Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 233731
Komentarzy: 10788
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Poniedziałek regeneracja po weekendzie, żadnych treningów, tylko 25 km na rowerze.

I hurra:D po wielu wcześniejszych próbach, szukaniach, próbowaniach, udało mi się kupić mega wygodne buty treningowe, stare już były naprawdę STARE, bez amortyzacji i trochę się rozpadające.

Wtorek: 20 km rower,

W południe brzuch + tric: po 10 minatach rozgrzewki na orbitreku - podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, pompki w podporze tyłem x 15 (nogi na ławeczce) - w trzech seriach.

Środa: 20 km rower

W południe miało coś tam być, ale po kolegach odziedziczyłam rozgrzaną, wypachnioną saunę, nawet wiaderko było pełne wody. Obudziło mnie własne chrapnięcie(spi).

Wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg - faceci niby nie patrzą, ale jak nie mogłam położyć sztangi na stojak, bo jedyne miejsce było wysoko, to zaraz miałam pomoc - to było miłe;)

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7kg   12x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg,

2. ściąganie drążka poziomego do brzucha: 12x 25kg  4 serie - to było ciężkie, bo maszyna jakoś się zacina i mam wrażenie, że czasami jest ciężej niż powinno być

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  10x 20kg    8x 20kg    6x 20kg     6x 20kg  - to ostanie to już ledwo, ledwo i niezbyt technicznie

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. uginanie ramio ze sztangą - biceps: 15x 10 kg

4b. czachołamacz 15x 10kg

(4a i b  jako seria łączona powtórzone 2 razy)

godzina zajęć power pump - ciężko, ale wchodziło super

Tylko nowe buty okazały się wcale nie tak wygodne jak miały być. I w domu od razu zajrzałam do kosza (hurra:DS. nie wyniósł nic do śmietnika), wygrzebałam(ninja) te stare, wcale stare nie wydały mi się, otrzepałam z fusów po herbacie, wyciągnęłam z nich starą gumę do żucia i zaniosłam do pralki. Jak dobrze że jeszcze były.

A jutro na Krutynie na kajaki na trzy dni. Maja być burze = przygody.

13 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Weekend miało być treningowo - domowy, a nieoczekiwanie zrobił się bardzo wyjazdowo i różnorodnie(zakochany).

Sobota:  rano - 36 km rower (wynik całego dnia) + godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą(bomba), szybki prysznic małe pakowanie i wyjazd na naszą działkę, ale ty razem pociągiem z rowerami i różnymi atrakcjami. Po drodze Starówka i okolice - przystanek na rynku, tłumy turystów z całego świata (podsłuchane pytanie z ogródka restauracji "Czy ta kiełbasa jest NAPEWNO bezglutenowa!?" bezcenne, bo ja takie zadaje i był czas, kiedy nie uważane było za dziwactwo, teraz to norma;), mój pierwszy w życiu gryczany naleśnik w bardzo dziwnej knajpce na Pradze. I 20 km od pociągu przez lasy, bardzo pachnące i świeże po ostatnich deszczach. I jeszcze na koniec ognisko(noc)

Niedziela: 75 km rower, po lasach, nad Bugiem:D (zawsze zapominam, że jeżdżenie obok wału powodziowego, jakkolwiek atrakcyjnie wygląda na mapie jest po prostu nudne) i niestety dwie godziny w pociągu na koniec - ale bardzo efektywnie wykorzystane na naukę angielskiego(kujon), bo testy semestralne tuż tuż.

11 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Energii cała masa(bomba), treningi na 120% (bo czasem nawet cos więcej), z jedzeniem idealnie + dużo i zdrowo(salatka)(kurczak). Waga pokazuje kg mniej niż na pasku, brzuch płaski(impreza). I słońce świeci cały czas, a jak jest ulewa, to ja akurat w pracy bezpiecznie siedzę. Idealnie jest - a wakacje coraz bliżej(slonce).

Czwartek: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka,

Piątek: 20 km rower

W południe 10 minut orbitreka jako rozgrzewka +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 3 razy. 

Wieczorem w klubie dzień dolnej połowy: 

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

I  godzina TBC - dobrze poszło z moim ostatnim poziomem energii.

A na kolacje czekała na mnie ryba - pyszna(losos)

8 czerwca 2016 , Komentarze (8)

Przez 30 lat tak mnie więcej była  vege(owoce)(salatka) i to strasznie ortodoksyjną. Miałam swój nóż, którego do mięsa się nie używało, swoja półkę w lodówce i miskę. Grzebałam w ruskich pierogach i wypytywałam biedne kelnerki: co to jest? podsuwając im ciemne paprochy na końcu widelca... szokowałam rodzinne ciotki-babki, nie mogły zrozumieć jak to tak można bez mięsa, i dlaczego.. a ja po prostu nie lubiłam, nie mogłam pogryźć nie mogłam połknąć ani patrzyć się na nie na żadnym etapie ( a miałam dziadka rzeźnika, więc trafiały się okazje zobaczyć proces powstawania kotleta(stek) od samego początku.

