Miałam dziś wariacki dzień w pracy. Biegałam tylko po piętrach z dokumentami, dzwoniłam, załatwiałam sprawy. Nie narzekam, bo uwielbiam jak cos sie dzieje. Wolę to niż bezczynne siedzenie. Po prostu jestem teraz trochę zmęczona i nie chce mi się za bardzo pisac. Więc dziś krótko.
Dzisiejsze:
śniadanie: kromka pełnoziarnistego chleba z serkiem kanapkowym i kilka plasterków ogórka
w pracy: kanapka z chleba pełnoziarnistego z ogórkiem i małe jabłko
obiad: 7 pierogów ze śmietaną
Obiad zjadłam o 16. Wiem, że pierogi nie są zbyt dietetyczne ale je uwielbiam!!!!!! I moja mama robi naprawde małe pierogi. Poza tym nałożyłam sobie 8 pierogów a zjadłam tylko 7. Zostawilam tego jednego, samotnego pierożka choc mój żołądek krzyczał JESZCZE!!!!! Czyli nie jest źle.
Poza tym nie jadłam kolacji. Wypiłam tylko kubek mięty. I choc mnie mocno sciska to nie bede juz nic dzis jadla. Uciekam spac. Rano sniadanie bedzie lepiej smakowalo.
A jak tam wasze dzisiejsze zmagania?