Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2022 , Komentarze (33)

Wczoraj mąż mnie zszokował wieczorem, dzwoniąc i oznajmiając, że on w poniedziałek do domu idzie. Nosz kurde. W piątek miał operacje i już się chcą go pozbyć? Na szczęście, dziś ordynator na obchodzie zadecydował inaczej. Ze względu na obrzęk, wypis nie wcześniej niż w środę. Dostanie ortezę i mają go odwieźć do domu.

A ja już się martwię jak dotrze do mieszkania. Wejście do bloku ma schody. Niby z boku jest podjazd dla wózków, ale wejść tam o kulach, pod górkę będzie chyba trudno, zwłaszcza, że podłoże jest ażurowe i nie wiem czy kula akurat nie będzie wpadała w te dziurki. Jak go na wózek nie wsadza i nie wwiozą, to nie wejdzie, orzeszku... Spać przez to nie mogę. Martwię się o wyjazdy na rehabilitacje, bo pewnie nie ma opcji na domową.

Jedno co mogłam, to kupiłam małe udogodnienie do kibelka. Niby taka prozaiczna rzecz, a jednak trudno wstać, kiedy jest się ograniczonym ruchowo. Mam nadzieję że dojdzie do środy. Przyda się na stare lata.

11 września 2022 , Komentarze (30)

Mąż złamał nogę. I to tak tragicznie, że to otwarte złamanie w kostce. Spadł z drzewa na działce. w zasadzie to z drabiny, z ok. dwóch metrów. Masakra, wyglądało okropnie. Dobrze, że karetka miała jak dojechać i sąsiad obok był na działce, bo byłam w szoku.

W nocy miał operacje i chyba poszła dobrze, bo na sali operacyjnej były oklaski. Leży w szpitalu taki bidny, ale najważniejsze, że jest pod opieką. Rehabilitacja będzie długa i oby owocna. Ech, życie…

Działka mi się teraz źle kojarzy i nie ma opcji, żebym weszła na drabinę. A zostałam z działką sama, bo mąż pewnie długo na nią nie pójdzie. No nic to, maliny pozbieram, a śliwki odpuszczę. Drzewa są wysokie i nie ma jak się dostać do owoców.

Dietowo stagnacja. Waga oscyluje wokół 70 kilogramów i nie mam głowy, ani chęci na liczenie kalorii i branie się za siebie na poważnie.

6 września 2022 , Komentarze (21)

Patrzę jak tyję i nic z tym nie robię. Na wadze już 70kg z kawałkiem, a ja czekam, chyba na oklaski. No bo jeszcze nie ma masy krytycznej, czyli 72.

Trochę mnie nie było, bo miałam zniechęcenie do wszystkiego. Jakiś zjazd nastroju i chęci do życia.

Zaliczyłam covid dwa razy. Za pierwszym to solidne przeziębienie i brakiem smaku i węchu, za drugim przeleżałam jak kłoda w łóżku trzy dni, kompletnie bez sił. Aż wezwałam lekarkę na wizytę domową, bo nie wiedziałam co się dzieje. Test pozytywny i wszystko jasne. Jeszcze dwa tygodnie potem trzymało mnie mega osłabienie z tendencją do omdleń, więc wychodzenie z domu było mega wyzwaniem i ryzykiem.

Co do moich jelit, to po zmianie lekarza, zaczęło się leczenie i jestem po pierwszej dawce antybiotyku na przerost bakterii gnilnych w jelicie. Za trzy tygodnie druga dawka i w zaleceniach powtórka dysbiozy. Małe 4 stówki do wydania. Ale zdrowie najważniejsze. Przez problemy z jelitami zjechała mi kompletnie odporność. Jak przez 20 lat nie miałam nawet przeziębienia, tak teraz nie ma miesiąca bez choroby.

Działkowo czas zbiorów. Multum malin i śliwki do zerwania, czyli powidła do roboty. Zakup zamrażalki to był dobry pomysł, bo nie zawsze mam siłę wieczorem coś przetwarzać, a tak myk do zamrażalki i jest na potem :)

1 lipca 2022 , Komentarze (15)

Waga oscyluje miedzy 68 a 69 kilo, co mnie niezmiennie martwi, ale cóż. Nie ma motywacji, żeby się zabrać za siebie i pogonić te kilogramy. Dieta jest, tylko ilości zbyt duże. Klasyka.

