Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osiągnęłam właśnie najwyższą w życiu liczbę kilogramów, przez nadwagę coraz bardziej podupadam na zdrowiu, kompletnie nie mam formy, energii i chęci do robienia czegokolwiek. Ale to się zmieni, bo w końcu dojrzałam do tego, żeby naprawdę zatroszczyć się o siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93168
Komentarzy: 423
Założony: 27 października 2007
Ostatni wpis: 12 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PrettyInPink

kobieta, 42 lat, Lublin

168 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2008 , Komentarze (1)


Dzis przez caly dzien ostro poscilam. Nie bralam do pracy duzo do jedzenia bo ostatnio nie mam kiedy jesc. Na glodniaka poszlam do kolezanki do pokoju. Akurat byla w trakcie sniadania, konczyla jogurt i zaczynala omlet z bita smietana. Wiedzac ze sie odchudzam zaczela sie ze mna droczyc czy nie chce tego omletu, poduwala mi go pod nos zeby mnie skusic. A ja nic. Nawet mi sie nie chcialo tego omletu. Fuj! Przezylam dzien proby i jest fajnie.

Dzis pochlonelam:
2 małe banany
jabłko
serek wiejski
udko wędzone
1/4 kostki twarogu z rzodkiewką
szklanka mleka

Przeziebienie mnie bierze. Kicham na maxa, katar mi sie zaczyna. Ogolnie jestem otepiala i nie moge sie na niczym sie skupic. Ale bywalo gorzej.

Ciesze sie bardzo, bo uklad pokarmowy mi w koncu ruszyl. Hurrrrraaaaaaaa!!!!!! Jakie to fajne uczucie, ktorego wczesniej jakos nie docenialam.

Musze wziac gleboki oddech, jutro kolejny dzien walki. Trzeba sie trzymac!!!

Trzymajcie sie pieszczochy :)

7 stycznia 2008 , Komentarze (3)


Nie wiem czy to kwestia kurczenia się żołądka, czy czegoś innego ale zauważyłam, że coraz mniej jem. Choc posiłki są mniej więcej o tych samych porach co dotychczas to jednak nie potrzebuję, aż tyle jeśc co wczesniej. Moze to kwestia brania Meridii, ale watpie zeby az tak działała po trzech dniach stosowania.

Dzis zjadlam:
2 kromki macy z serkiem kanapkowym
3 jabłka
jeden gołąbek
pół pomarańczy
pół garści otrąb z rodzynkami i kefirem

Ale ostatnio mam wielkie problemy z wyproznieniem. Ostatnio przez 4 dni nie byłam w ubikacji. Nawet zjedzenie 100 dag sliwek mi nie za bardzo pomoglo, choc sliwki powinny w tym pomoc. Codziennie jem kefir albo jogurt, jem warzywa, owoce. Dlatego nie wiem dlaczego tak sie dzieje. Dotychczas mialam tak, ze do ubikacji chodzilam codziennie rano i mialam spokoj a teraz kilkudniowy zastoj. Nie za bardzo przyjemne uczucie.
Poradzcie co jest dobre przy problemach z wyproznianiem? Co Wam pomaga?



6 stycznia 2008 , Skomentuj


Czesc gwiazdy :)

Dzis jestem wyjatkowa zadowolona z moich dietetycznych osiągniec. Kazda sobota i niedziela to dla mnie dni próby, bo zazwyczaj chodzę tylko i szukam co mogłabym zjeśc. Ale w ten weekend bylo inaczej. Jadlam jak bylam glodna i na dodatek nawet jak wydawalo mi sie ze jestem glodna i zasiadalam do posilku to po kilku kesach stwierdzalam, ze chyba jednak nie chce mi sie jesc i odstawialam talerz. Co prawda wczoraj wieczorem mialam wilczy napad glodu i polazlam do kuchni po golabka, ale zjadlam kilka kesow i reszte zostawilam.

