Wczoraj pięknie, zgodnie z kalorycznością i waga mnie nagrodziła spadkiem, aż o 800gram świątecznego nadbagażu. Dziś niestety nie trzymałam już tak ścisłej diety, bo ...zostało za dużo po świętach i trzeba to było zjeść O ile konkrety da się przechować lub zamrozić, o tyle z ciastem już gorzej. Wywalić szkoda, więc co? trzeba zjeść. No a kto ma zjeść jak nie ja, fanka ciasta . Narobiłam to mam.
Pół tortownicy makowego tortu nadal stoi w lodówce i spory kawałek murzynka z kremem. Stoi i kusi oczywiście. Niby nie na widoku, a jednak. Najgorsze, że jeszcze jutro tak będzie stało i kusiło. Skończyło się to co niskokaloryczne, zostały bomby.
Ciekawe, że konkretne żarcie na mnie tak nie działa.
Jutro już nie będzie tak kolorowo na wadze, bo dietę w dniu dzisiejszym szlag trafił. Ech, łakomstwo ty moje. Szkoda gadać.