdyby nie przerwa nocna, a dalsze posiłki co trzy godziny, to i na warzywa znalazłby się czas.

 Normę kroków wyrobiłam, kibelek zaliczony, nawet wody wypiłam sporo więcej niż zazwyczaj, bo upał dziś był niemiłosierny.

========================================================

 Gadżet na dziś, to mydelniczka z ociekaczem :) bałam się, że mi mydło będzie zjeżdżało, ale jest tak zmyślnie wyprofilowana, że nic z tych rzeczy

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.