Zdrowotnie prawie już zapomniałam o operacji. Samopoczucie w porządku, nic mnie nie boli, mega wzdęcia zniknęły, bólów brzucha brak. Idealnie nie jest, ale jest poprawa.

Znalazłam ocet jabłkowy w tabletkach i łykam na czczo, mam nadzieje, że działa jak ten w płynie. Nie widzę różnicy, więc nie wiem… Dodatkowo zaopatrzyłam się w L- glutaminę i nukleotydy na jelita. Też jakoś nie czuję się inaczej, hmm.

Na działce wreszcie zbiory J Pierwsze czerwone porzeczki już zebrane i zrobione dżemiki. Poziomki obrodziły i czereśnie już też dojrzały. Niestety nie udały się mi truskawki. Nie wiem czy to wina tego, że jednoroczne, czy taka odmiana. Pyszna, bo jakby poziomkowe i super słodkie, ale owocu mało. Z kwiatów do wazonu, tylko nagietki, bo róże się rozklapciały po ostatniej nawałnicy.

18 czerwca 2022 , Komentarze (3)

Wagowo trochę spadło, choć dietka zubożona tylko o błonnik, pomijając owoce, a tak to niewiele się różni od tej sprzed operacji. Ruchu zero przez tydzień, ledwo 1200 kroków po domu. Dziś rano 67kg. czyli o załamujące dwa kilo mniej niż niedawno. Szkoda, że brzuchol jak piłka i mega wzdęcia na porządku dziennym.

Zmienił mi się smak. Nie dam rady przełknąć pyłku pszczelego i odżywki białkowej, które z uporem maniaka dodawałam do porannej owsianki. Teraz są ble. Czosnek mi mega śmierdzi. Jednak jeden narząd trawienny mniej, robi różnicę.

Wczoraj pierwszy spacer w terenie, tydzień po operacji. Jakoś poszło, choć dystans chyba był zbyt duży. Tak mi brakowało zakupów, że wybrałam się do biedronki ;) trochę ponad kilometr drogi w jedną stronę. Z mężem jako asekuracja i tragarz. Tempo żółwie, ale dałam radę.

Dziś od rana stres, bo auto odmówiło posłuszeństwa w drodze, plując paliwem. Dobrze, że mąż fachowiec, to szybko obczaił, że spadł przewód paliwowy i naprawił szkodę. Tak czy siak do lekarza jechałam taryfą, martwiąc się czy zdążę. Małe dwie minutki i dwie stówki poszły na zdjęcie szwów, ech życie.

Sobota z grillem i relaksem na działce, bo jakżeby inaczej. Dziś w roli głównej, zamiast karkówki , piersi z kurczaka. Nie byłam tydzień na działce i tylko mi mąż na mesendżer relacje robił. A tam się tak pięknie zrobiło…

13 czerwca 2022 , Komentarze (22)

Wczoraj wróciłam ze szpitala, ale czuje się nieszczególnie. Brzuch mega wzdęty i obolały, ledwo chodzę, dobrze, że mąż wszystko ogarnia. Mam tydzień, żeby wydobrzeć, bo tyle mąż ma urlopu. Nie czekałam wczoraj na wypis, więc dziś znów wyjazd i załatwianie zaległego. W zaleceniach…. opieka pooperacyjna w poradni chirurgicznej. I tu się zaczynają schody. Terminy na lipiec, a ja mam szwy do ściągnięcia. Załamanie całkowite. Pozostał mi luxmed i chirurg prywatnie. Mam dość…

 

8 czerwca 2022 , Komentarze (12)

Pierwszy raz piszę z komórki. Nieprzespana noc przed przyjęciem do szpitala. dziś nic szczególnego więc i kawka i necik. Warunki całkiem przyzwoite, personel grzeczny i jajcarski salowy, który przyniósł kawkę 😁 na razie w trzy osobowej sali jestem sama i fajnie by było gdyby tak zostało. Trochę kiszka z paleniem, ale lepszy e-p niż zwykłe fajki, których smród byłby wyczuwalny . Jeśli się okaże, że badania na tarczycę wyjdą źle, to mnie wywalą do domu. Zawsze były ok. Może nie ma się czym martwić 

2 czerwca 2022 , Komentarze (26)

... Tak po prostu i to nie siłą, a sposobem 😁 Wystarczyło wprowadzić do diety banany, które jakiś czas temu odstawiłam. I to było to zarzewie. Za mało cukru w organizmie i się domagał. Teraz jest ok. Nie kusi mnie słodkie z barku. No może nie tak całkiem, bo pewnie zjadłabym, ale nie ma tej wszechogarniającej chcicy, co poprzednio. Od czasu poprzedniego wpisu słodkiego nie tknęłam i oby to trwało. Sprawdziło się zatem obiegowe, że słodkie za kimś chodzi, bo organizmowi czegoś brakuje. Jak ulga, dojść czego.

