Przytaszczyliśmy z mężem moją bieżnię z piwnicy, yupi ;) Teraz nie będzie wymówek, że niepogoda. Kroki muszą być zrobione i koniec. Musze tylko dojść jak mi to zegarek policzy, bo bieżnia nie liczy kroków. Na rozruch , podreptałam z prędkością 5km/h, żeby spalić sto kalorii i upociłam się słusznie.
Wczoraj było tak pięknie, że popołudniową kawę piliśmy na działce :) Oczywiście z dietetycznym sernikiem w tle. Pomijając sernik, którego zjadłam za dużo, jadłam też normalny obiad z rodziną i klasycznie owsiankę na śniadanie. Za dużo tego było, bo waga znów sporo ponad 66. Kiedy się skończy ta huśtawka…
Dziś już będzie grzecznie z liczeniem kalorii. Został jeszcze sernik, ale nie jestem jego fanką, poza tym zostały tylko brzegi, więc może się uda nie zgrzeszyć. W sumie to jeszcze nie wiem, poza śniadaniem, co będę dziś jadła. Niezmiennie mam ochotę na makaron o smaku ruskich pierogów, ale ileż można jeść to samo. To danie i kanapki z serkiem białym i dżemem, przewijają się niezmiennie ciągle i wciąż, a przecież organizm potrzebuje różnorakiego żarełka. Tylko co zrobić z tym, że nie mam ochoty na nic innego…
tracy261
1 listopada 2021, 21:01Widziałam ten obrazek w internetach i też się na jego widok uśmiechnęłam :)
eszaa
2 listopada 2021, 05:17troche podnosi na duchu, że nie tylko ja tam mam
kasiaa.kasiaa
1 listopada 2021, 12:58Ja uwielbiam zmęczyć się na bieżni, a od momentu jak nauczyłam się biegać to już w ogóle. Z zegarkiem pokombinuj, może trzeba ręką inaczej pomachać 😉
eszaa
1 listopada 2021, 15:55mój zegarek nie reaguje na ruchy ręką, nie w kwestii naliczania kroków
Naturalna! (Redaktor)
1 listopada 2021, 10:15Ja na szczęście swoją bieżnię sprzedałam (żałuję, że w ogóle kupiłam!). Mechanika ciała jest zupełnie inna niż na normalnym podłożu, mięśnie pracują inaczej aniżeli podczas chodu po zwykłej powierzchni. U mnie 2 dni lało, ale nie przeszkodziło mi to, żeby wypatrzeć lukę w chmurach i wybrać się na spacer do lasu na czas mniejszego deszczu. Oczywiście Tobie na bieżni życzę sukcesów ;) ps. co do makaronu, to ja wczoraj zjadłam WIELKĄ PORCJĘ (całe opakowanie) z zielonym pesto, boczkiem, cebulą i parmezanem na wierzchu. Milion kalorii :D i to nie był OMAD, bo wcześniej jadłam owoce + proofie smoothie :D ps. 2 zaraz dostaniesz minusa, bo ośmieliłam się skomentować Twój wpis :P dziecinada!!!
eszaa
1 listopada 2021, 10:32ja nie mam biezni, żeby biegac. Chodzę szybciej niz terenie, zeby kregosłup nie spał i żeby spalać kalorie. Tez mi sie zdarza spacerować w deszczu ;) jak jest promka w biedrze to mi i deszcz nie straszny :) chyba, że leje. Makaronu jem góra 60g suchego pełnoziarnistego. tu sie pilnuje, bo to prawie jak tiramisu;) Ocenianie pamietników mają zlikwidowac, tylko nie wiadomo kiedy. A minusy nie sa takie złe. przynajmniej jestem rozpoznawalna, a nie jak tłum. Niewazne jak sie mówi, wazne że sie mówi;)
Naturalna! (Redaktor)
1 listopada 2021, 10:55Ja o chodzeniu na bieżni mówiłam, nie o bieganiu ;) kurczę i co zrobią te sfrustrowane kobietki, nie mające możliwości dowalenia minusem? Może powinni pomyśleć nad rażeniem prądem, jak w eksperymencie Milgrama 😉😉 na pewno znalazłyby się chętne, żeby porazić woltami. Miłego dnia 😃🙂
Mantara
1 listopada 2021, 08:28Bieżnia w domu to faktycznie brak wymówek. Ja mam orbitreka, to już trzeci, dwa mechaniczne wykończyłam w ciągu ostatnich 10 lat, teraz mam lepszy magnetyczny model. Taki sprzęt to idealne rozwiązanie na niepogodę albo brak możliwości wyjścia bo np. dzieci i nie ma nikogo innego dorosłego więc trzeba w domu siedzieć.
eszaa
1 listopada 2021, 08:48do bieżni mam jeszcze rowerek magnetyczny, więc jest na czym spalać kalorie. Żeby tylko zapału mi starczyło
hanka10
1 listopada 2021, 06:49Podziwiam silną wolę ! U mnie wszelkie urządzenia do ćwiczeń kończyły jako wieszaki do ubrań :)
eszaa
1 listopada 2021, 08:46motywacją niezmiennie wskazania wagi. Też długo bieżnia stała w piwnicy, a rowerek był wieszakiem:)
Joanna19651965
2 listopada 2021, 03:02U mnie też :-) Nie brak mi chęci do jeżdżenia, tylko mam problem z siodełkiem - jest koszmarnie niewygodne, nie pomagają żelowe nakładki. Po pół godzinie jeżdżenia cztery litery bolą mnie masakrycznie. Nie wiem czy to wina siodełka czy mojej sempiterny.
eszaa
2 listopada 2021, 05:16tez mam zelową nakładkę,szerokie siodełko, a do wygody daleko i jak schodze to jakas odrętwiała w kroku. Taka nasza uroda. chcesz byc piekna, to cierp:)
joavita
1 listopada 2021, 06:43Dobrego dnia życzę
eszaa
1 listopada 2021, 08:47dziękuję, Tobie też