Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 233862
Komentarzy: 10788
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 września 2016 , Komentarze (11)

Tak jest co sezon, te wszystkie ładne ubranie, schowane do pawlacza, wyjęte po pół roku jakoś się przemieniają i część z nich nie jest już wcale ładna i trzeba pojechać na zakupy (nie żebym narzekała) i ten weekend jest idealny na to(prezent)

Piątek: 20 km rower, pół godziny orbitreka w południe,

wieczorem na siłce: moc była, nawet dołożyłam coś tu i tam(bomba), czasu mniej(zegar)

1. Romanian MC: 15x 35 kg rozgrzewkowo, 10x 40kg, 10x 40kg 10x 40kg, 10x 40kg

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg, 15x36kg, 15x 36kg, 15x 36kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy -

4. Wspinanie się na palce 50kg: 20x stopy równolegle, 20x pięty na zewnątrz, 20x odwrotnie, 20x znowu równolegle

I  godzina ABT - dużo nietypowych ćwiczeń na brzuch połączonych w mini obwody.

I odebranie moich eko-zakupów, niestety wakacje=wyjazdy=zakupy niemożliwe;(, gwiazdą jest oczywiście hokkaido, ale wszystko jest mniejsze, brudne, pachnące i pyszne:p

Zupa z dyni hokkaido (cebula była podsmażona na oleju kokosowym, polecam(slina))

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang.

Niedziela: 22 km rower, tyle co do Blue City, a tam to co mi się podobało było niewygodne albo źle leżało, albo wewnętrzny cenzor(kujon) pytał: świetnie wyglądasz, ALE GDZIE TY TO ZAŁOŻYSZ???, a ja już mam doświadczenie, że jak ignoruje ten głos, to później ten super zakup wpada do kontenera czerwonego krzyża<3 całkiem nienoszony. Skończyło się na lekko błyszczącym topie, w sam raz na wieczór integracyjny, po szkoleniu w październiku. Hmm... dobre i to..

A mój ulubiony sklep Nike zasłonięty był płachtą "zmieniamy się dla Ciebie":<


22 września 2016 , Komentarze (11)

Jabłecznik, na który sama zbierałam jabłka8) z dzikich jabłonek, "gdzieś pomiędzy Bugiem, a Narwią" podczas porannych, rowerowych 25 km.
Do podduszonych (tak, umyłam je wcześniej, pokroiłam i wywaliłam wszystkie robaki(wymiotuje), nie, nie obierałam ich) dodałam dużo zmielonego siemienia lnianego, dużo startego korzenia imbiru, trzy jajka, otręby i trochę mąki gryczanej, która nieoczekiwanie znalazłam w kącie na półce.
Koleżanka w pracy była zaskoczona smakiem, ale nie skrytykowała otwarcie, a mój ośrodek mózgu odpowiedzialny za pragnienie ciastek głupi jest(dziewczyna) - jak coś ma kształt ciastka = ciastko. Dla mnie to dobrze:D.

Poniedziałek: 22 km rower, aż wstyd, że na tym koniec.

Wtorek: 20 km rower, w południe brzuch=10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach

Środa: 20 km rower , w południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku, 

1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, pomimo, ze pod koniec serii piecze(bomba)

1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry  20x talerz 5kg.

1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.

Czwartek: 20 km rower, w południe miało być coś, co zostałoby postanowione podczas 10 minut rozgrzewki na orbitreku, ale po drodze spotkałam rozgrzaną, pachnącą eukaliptusem saunę, więc było spanie w niej pół godziny(pot)

po pracy w klubie:

1a. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 12x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg,

1b. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 10x 7kg, 10x 7kg, 10x 7kg, 8x 7kg, 8x 7kg,

a i b jako seria łączona, powtórzone 5 razy - stosunkowo pusto było w klubie, więc udało się, nikt nic mi nie zajął;)   

 
2. rozpiętki na ławce skośnej:  15x 6kg (w każdej ręce) powtórzone 4x

3. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4. wznosy tułowia na poziomej ławce rzymskiej: 20x w trzech seriach.

