Wczoraj modelowo, dziś jak na razie też. Na wadze szału nie ma, nawet lekko w góre, ale nic to. Pomału do przodu.
Mam dziś sprawdzian silnej woli, bo dla rodzinki zrobiłam jedną z moich ulubionych potraw, kopytka.
Będą mnie kusić do samego wieczora, dopóki nie wróci mąż z pracy i się z nimi nie rozprawi. Dobrze, że rzadko wchodzę po południu do kuchni.
Mój dzisiejszy obiadek był o niebo zdrowszy i mniej kaloryczny. 382kcal.
Kurczak po węgiersku z kaszą. Porcja mnie przerosła, nie dałam rady zjeść :)
A teraz czas na poobiednią drzemkę i... byle do podwieczorku ;) Będzie jogurt z truskawkami, a na kolacje chleb z białym serkiem i miodem, mniam.
MARTYNKA1970
4 listopada 2015, 15:38........i tak trzymaj :) a cel będzie niedługo osiągnięty, pozdrawiam.