nigdy nie dostałam tylu propozycji rozmów kwalifikacyjnych przez całe bezrobocie jak teraz przez dwa tygodnie pracowania.nie skłamię, jeśli powiem, ze 10 razy do mnie dzwoniono i pytano, czy jestem zainteresowana rozmową.
niektórzy dzwonili odnośnie mojego zgłoszenia ze stycznia(!)
ta praca, którą dostałam, jest dla mnie najbardziej korzystna. nie idzie mi idealnie, ale ciągle się uczę, coraz więcej wiem i mogę samodzielnie pracować. czasami jednak potrzebuję pomocy i coraz rzadziej ją mam, przez co trochę się dołuję, bo gdy np. nie wiem, co się stało w 'komputerze', i idę o to spytać koleżankę z pracy, to ta, zamiast mi wytłumaczyć, bez słowa to naprawia.
także od jakiegoś czasu umiem tyle ile sama wyłapałam.
poza pracą spoko, dzisiaj w końcu coś zjadłam - ciągle zapominałam o jedzeniu. a teraz sobie dogodziłam ^^ niczym niezdrowym, ale 1500 kcal na bank już zaliczyłam : )
muszę zacząć ćwiczyć. chciałam rzeczywiście zacząć biegać z pracy, ale z pracy do domu prowadzi 'trasa' - dużo samochodów, tirów itp, zero chodnika, tylko rów z boku. także, ze się wyrażę, SKITRAŁAM. : )
spróbuję dzisiaj pół godziny ćwiczyć.
jutro nie dam rady, chyba, ze z rana, bo reszta dnia zawalona.
i tak codziennie pół godziny i będzie dobrze ^^ już nie chodzi mi o spadek wagi, tylko modelowanie sylwetki. 'gruszka' jestem, uda i tyłek najwięcej ode mnie wymagają uwagi. szybko mięśnie mi się kształtują, także więcej niż 30 minut dziennie będzie miało efekt kulturystyczny, podejrzewam : D i ćwiczenia będą musiały być zróżnicowane - trzy dni jeden zestaw ćwiczeń, trzy dni drugi i jeden dzień wolny.
jest dużo do ogarnięcia, na szczęście wszystko się układa. oby jak najdłużej.