Wczoraj popłynęłam, przyznaje bez bicia.
Trzymałam się dzielnie długo, ale jednak nie dało się uniknąć pokusy. W biedronce nawet nie spojrzałam na półkę z ciastami, o alejce ze słodyczami nawet nie pomyślałam. Przechodząc koło cukierni odwróciłam wzrok, bo już mnie coś zaczynało kusić. Poległam w sklepie pod domem, gdzie mój wzrok przykuła bezczelnie gapiąca się na mnie karpatka. Ach ten krem, królestwo za ten smak...
Po czterech dniach bez węglowodanów organizm wył z utęsknieniem do tej karpatki i mu uległam. Zwłaszcza, że zanim przyszło co do czego, spojrzałam na apke w telefonie i spaliłam 200kcal, więc część jeszcze nie zaliczonego grzechu już miałam spalony ;)
Solidny kawał ciacha z kremem, to jest to co łasuchy lubią najbardziej. W moim mniemaniu zasłużyłam i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Spadek 1,4kg w tydzień trzeba było uczcić. Nie, to chyba głupie usprawiedliwienie. Lepsze będzie, że musiałam naładować akumulatory ;)
Reszta dnia była już skromniutka, czyli tylko warzywa na patelnie i kanapka z twarożkiem i rzodkiewki. I obowiązkowe, codzienne spalanie na rowerku i bieżni.
Niestety waga zareagowała pół kilogramowym wzrostem, ale chyba musiało tak być. I znów odrabianie strat, czyli pewnie jakieś kombinacje dietowe na dniach.
siwa68
28 maja 2016, 08:23Podziwiam Ciebie, za tak sumienne zliczanie i gramatury i kalorii! Jedno ciacho w tygodniu to jest dozwolone, każdy rozsądny dietetyk się zgodzi, dla zdrowia psychicznego każdego z nas. Obserwuję dalej i kibicuję
eszaa
28 maja 2016, 19:51no własnie dla zdrowia psychicznego i zeby dac odetchnąc wyposzczonemu organizmowi. Bylebym nie przesadziła, a będzie dobrze. Dzięki;)
annaewasedlak
27 maja 2016, 10:09U mnie dziś spadek był o 1 kg ale własnie unikam węglowodanów . Jedno ciastko to nic takiego zasłużyłaś. tylko czemu my ja tez pocieszamy się albo nagradzamy taką formą? cha cha
eszaa
27 maja 2016, 10:42no to było baaaardzo duze ciastko;) Nie mozna sobie zbyt długo odmawiac, bo potem dopada głupawka i sie zje za duzo.To juz chyba lepiej grzeszyc po trochu, a częsciej
iw-nowa
26 maja 2016, 23:55Facet by sie upil i jeszcze mialby sie czym chwalic. :) My kobiety chyba za bardzo sie umartwiamy. Mimo to calkowicie Cie rozumiem. Ja tez cierpie sromotnie sie wstydzac za 6 herbatnikow z czekolada wczoraj. :)
eszaa
27 maja 2016, 10:40no ja własnie nie rozumiem,czemu zawsze wyrzuty sumienia,albo niesmak,jak sie zje cos normalnego.Przecież ludzie wszystko jedza i nie robia z tego problemu
iw-nowa
27 maja 2016, 12:08To pewnie to nasze dazenie do doskonalosci nas tak gubi i odbiera rozum i spokoj. Moze trzeba takie karpatki czy wuzetki swietowac jak sie nalezy, a potem po prostu bez wyrzutow sumienia spalic sobie na rowerku czy biezni.
flisowna
18 maja 2016, 12:33Hehe oj też bym teraz poległa na takiej dobrej karpatce mniam
Papatka-78
18 maja 2016, 11:59ano właśnie to tak już jest:( coś ciągnie waga w górę i znów walka by se tego pozbyć. Warta była grzechu???
eszaa
18 maja 2016, 12:20oj, warta była ;) czasem musze sie tak obeżreć, aż mdli.Taka przeciwwaga dla ścisłej diety
Papatka-78
18 maja 2016, 12:31hahah czasem tak trzeba :)
annaewasedlak
18 maja 2016, 10:24Ja nie przepadam za kremówką ale czekoladki to jak najbardziej. Też staram się unikać półek ze słodyczami.
eszaa
18 maja 2016, 10:26a dla mnie własnie czekolada,czy czekoladki mogłyby nie istniec,ale przejsc obojetnie koło ciasta z kremem, to nie lada wyczyn