Już tak pięknie było. Od paru dni utrzymywało się stabilne 72,6kg, a tu dziś zonk. Waga poszybowała do 73,8 Masakra. Może to chwilowe, bo żadnych grzeszków nie mam na sumieniu, ale profilaktycznie mam zamiar podziałać w tej sprawie. Może to znów leki na ból kręgosłupa, choć celowo wybrałam inne, żeby nie spuchnąć.
Poczytałam sobie o jednodniowym oczyszczaniu i spróbuje. Ale to we wtorek dopiero, bo muszę poczynić odpowiednie zakupy. Dzień na samych owocach, soczkach i surówkach powinien pomóc, przynajmniej tak piszą. O białkach też pisali i się nie sprawdziły w moim przypadku, więc różnie może być. Tak czy inaczej, jak nie spróbuje to się nie przekonam. Nie lubię siedzieć i czekać i płakać. Działać trzeba
Myślałam o tej diecie warzywno-owocowej w kontekście obżarstwa świątecznego, ale jak widzę trzeba ją i wcześniej zastosować.
Kasia7111
13 grudnia 2015, 13:29Ile razy w tygodniu się wazysz? Myślę ze za czesto, a konsekwencja tego sa ciagle eksperymenty z dieta, a to bialko, a to oczyszczanie itd...... pomyśl trochę
eszaa
13 grudnia 2015, 13:46wazę sie codziennie i nie przestanę. Myslisz, ze za bardzo kombinuje? Cel uświęca środki ;)
Kasia7111
13 grudnia 2015, 13:49Moze i uświęca, ale czy pomoże w dojsciu do niego?
majkapajka
13 grudnia 2015, 11:16Na pewno nie przytylas - to ta glupia woda skacze - nie zniechecaj sie, jak sobie zrobisz taki lekki dzien a do tego bedziesz pic wode to wszystko wroci do normy :)
eszaa
13 grudnia 2015, 11:43wiem,ze to woda,ale kurcze ten skok wzwyż na wadze mnie dołuje. Juz włączyłam pokrzywe i natke do menu, będzie dobrze;)
majkapajka
13 grudnia 2015, 12:00Wyobrazam sobie! Ja kilka tygodni temu to prawie ryczalam z bezsilnosci jak waga skakala ;) trzeba przetrwac ze swiadomoscia ze nasze wysilki beda zrekompensowane!