Kiedyś to był zwykły zimowy dzień. Śnieg prószący od rana = wieczorem napadane tak z 10 cm. Wiatru cos tam, mrozu tez coś tam. Teraz to ma ludzka nazwę i jest poprzedzone ostrzeżeniami, jak przed kataklizmem 😉. Tylko dzisiaj zamiast rowerem, do pracy jadę kolejką WKD, bo ulice zupełnie nieodśnieżone.
I cieszę się, po dużo śniegu jest już w Karkonoszach, a pierwszego dnia świąt do Szpiglasowego Młyna na tydzień jedziemy!!! I już w kamerki zaglądam, jak tam i co tam.
W środę mam być u fryzjera, w czwartek hybryda na wszystkie dwadzieścia paznokci (góra - głęboka czerwień, dół - butelkowa zieleń ze złotymi drobinkami) i bez roweru, będę miała kłopot z komunikacją 😥.
W niedzielę wieczorem poszliśmy z S. na długi spacer do parku, było pięknie.
A od Mikołaja taką ślicznotę dostałam (była wtedy tylko zielona pałką, teraz już widać, że będzie blado różowa).
Poniedziełek - piątek, codziennie :
Rower 20 km, 30 minut siłowni.
waga 55 kg