9 marca 2015, 08:50
Aha, czyli to on zerwał... z pierwszego postu wywnioskowałem, że to Ty. Nie no, to jest zupełnie inna sytuacja, 5 lat to szmat czasu. Jej beze mnie jest świetnie, zresztą jest już w związku ponad 2 miesiące.
9 marca 2015, 09:16
W sumie to nie on zerwał tylko po tym jak mi to powiedział zaczęliśmy się kłócić i ja wykrzyczałam że w takim razie to koniec. ale on się co do tego zgodził więc w sumie zerwaliśmy wspólnie.
Po prostu żyj dalej i olej tę panienkę. Ona sobie znalazła innego to i ty sobie znajdź inną.
9 marca 2015, 10:06
Może naprawdę uznała, że to nie to... czasami tak się zdarza. Ot, odwidziało jej się, początkowe zauroczenie minęło i to nie jest niczyja wina. Myślę, że niezdecydowanie i "głodne kawałki" są poniekąd wpisane w tę sytuację - nie umiała być stanowcza, asertywna, chciała jakoś załagodzić sytuację, pewnie sama się miotała, bo nie jest łatwo zerwać nie raniąc. Cóż, sparzyłeś się, ale nie marnuj czasu na rozpamiętywanie, obwinianie się, analizowanie tej sytuacji. Czasami nie ma żadnego logicznego wyjaśnienie. Wyobraź sobie, że czasami po wielu latach związku ktoś potrafi powiedzieć, że "to nie to" i że odchodzi... czasami przyjaciel z dnia na dzień przestaje się odzywać, czasami ktoś, kto chciał nam dać gwiazdkę z nieba, z dnia na dzień zmienia się w kogoś zupełnie innego - wyrachowanego, złośliwego, bezdusznego. Uwierz, że większość z nas miała takie doświadczenia i też myślała "WTF? dlaczego? jak to? co zrobiłam/zrobiłem źle?", ale czasem tak po prostu jest, że nie poznamy i nie zrozumiemy drugiego człowieka, choćbyśmy sto lat nad tym dumali.
9 marca 2015, 11:39
blekitnykocyk - ale mimo wszystko to była wasza wspólna decyzja. Gdy ona odchodziła to ja próbowałem z nią jakoś gadać. Nie zrozum mnie źle - nie upadłem na kolana i nie prosiłem o drugą szansę. Ale powiedziałem jasno - że może powinna się zastanowić, dać nam trochę czasu. Byłem zły, to fakt, ale nigdzie jej nie ubliżyłem. Byłem po prostu zdenerwowany. Zresztą jak pytałem jak długo nie czuje tego co kiedyś, to odparła "od tygodnia". Wydało mi się to wszystko niepoważne, bo w trakcie tego tygodnia nasłuchałem się o jej uczuciu i miłości. Fakt, mówiła też wtedy, że są rzeczy, które jej przeszkadzają. Ale myślałem, że wspólnie rozwiązaliśmy te problemy, wspominałem o tym w pierwszym poście.
No i dobiła mnie jeszcze ta sytuacja z matką i tym tekstem o pocieszaniu. Ja wszystko rozumiem - nie powinienem jej wtedy ubliżać, ale jak już za to przeprosiłem a ona i tak nie miała ochoty ze mną gadać to trzeba było mnie zablokować. A ona przejmuje pałeczkę i mówi mi, że to wszystko było dla jaj. Obawiam się, że mówiła to serio serio, a nie żeby mi dogryźć. To wszystko pasuje do układanki. Paradoksalnie z drugiej strony dobrze wyszło że jej wtedy nawrzucałem, bo pokazała swój prawdziwy stosunek do mnie.
LanaLana - to fakt. Ja jestem dzieciak, bo parę romantycznych chwil było dla mnie równoznaczne z wielką miłością i przywiązaniem. To ja jestem tutaj bardziej infantylny od niej. I to mnie boli, że przegrałem... że ona się super bawi, ja cierpię.
Edytowany przez mesues 9 marca 2015, 11:41
9 marca 2015, 11:45
Gdzie popełniłeś błąd? Przeczytaj swój post i pomyśl jak by to wyglądało gdyby każde "napisałem/napisała" zamienione zostało na "powiedziałem/powiedziała"... To byłaby prawdziwa dojrzała relacja.
9 marca 2015, 11:50
No po zerwaniu już tylko pisaliśmy, bo po co się spotykać? A tamta rozmowa przed zerwaniem faktycznie była przez internet, bo ona źle się czuła, i nie chciała żebym przyjechał.
9 marca 2015, 12:22
A mnie interesuje co to znaczy, ze "pozwoliles sobie na za duzo". Bo jak ja mialam 17 lat i chlopak probowalby czegos wiecej, to ja bym uciekla w poplochu.
9 marca 2015, 12:46
Głupio o tym pisać, no ale od tego jest forum, gdzie w jakimś stopniu jesteśmy anonimowi... włożyłem rękę do majtek.
9 marca 2015, 13:35
Tak jak juz pisalam, mnie cos takiego by zwyczajnie przestraszylo. Moja milosc w wieku 17 lat byla szczera, ale platoniczna - trzymanie sie za reke, patrzenie sobie w oczy, siedzeie w siebie tulonym czy pierwsze niewinne pocalunki. Pomijajac juz przekonania etyczne, ja wtedy kompletnie nie bylam gotowa na seks. A chlopak wykonujac taki ruch, daje wyrazny znak, ze juz czegos takiego pragnie i jest na to gotowy. Nie znam tej dziewczyny i nie moge wypowiadac sie za nia, pisze z wlasnego doswiadczenia. Swoja droga, bylbys gotow na nia poczekac kilka miesiecy a nawet lat? Bo moi chlopacy, choc poczatkowo zapewniali, ze tak i nie ma problemu nawet i do slubu (co u mnie wynikalo z przekonan osobistych jak i religijnych), to sie jednak wykruszali i to bylo mocno przykre, bo ja im na poczatku zwiazku o tym mowilam, co by zawczasu mogli zrezygnowac z dalszej relacji, a oni mnie po dluzszym czasie zostawali dopiero, ze zlamanym sercem, bo liczyli, ze sie 'zlamie', a ze sie nie 'lamalam' to im sie odechciewalo czekania. Na szczescie poznalam w koncu takiego, co sie nie wykruszyl i twierdzi, ze warto bylo poczekac;)
Pisze o tym, bo ludzie ktorzy chca tworzyc zwiazek powinni miec jednak podobne zapatrywania na seks i poziom gotowosci do podjecia wspolzycia.
Swoja droga malo kto po rozstaniu zachowuje sie dojrzale i rozne zle rzeczy z ludzi wychodza, jak kipia emocje. A slowa drugiej osoby wypowiadanym w zlosci nie ma co do konca wierzyc.
Edytowany przez Grubbbcia 9 marca 2015, 13:39
9 marca 2015, 13:47
Zasadniczo masz rację, ale:
-ta ręka w majtach była po prostu kolejnym etapem intymności dla mnie, kontynuacją tego co było. Nie był to początek gry wstępnej. Byliśmy ze sobą blisko, dotykaliśmy się, i postanowiłem posunąć się krok dalej
-ona wcześniej bardzo lubiła mój dotyk, więc to nie było, że ot tak z tym wyskoczyłem
-co do seksu to twierdziła od początku że do 18stki chce być dziewicą i nie przeszkadzało mi to