A później dowiedziałam się że ma nietolerancje na mleko wszystkich zwierząt, jajka i soję. I nie miałam co jeść. A ćwiczyłam dużo i chciałam jeszcze więcej. Głodna byłam ciągle pomimo, że warzywami napchana.

I wsuwam teraz codziennie pasztet z indyka i ryby jak tylko S. je zrobi i nadal potrafię gładko, podczas rozmowy, powiedzieć, że jestem vege, tak z rozpędu:x

Poniedziałek DNT:  20 km rower

Wtorek: 35 km rower

W południe brzuch + tric: po 10 minatach rozgrzewki na orbitreku - podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, pompki w podporze tyłem x 15 (nogi na ławeczce) - w czterech seria, ostatnia już ciężka

wieczorem godzina indor cycling, bo miałam czas, nieodpartą chęć, a w weekend pewnie gdzie wyskoczymy i z treningów nici będą.

Środa: 20 k rower,

W południe: 10 minut orbitreka i MC na jednej nodze 15x w ręku po tej samej stronie 10kg, 3 serie,

Popołudniowy trening:

1a. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg,

2b. ściąganie drążka poziomego do klatki: 15x 25kg powtórzone 5 razy

(a i b  jako seria łączona)

 
3. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  8x 22kg    7x 22kg    6x 22kg     6x 22kg   

4. wiosłowanie 15x 20 kg 4 serie

5. wspięcia na palce na maszynie; 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle - ciężar 50 kg

godzina zajęć power pump - nowy ciężka choreografia, ale z moim ulubionym hip trust:D

5 czerwca 2016 , Komentarze (9)

Wczoraj widziałam jak pan zakleszczył się w rowerowym stojaku (tym nowszego typu, ale niskim). Nie wiem jak to się stało(mysli), jak on się tam dostał, stracił chyba równowagę, co przy jego stanie nie było trudne, albo chciał usiąść i odpocząć chwilkę, ale było tak: pan chudy i na wyraźnym rauszu siedział, a właściwie szarpał się, z tyłkiem pomiędzy sąsiednimi "stacjami". Dwóch rowerzystów próbowało mu pomóc, zachęcając, żeby zamiast wstawać, najpierw wysunął się do przodu, ale on panikował i im bardzie się szarpał tym bardziej się zakleszczał ale dalej uparcie trzymał się tej metody...

Nie lubię tych stojaków, bo zwykle tylko przednie koło można tam przypiąć, nie ramę, ale że tak można w nim skończyć to nie wiedziałam...

sobota: 20 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangami (dobrze mi szło) 

Wreszcie zrobiłam pasztet z indyka w ilości zapewniającej mi co najmniej miesiąc jedzenia(kurczak) pół zamrażalnika zajęte.

niedziela: 30 km rower -  godzina indoor cycling - och jak dawno tu nie byłam, przypomniałam sobie jak lubię te zajęcia:D

I druga godzina kalisteniki, przysiadamy z obciążeniem, pompki i brzuchy - zakończone rolowaniem - bardzo przyjemne chwile:) i bardzo bolesne (jak trafi się punkt spustowy) chwile(szloch).

3 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Jak jest ciepło, ba gorąco(slonce)!, nie chce mi się jeść, gotować, nawet myśleć o tym. A to + moja nietolerancja na mleko, jajka i pszenicę + to  że jestem uzależniona od unikania gotowych, wysoko przetworzonych dań z niewiadomoczego wystarczy, że nie mam co jeść, trochę głodna chodzę, chyba że S. dorsza usmaży, czy inna jakaś okazja się trafi. Chudnięciu to akurat sprzyja;) ale nie pochwalam takich metod:(.

Czwartek: 30 km rower, w południe 10 minut orbitreka, hip trust 30x 30kg w trzech seriach i koniec, mój południowy czas jest mocno ograniczony(szloch)

Piątek: 37 km rower, w spóźnieniu permanentnym=szybko jak nigdy.

W południe (po rozgrzewce oczywiście):

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 4 razy. Poczułam plecy wyraźnie.

Wieczorem w klubie: 

1.MC 35kgx 12 x3 serie, 40kgx 10x 

2. Wspinanie na palce na maszynie 20x 50kg stopy równolegle, 20x50kg stopy do wewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątr

I biegiem na godzinę TBC - tempo wolne, obciążenie, które zostało dla przychodzących na końcu spore.

Miałam kiedyś kompleks ramion jak patyki, kiedyś...

 

1 czerwca 2016 , Komentarze (6)

Po czterech dniach wolnego wciąż nie mogę się ogarnąć:(. Pokój pozawieszany schnącymi śpiworami, jakieś obce mrówki spotkałam rano w kuchni. Gotować mi się nie chce, więc jem głównie sałatę i kaszę co bardzo rozciąga spodnie, coraz luźniejsze się stają.

