Przyszło mi wczoraj do głowy, żeby sobie zmierzyć kontrolnie cukier. I doznałam szoku- 280!
Dziś na czczo 122, potem po kawie z mlekiem 170 i dwie godziny po śniadaniu znów 170. Niedobrze, nawet bardzo niedobrze.
Skłoniły mnie do pomiarów, nieciekawe okoliczności. Mianowicie jakieś dwa tygodnie temu, nagle pojawiło się na szyi kilkanaście włókniaków. Według dr Google i braci Rodzeń, to oznaka insulinooporności. Kiedyś podejrzewałam, ale się nie potwierdziło. Chyba jednak mnie to dotyka. Jak nie cukrzyca…
Odżywiam się zdrowo, nie jem śmieci przetworzonych, /poza ciastkami z biedronki czasem/, nie jestem otyła, nie tykam od lat cukru, ruszam się. Czemu mnie dopadło?
W tygodniu oczywiście w te pędy do lekarza, niech myśli jak mi pomóc, i pocieszy, że nie jest tak źle jak przypuszczam.
Zapobiegawczo zamówiłam sobie książkę- „Słodkości w insulinooporności”, no bo jak to bez słodkiego żyć :)
Podejrzewam, że tak wysoki cukier sprezentowała mi Fanta… bez cukru. Z tego co wyczytałam, dodawana tam sukraloza, jako substancja słodząca, może podnosić cukier. Przed wczorajszym pomiarem, byłam po wypiciu trzech szklanek tejże fanty.
No i jestem w czarnej dupie, bo do picia zostaje mi znienawidzona woda.