Waga spadła o kilogram, ale jakoś nie mam parcia na zmniejszanie porcji , więc pewnie 68kg zostanie ze mną na jakiś czas.

Dawno nie było wieści z działki😍 Owocki dojrzewają ślinka cieknie na myśl o zbiorach, choć te wczesne czereśnie opędzlują szpaki, jak w zeszłym roku. Pięć krzaczków truskawek wsadzonych niedawno, ma już owoce, moje są późniejsze i dopiero zawiązki owoców widać i to sporo. Nie znam odmiany. Zanosi się też na ładny zbiór poziomek, które dopiero kwitną

Funkie po przesadzeniu w donice pięknie odbiły i cieszą oko. Teraz nie straszne im ślimaki, a w zeszłym roku konkretnie je podjadły. Liliowce też niczego sobie, a mam ich od groma i ciut ciut:) będą kwitły aż do jesieni, bo są i późniejsze. Rojniki zakwitną chyba dopiero późnym latem, o ile dobrze pamiętam.

27 maja 2022 , Komentarze (18)

Równe 69kg. Jak obuchem w łeb, a nadal zero motywacji, żeby się ogarnąć. Niby chcę i muszę, ale jakoś tak bez poprzedniego zapału. Zastanawiam się czy nie wykupić diety na niedoczynność, bo powinna mieć ograniczone węgle i byłoby idealnie, ale… nie jestem przekonana czy bym się jej trzymała. Słodycze górą póki co i wczoraj wszamałam całe pudełko ptasiego mleczka, wrr.

Gdyby nie wiadoma okazja z pewnością aż tak bym nie nagrzeszyła. Ostatnio niestety nie gardzę nawet zwykłymi herbatnikami byleby było słodko. Kupując mężowi słodycze do kawy biorę pod uwagę, żeby nie było to dla mnie zbyt kuszące, stąd te zwykłe herbatniki w barku, ale nie ma na mnie bata. Nawet liczenie kalorii nie pomaga, bo pojawia się pokusa i po ptokach, mimo mieszczenia się w limicie ze zwyczajowymi daniami.

Ratunku.

19 maja 2022 , Komentarze (12)

Waga się ustabilizowała na poziomie 68kg, co mnie niezmiennie wkurza, bo widać nadmiar ciałka i ciuchy źle leżą. Rok temu ważyłam mniej. Teraz nie potrafię się zmotywować do mniejszych porcji i przede wszystkim do odmawiania sobie łakoci. A słodycze wpadają niemal codziennie i to te najgorsze, bo sklepowe, które w dodatku mi szkodzą. Wzdęcia na porządku dziennym, ale to może i za sprawą codziennie pitego radlera, który ma gaz. No i e –papieros to też wprowadzany do organizmu gaz.

Ale jak to być na działce i nie popijać „piwka” :) i nie puszczać dymka. Sezon grillowy w pełni bo pogoda rozpieszcza, więc weekendy obowiązkowo z grillem w tle i prawie całymi dniami na działce, która pięknieje. Mania kupowania roślinek trwa w najlepsze, tylko żeby miejsca do nasadzeń starczyło. Nowy nabytek działkowy to akumulatorowe nożyce do żywopłotu, które wczoraj testowaliśmy. Czad :) i wreszcie przyzwoicie żywopłot wygląda.

Ruchu dość i co najgorsze zwiększanie ilości kroków powoduje dolegliwości zdrowotne. Mam zespół niespokojnych nóg, jeśli liczba kroków przekracza 10 tys. Nie wiem na czym to polega, ale jest wieczorem masakra i do pierwszej w nocy nie mogę spać, bo mi nogi fikają. Paradoksalnie pomaga chodzenie, czasem pończochy uciskowe i niesterydowe leki przeciwzapalne.

Dalej piłuje Remigiusza Mroza. Tym razem seria z Chyłką mnie wciągnęła i leci w tle cały dzień. Jestem pełna podziwu dla autora. Jego wiedzy i kunsztu.

Odczuwam lekki niepokój w związku ze zbliżającym się terminem zabiegu i pobytem w szpitalu. Jeszcze trzy tygodnie…

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.