I godzina zajęć "zdrowe plecy i rozciąganie" w ramach poszukiwań nowych zajęć, które polubię(mysli). Były świetnie poprowadzone, ale za wolne i łatwe dla mnie. Jak relaks(spi).

20 września 2016 , Komentarze (24)

Jak jest wszyscy czujemy, zimno(zimno)

Moja wersja jesienna, zimową zaprezentuje ze szczegółami później, jak sprzęt z pawlacza wyciągnę.

Czapka z daszkiem, bo słońce wciąż daje w oczy, kaptur bo w uszy wieje. I nie, opaska nie zasłania mi nic, to tylko tak wygląda..

Maska zrobiona jest z takiego czegoś, przeciętego na pół:

http://www.alpinsklep.pl/product-pol-9564-Chusta-B...

polecam wszystkim zatokowcom., to jest jedna z tych rzeczy, która zmieniła moje życie:)

19 września 2016 , Komentarze (9)

Zamiana samochodu na rower podczas jazdy na nasza działkę (trochę wymuszona, bo samochód musiał zostać "w szpitalu") pokazuje świat równoległy(kreci).

Podmiejskie pociągi są puste:p, z klimą, czyste, zaskakująco dużo wcale niekryjących się piwoszy i nikt nie pali w przedziałach rowerowych (zresztą większość z tych co jadą, to różnego rodzaju rowerowcy właśnie).

A tuż za rogiem takie cuda jak np prom na telefon - dzwoni się do pana, który po piaszczystej drodze, na rowerze przyjeżdża za pół godzinki i przyciąga ręcznie konstrukcje = dwie drewniane łodzie + platforma + zestaw metalowych bloczków + lina. Samochody też mogą jechać o ile poradzą sobie z piaszczystą skarpą. Wrażenie dalekiego cofnięcia się w czasie(pa).

zdjęcie jest z tygodnika ostrołęckiego, nie moje

Sobota: 10 km rower, godzina interwałów + godzina TBC = zabójczy zestaw(bomba)

odpoczynek w pociągu i 50 km rower, na koniec ognisko oczywiście(noc).

Niedziela: 70 km rower, z czego 35 bardzo szybko, z sakwami pełnymi aronii, pędząc na pociąg.

Dietowo fatalnie: albo za mało, albo za dużo i zupełnie nie to co trzeba(szloch).

16 września 2016 , Komentarze (15)

To dla mnie zawsze wyzwanie(kujon). Bardzo je lubię, można poznać "biurowych" od innej strony, pośmiać się:D, pogadać, zobaczyć miejsca do których nie chodzę, bo szkoda mi kasy i właściwie to nie przepadam za takimi klimatami.. 

Ale jest jedzenie o godzinie, kiedy ja już nie jem nic:<. I nawet pomimo to, że to była trattoria = sałaty, sosy obok, pyszna ryba(losos), ze słodyczy maleńka panna cotta, białe wino(alkohol), tez nie dużo, to i tak dzisiaj powieki miałam spuchnięte, a w głowie coś w rodzaju smoły - to chyba starość jest właśnie ... ]:> uważać, uważać, pilnować się.. ech..

Czwartek: 20 km rower i pół godziny relaksu w saunie..

Piątek: 20 km rower, w południe pół godziny orbitreka (znowu się psuje)

Wieczorem na siłce:

1. Romanian MC: 12x 35 kg, 12x 35kg, 10x 40kg 10x 40kg, 10x 40kg - nawet siła w dłoniach mi się poprawiła i łatwiej jest mi utrzymać sztangę:p

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 33kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy - na szczęście laski dłubiące coś w nieskończoność w swoich telefonach, siedząc na tych maszynach jakiś czas temu poznikały...

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Wspinanie się na palce 50kg: 20x stopy równolegle, 20x pięty na zewnątrz, 20x odwrotnie, 20x znowu równolegle

I  godzina ABT - do naprawdę dobre połączenie, najpierw ćwiczyć szeroko pojęty tyłek wolno z dużym obciążeniem, potem szybko w rytm muzyki.. boli(impreza) znaczy, że działa.