A dzis moj jadlospis wygladal tak:
Sniadanie: jajecznica z 3 jaj, ktorej nie zjadlam nawet w polowie
II sniadanie: jabłko
Obiad: surówka z kapusty pekińskiej, kiełek i papryki plus kawałek gotowanej szynki wieprzowej
Deser: jabłko
Kolacja: otręby granulowane z kefirem i śliwką suszoną.

Tyle mam zaplanowane na dzis do zjedzenia. Wiecej postaram sie nie wchłaniac. Ale za to zaraz wlaze na twister i troche tylkiem pokrece.


A to zdjecie Kate Beckinsale. Jest slicznaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!



Kurcze, cos slysze ze rodzinka sie zmawia na zamowienie pizzy. Nieeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!

5 stycznia 2008 , Skomentuj


Dziś zaczęłam brac meridię. Receptę dostałam od mojego lekarza jakieś 2 miesiące temu, ponieważ muszę schudnąc- dla zdrowia. Tabletki wykupiłam już kilka tygodni temu, ale bałam się je brac ze względu na długachną listę skutków ubocznych. Jednak się przełamałam, bo skoro mam tabletki to trzeba spróbowac. Dzis rano wzielam pierwszą. Poki co żyję i mam się dobrze.

Dzisiejszy jadłospis:
śniadanie było dośc późno bo wstałam dopiero w południe (nie mogłam spac w nocy): 3 kromki macy z serkiem kanapkowym i kiełkami + kromka macy z serem żółtym i papryką żywą + pomarańcza
obiad: trochę spagetti z oliwą z oliwek i z czosnkiem
kolacja: ortęby ze śliwkami suszonymi i z kefirem

Postanowilam, ze zrobie sobie dzis wieczor piekności (ze tak to okresle). Zrobie sobie dluga, goraca kapiel przy swietle swiec. Naloze na wlosy maske, zrobie piling, depilację i sie polenie trochę. Bedzie słodko :)

4 stycznia 2008 , Komentarze (2)


Dzis mialam super dzien w pracy. Nie byl on moze fajny na poczatku ale rezulat dodał mi skrzydeł. Dzis dostalam zadanie od przełożonego przełożonych i szefa szefów. Coś zupełnie, kompletnie innego od tego co robię normalnie. Coś o czym wcale nie miałam pojęcia. Jak dostałam od szefa kartkę i przeczytałam zadania to mało się nie rozpłakałam. Bylam przerazona, bo- po pierwsze primo- nie wiedzialam co sie z czym je, a po drugie primo szef chcial wszystko na już!!! Ale powoli, powoli i zrobiłam wszystko. Zaniosłam trzystronnicowy raport do szefa i spodziewałam się, że powie, że wszystko jest źle (jak zwykle). Ale oddał mi raport. Powiedział, że wszystko w porzadku. Bylam w szoku, bo zawsze oddawal kartke pokreslona na czerwono a teraz nawet przecinka mi nie poprawil. Morał z tej opowieści jest następujący:
nawet jeżeli coś wydaje nam się straszne i niemożliwe do wykonania to próbując możemy osiągnąc wielki sukces i zadziwic samych siebie.
Eeeeeee, mądre to było. Zupelnie jakbym to nie ja napisala :D
 
Ale odnoszac to do naszej mozolnej walki z nadmiarem kilogramów: powinniśmy próbowac walczyc z obżarstwem i kilogramami, bo nawet jak wydaje się że nie damy rady zrzucic nadbagażu to wszystko jest możliwe!!!!