Poniedziałek: 20 km rower, w południe nowy zestaw na brzuch (wreszcie!), po 10 minutach orbitreka:

1. 20 x podnoszenie tułowia do góry na ławeczce skośnej z 5kg trzymanym na klacie ,

2. 20 x stare dobre scyzoryki na piłce,

3. Podciąganie kolan do klatki w zwisie na drążku,

Wszystko powtórzone trzy razy.

Wtorek: 20 km rower, w południe po 10 minutach orbitreka: martwy ciąg na jednej nodze 15 x na każdą z ręku 10 kg, uginanie tricepsów z nogami na ławce x 15, powtórzone trzy razy.

Środa: 38 km rower, w południe zamiast ćwiczeń nadawanie paczki z niepasującymi kółkami do kajaka (tzn do wózka do kajaka), po pracy zamiast treningu kolacja firmowa(impreza). Jadłam głównie rukolę polaną różowym cukrem, który nazywał się sosem malinowym. Po powrocie do domu (rower 20 km rzuciłam się na chleb z pomidorem i solą). Jutro tez nie mam czasu na trening(szloch).

30 maja 2016 , Komentarze (11)

Pętla Brodnicka to ściema:( albo nazwa historyczna jakaś, bo w opisach szlaku (starych okropnie to fakt) jest w połowie jakaś rzeczka, nie do płynięcia, tylko do ciągania, jakieś stare opony w niej... ale teraz to nie jest żadna rzeczka tylko zanikający na łące ściek. Opon nie ma(mysli) musi być samochód do wożenia kajaków, jak to ma być pętla.

My swój mieliśmy daleko, więc wróciliśmy tą samą drogą - Wahadło Brodnickie - to już bardziej adekwatna nazwa.

W każdym razie, cztery dni wiosłowania, jedno ognisko, jedna burza i łapanie chrząszczy, bo z braku laku S. zaczął je fotografować. I mnie(dziewczyna).

25 maja 2016 , Skomentuj

Przez całe lata kręciliśmy się koło tego tematu - kajakowa pętla brodnicka.

Nigdy tam nie byliśmy - to plus. Ale minusy przeważały, w opisach było o strasznie długich przenoskach, małych jeziorkach, powysychanych rzeczkach, że zamiast płynąć, kilometrami ciągnie się kajaki po błocie, wśród śmieci i starych opon. I że tłumy krzykaczy tam są.

Ale to chyba bzdury. Obejrzeliśmy wszystko niedawno z rowerów, było pięknie, pusto, czysto... a te długie przenoski - hmm, zobaczymy, nazywam je teraz przygodami;) i już się prawie spakowałam - jak ja zmieszczę tą górę rzeczy do naszych dwóch małych kajaków, ciekawe jak(mysli).

Poniedziałek: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka.

Wtorek: 20 km rower - pierwszy raz w krótkich spodenkach(slonce) + w południe zestaw na brzuch; 10 minut orbitrka,30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone dwa razy, bo w trakcie za dużo gadałam z kolegami o wakacjach.

Środa: 20 km rower znowu w spodenkach tylko tym razem połowa w deszczu(deszcz)+ południe 10 minut orbitreka i 3 serie hip trust 30kg x 30 powtórzeń wolno i dokładnie, tak żeby mocno poczuć.

Popołudniowy trening:

1. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7kg   12x 7kg    12x 7kg     10x 7kg     10x 7kg,

2. ściąganie drążka pionowego do klatki: 15x 25kg i 4 serie 12x 25kg

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  12x 20kg    12x 20kg    10x 20kg     10x 20kg   

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. uginanie ramio ze sztangą - biceps: 15x 10 kg

4b. czachołamacz 15x 10kg

(a i b  jako seria łączona powtórzone 2 razy)

godzina zajęć power pump - minęła nie wiadomo kiedy

22 maja 2016 , Komentarze (6)

Sobota: 10 km rower, godzina TBC ( w tym około 20 minut na piłce, po raz kolejny się okazało, że mam jakąś wadę nie pozwalającą mi utrzymywać równowagi jak trzeba - na piłce, ale niestety w ogólnym życiu też:<. Inni najpierw się pobujają, podeprą nogą raz, czy trzy razy i siedzą/klęczą, co tam jest wymagane. A ja walczę, spadam, podpieram się, nic się nie uczę, wciąż niestabilna]:> trudno, mam inne zalety. I godzina zajęć ze sztangami.

Jakiś czas temu, kiedy zaczęłam ten dwugodzinny trening - ledwo żyłam. Bardzo szybko się przystosowałam i pomimo zwiększenia obciążenia, jestem gotowa na więcej, np. 20 km na rowerze po lesie i piachach (to było fotosafari na zimorodka, który, jak tylko bardzo cicho siadamy w krzakach, leci gdzieś na drugi brzeg Narwi i już się nie pokazuje, a przecież w norze na chyba małe zimorodki o tej porze roku!!!)

Niedziela: 75 km na rowerze - gorąco, cudownie, różnorodnie - las, piachy, puste asfalty wśród pól i świerszcze i skowronki:)

A jedzenie idealne(salatka) - żadnych skuch. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.