14 września 2016 , Komentarze (9)

Chciałam coś zmienić w treningach, bo tez zmienił się grafik w moim "starym" klubie. Na gorsze;(. Te zajęcia, które cenię, są o takich godzinach, że (muszę), powinnam pojechać najpierw do domu, a wtedy trudno mi wyjść, tylko przeciągam.. aż jest za późno(strach).. więc szukam alternatyw.. z marnym skutkiem, bardzo marnym:<

Dzisiejsza próba pod obiecującą nazwą " bikini extreme" okazał się nudny i wysiłkowy jednocześnie, z długimi przerwami na objaśnianie techniki, które wybijały mnie z rytmu. Było ciężko, a bez satysfakcji, ciasno i głośno:<.. wracam na stare śmieci..

Poniedziałek: 23 km rower - musiałam zregenerować się po weekendzie i kupić wszystko do przetworów z aronii;)

Wtorek: 20 km rower, w południe brzuch=10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach

Środa: 20 km rower, w południe: w południe 10 minut na orbitreku +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

wieczorem ten wspomniany wcześniej, niesatysfakcjonujący bikinicostam godzinny trening. A wcześniej:

1. MC rumuński 5 serii po około 35 kg (nie wiem ile dokładnie ważył gryf w tym klubie, ani kto jest trenerem, żeby go zapytać) 10 powtórzeń,

2. Przysiad  z talerzem 5kg, 15x cztery serie.


12 września 2016 , Komentarze (4)

No tak, czas się przyznać, jak co roku moje wakacyjne 51 kg powoli zamienia się w zwykłe 53, co znaczy wystający brzuch=moje przekleństwo;(

Powody zawsze te same - paczka belvitek z maszyny w pracy(ciasteczka)? dlaczego nie, piwo do ogniska(alkohol) - oczywiście, miód pitny(alkohol) - wspaniały pomysł..czekolada? ach poproszę, przecież gorzką to można(kujon) jednym słowem słodycze, słodkie alko i to na noc(noc)

Koniec z tym - skoro nie umiem jeść tak po prostu, będzie ważenie, wpisywanie do aplikacji, liczenie makr. Od dzisiaj!(bomba)

Sobota: 10 km rower + godzina TBC, bez drugiej godziny sztang bardzo lekko się wydało, chociaż jeszcze nie dawno było i tak ciężko, to jak z tą kozą w domu, którą się bierze, a później pozbywa;) i 45 km rowerem gdzieś pomiędzy Bugiem i Narwią w drodze na działkę, boczne drogi, lasy i prom na Bugu, ręcznie prowadzony, przy pomocy systemu wałków - jakby cofnięcie w czasie. No i ognisko.

Niedziela: 40 km rower, grzyby = 10 kurek na śniadanie

I ponad 4 kg aronii, szcze nie wiem na co, ale wymyślę, jak ona będzie się mroziła..

9 września 2016 , Komentarze (12)

Waga(bomba) niby tylko cyferki, a ile emocji..]:> ja mam niską, więc jestem gotowa ją prezentować całemu światu;), pamiętając te upokarzające chwile w szkole, kiedy byłyśmy ważone jedna po drugiej - wszystkie patrzyły, a ja byłam jedna z cięższych - albo tak mi się wtedy wydawało.. te uczucia przypomniały mi się, bo dzisiaj po treningu, koleżanka z pracy, którą tam spotkałam, poprosiła, żebym się zważyła, ale ona nie będzie patrzyła (tak jak wpisujemy hasła do systemów i inni patrzą gdzie indziej;)) a ja mam tylko powiedzieć, czy na mojej domowej ważę tyle samo=czy ta w klubie jest wiarygodna.. strasznie to pokręcone jest, widać przecież że mamy duże cycki, tyłki, wszystko duże, ale ile to waży.. to już cicho sza:x

Czwartek: 30 km rower i relaks = spanie w saunie, trochę się zawsze boję, że się nie obudzę, i panowie z ochrony strasznie śmierdzący papierosami i mówiący k.. jako zamiennik prawie każdego słowa, znajdą moje ugotowane, gołe ciało(kreci)

Piątek: 20 km rower, 30 minut szybkiego, mocnego orbitreca

Wieczorem na siłce:

1. Romanian MC: 12x 35 kg, 12x 35kg, 12x 35kg 10x 40kg, 10x 40kg - mam ostatnio tendencje, żeby przedłużać serie, zamiast progresować z ciężarem, ale walczę z tym..