Ta myśl dodaje mi skrzydeł. A rzeczywistosc..........
dzisiejsze śniadnie: 2 kromki macy z serkiem kanapkowym (norma)
8 godzin pracy: 2 bułki zbożowe z ziarnami plus 4 plasterki sera żółtego
obiad: ryba gotowana z gotowanymi warzywami (kalafior, marchew, brokuł)
podwieczorek: pomarancza
kolacja (tuz przed 21 ale nie moglam juz wytrzymac z glodu): kawałek szynki pieczonej i kilka warzyw gotowanych

A jutro zaczynam przygode z MERIDIĄ. miałam zaczac ja brac od 2 stycznia, ale po przeczytaniu listy skutkow ubocznych stwierdzilam, ze na poczatek lepiej brac ja jak jestem w domu, w razie jak mnie cos dopadnie to moge sie polozyc. No coz, zobaczymy. Mam nadzieje ze nic mi bedzie, licze na zero skutkow ubocznych. Oby tak bylo!



3 stycznia 2008 , Skomentuj



Dzisiejszy jadlospis:
śniadnie: 3 kromki macy z serkiem kanapkowym
przez 8 godzin pracy: duzy jogurt naturalny i troche musli + pomarancza
obiad: talerz krupniku

Po obiedzie wlaczyl mi sie zajadacz stresu i zjadlam 2 pomarancze, 2 male kanapki (bialy chleb- wrog szczuplej figury) ze smalcem i cebula, 3 polowki moreli w zalewie i troche sporo popcornu. Bedac w desperacji siegnelam po telefon i wykrecilam numer pizzeri. Po moich slowach "chce zamowic pizze" ktos odpowiedzial "to pomylka". To chyba byl jakis znak zebym tej pizzy nie zamawiala i nie dzwonilam jeszcze raz. cos mnie powstrzymalo przed wydaniem 30 zl na kupe kalorii, ktore wcale nie sa mi potrzebne.

Ale nadal mi sie cos chce. Choc jestem najedzona, jestem nadal zdenerwowana (praca) i czuje jak mnie skreca zeby pobiec do kuchni i zjesc kawalek bloku czekoladowego. Jaki on musi byc dobry....

2 stycznia 2008 , Komentarze (2)



Wczoraj mialam takiego ogromnego doła jak Wielki Kanion Kolorado. Dzis juz chyba wiem dlaczego: bo- ponieważ wiedziałam ze dzis znow musze na diete przejsc i nie bedzie jedzenia pycha ciasta ktore lezy w lodowce i wola "zjedz mnie". Ze nie bede mogla wymyslac kolejnych wymowek dlaczego powinnam przelozyc diete na kolejny dzien. Minely swieta (dobre usprawiedliwienie), minal Sylwester (kolejne dobre usprawiedliwienie), minal pierwszy dzien nowego roku (kiepskie, ale wciaz usprawiedliwienie) i dzisiaj co??... nic, nie ma zadnego usprawiedliwienia, bo przeciez nie moge swietowac kazdego kolejnego dnia roku tlumaczac sobie, ze jutro zaczne sie zdrowiej odzywiac. Nic z tego.

Zbieram dupe w troki i dzialam!!!!!!!!!!!!!

Koniec biadolenia. Przeciez jestem baba z jajami, ze tak powiem, i dam sobie rade. Nie raz przeciez wytrzymywalam na dietach, nie jadlam slodyczy i jakos zylam, nawet lepiej sie czulam. Nic nie stoi na przeszkodzie, zeby wzorując sie na tych dobrych, porzadnych dniach dietowym, dalej dążyc do gubienia kilogramów. Przeciez kilka juz stracilam, nic nie przeszkadza zeby gubic dalsze warstwy tluszczu. Dlatego zapieram sie rekami i nogami i biore sie za siebie, po raz kolejny. Jest nowy rok, trzeba dazyc do czegos nowego, lepszego.

Moj nowy cząstkowy cel: 75 kg do końca stycznia.

3 kilogramy w miesiac to chyba optymalna ilosc kilogramow do zgubienia w takim okresie?

