Udało się wczoraj przeżyć dzień ze skrupulatnym liczeniem kalorii, choć po obiedzie miałam kryzys i coś bym jeszcze zżarła. Nie dałam się, więc dzień na szóstkę. Tylko licząc kalorie potrafię się powstrzymać od większych porcji, czy podjadania. Dziwna zależność, ale to jest ten mój przysłowiowy bat nad głową.
Śn- klasycznie jogurt z owocami, płatkami ows. i migdałami-512kcal
Obiad- makaron o smaku ruskich pierogów-369kcal
Prawie 300kcal, to mleko do kawy. do trzech kaw dokładnie.
Kolacja- jajka w majonezie z ogórkiem i papryką, plus białkowa bułka-420kcal
Kolacje zwykle jem koło 18.30 i potem nie czuje już głodu i nie mam potrzeby podjadania.
Udało się ograniczyć węgle, yupi:)
Kroki 7800.
Następne liczenie kalorii dopiero po niedzieli, a póki co postaram się bez tego bata skromniej jeść.
damradee
28 listopada 2022, 09:36Brawo za powstrzymanie chętki na slodkie
kasiaa.kasiaa
27 listopada 2022, 08:15Mnie to liczenie też jakoś marnie idzie 🙈 Może to przez zimno 😁
eszaa
27 listopada 2022, 09:00u mnie to raczej przez lenistwo i niechęć, żeby się podporządkować :)
kasiaa.kasiaa
27 listopada 2022, 09:48To jesteśmy dwie, zgoniłam na zimę, żeby nie było głupio 🙈
bogusia557
26 listopada 2022, 23:26Jakie sa te Twoje ulubione ciastka z Biedronki, czesto o nich wspominasz
eszaa
27 listopada 2022, 05:28a to różne:) wafelki, listki, czy takie kruche z nadzieniem. Kupuje czasem, a potem się napycham. Raz, nie zawsze:)
eszaa
27 listopada 2022, 08:59generalnie chodzi o kupne, niezdrowe ciastka
Mantara
25 listopada 2022, 09:16Gratulacje. Licznie nie jest może przyjemne ale powstrzymuje od podjadania i przekraczania limitów.
eszaa
25 listopada 2022, 09:39dzięki. nie wydaje sie trudne jedzenie bez tego liczenia, ale jednak, Po latach diet mam pojęcie, co jeśc i ile jeść, a jednak przekraczam limity kiedy nie liczę