Dziś zrobiłam już pierwszy krok, a mianowicie mało i zdrowo jadłam:
śniadanie: plasterek kurczaka faszerowanego
drugie śniadnie: pomarańcza
lunch: serek owocowy z musli
obiad: ryż z gotowanymi warzywami plus surówka
na kolację chyba znów zjem kawałek kurczaka (tym razem moze z warzywami) bo nie jadlam miecha na obiad i jestem nadal glodna mimo duzej ilosci warzyw ktore zjadlam

I trzeba odpowiednia dawke wysilku fizycznego zastosowac, dlatego zaraz sie przebieram i lece z psem na spacer. Pobiegamy troche i bedzie fajnie. Ja bede miala ruch, pies radoche ;)

A kolacje zjem jak wroce. Bedzie fajnie :D



1 stycznia 2008 , Komentarze (1)


... jakoś nie czuję żeby coś się zmieniło, na pewno nie na lepsze. ostatnie dni wpedzaja mnie w jakies totalne przygnebienie. moje poczucie wlasnej wartosci nigdy nie bylo takie niskie. czuje ze sie do niczego nie nadaje, nic nie potrafie osiagnac. mam duza nadwage a co za tym idzie okropne kompleksy. nie czuje sie wogole atrakcyjna. widze jak faceci patrza na mnie, a jak na moje zgrabne kolezanki.jestem przez to strasznie smutna i chodze caly czas przybita, bo jak ma okazywac na zewnatrz szczescie osoba, ktora tego szczescia nie czuje.

28 grudnia 2007 , Komentarze (2)



Do wieczora było słodko, poniewaz rano zjadłam tylko domową drożdżówkę z makiem, a o 15 jajecznicę ze szczypiorkiem. Ale później nudy się zaczeły i zachciało mi się jeśc. Najpierw były 2 banany. Po ich zjedzeniu pomyślałam, że można by zjeśc tez pomarancza i skonczylo sie na zrobieniu sałatki owocowej: banan, pomarańcza, kiwi, trochę rodzynek. Myslalam, ze na tym sie skoczy. Ale gdziez!!!!!!!!!!!!!! Nie moglo byc tak fajnie. Znow mnie nudy wziely i miesa mi sie zachcialo. Zjadlam grubachny plaster polędwicy pieczonej. Pozniej kawalek kielbasy swojskiej z cwikla. No i zeby mial po czym mnie brzuch pozniej bolec zjadlam 2 kawalki strucli z makiem, a do tego wypilam kubek mleka. W tym momencie mdli mnie, brzuch mam wielkosci wielkiego balona i ogolnie jestem na siebie zla!!! Jak to mozliwe ze czlowiek ma taka slaba wolę i nie potrafi wytrwac w postanowieniach????

I pic mi sie niesamowicie chce. Wypilam juz 3 litry wody a nadal mnie suszy! Masakra :(

27 grudnia 2007 , Komentarze (2)



W święta olałam dietę, tak świadomie zrezygnowałam z przestrzegania diety przez te wszystkie dni, bo czlowiekowi potrzebnych jest kilka dni wytchnienia. Szczegolnie w swieta. Ale zaluje, ze nie przystopowalam bo zamiast miarkowac sie w ilosci spozywanego pokarmu pochlanialam wszystko w ilosci zastraszajacej. Szczegolnie dobrze ciasta mi wchodzily. Moglam sie tego spodziewac, ale jednak mialam nadzieje ze przez trzymanie przez miesiac diety nauczylam sie juz kontrolowac jedzenie. Nic bardziej blednego. Wieczory po calodziennym jedzeniu konczyly sie mdlosciami i niestrawnoscia. A pozniej meczyly mnie tylko wyrzuty sumienia. Szkoda tylko, ze nie pozostawaly one na dluzej, bo rankiem nastepnego dnia moglam znow jesc bez opamietania.

Czuje sie kiepsko. Fizycznie, bo sie przejadlam i psychicznie, bo pozwolilam sobie na objedzenie sie. Az sie boje na wage stanac, bo pewnie pokaze kilka kilogramow na plusie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.