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy -wciąż powakacyjny egres w obciążeniu = progres w technice, nie unoszę bioder..

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

4. Spięcia brzucha na ławce skośnej 20x 4 serie

I  godzina ABT - wyjątkowo dobrze poszło - nie znaczy, że zajęcia były łatwe, tylko że ja w dobrej formie akurat:PP

7 września 2016 , Komentarze (9)

Mojej obsesji robienia przetworów cdn.. teraz czas na nalewki(alkohol). Z aronii, dwa różne przepisy z gotowaniem najpierw (dwa kg aronii + 400 szt. liści wiśniowych) i tyko z zasypywaniem i zalewaniem. Pierwsze wrażenie po przejrzeniu blogów z przepisami - o nie, nic z tego:<! tyle cukru(szloch)?! Naprawdę aż tyle;((szloch)!!!? Ale po około 12-tu godzinach jakoś się z tym pogodziłam, hipokryzją byłoby się nie pogodzić, skoro się pije miody i ciemne piwa bardzo chętnie. 

Poniedziałek: 20 kg rower tylko bo DNT.

Wtorek: 20 km rower, w południe 10 minut na orbitreku i:

1. MC rumuński 30kg x 12, 35kg x 10, 35kgx 10, 35kg x 10 powtórzeń,

2a. Hip trust 35 kg x 20 (wolno z napięciem na górze)

2b. Szeroki przysiad z 5-cio kg talerze wyrzucanym do góry przy wyproście nóg

2c. Tzn rąbanie drewna: talerz 5 kg, 10x na lewo + 10x na prawo

abc jako mini obwód powtórzone 4 razy.

Środa: 20 kg rower, 

w południe brzuch: 10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach - sukces(puchar) - udało mi się minąć gotową i pachnącą eukaliptusem saunę, a miałam już chwilę wahania, nawet z ręcznikiem na ramieniu szłam w jej stronę...

po pracy w klubie:

1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg, 10x 25kg,

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 10x 7kg   5 serii   

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    9x 20kg     8x 20kg 

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. biceps - uginanie przedramion ze sztangą stojąc - 15x 10 kg

4b. triceps -wyciskanie francuskie - 10 x 10kg

a i b jako seria łączona x 2,

i godzina ABT z nową instruktorką, w każdej minucie żałowałam że tam poszłam, najgorsze:<=najnudniejsze(ziew)=najłatwiejsze zajęcia w ostatnich latach.

5 września 2016 , Komentarze (11)

Kiedyś, kiedyś robienie przetworów było dla mnie jednoznaczne z nudą(slina) i czymś pomiędzy wiekiem średnim i starością i zniewoleniem kobiety, która zamiast xxxx (tu trzeba wstawić sobie wszystkie ekscytujące rzeczy, które przyjdą nam do głowy, że można robić(impreza) (muzyka) ]:>) stoi w gorącej kuchni bez końca i miesza i kroi i gotuje słoiki zawinięte w gazetę, żeby nie popękały. 

A teraz właśnie taka jestem. Uwielbiam sama nazrywać aronii, albo po drodze z pracy spotkać torby jabłek z tabliczką "Do zabrania" - tak, mam takie miejsce:) i w domu przerabiać to na konfitury, nalewki i co tylko mi w duszy zagra. Słodzone tylko trochę miodem, albo stewią, nie mające nic wspólnego z gotowcami z tesco.

Uwielbiam dawać je w prezencie moim wnukom i rozpływam się jak S. mówi, że to "za dobre" nawet(puchar).

Sobota: 10 km rower, godzina TBC (instruktor po urlopie z nowymi pomysłami i energią=zakwasy jak nigdy), godzina sztang, trochę odpoczynku w pociągu i 40 km przez lasy i pola gdzieś pomiędzy Bugiem i Narwią z przerwą na olbrzymiego, smażonego sandacza. I ognisko(noc). Cudownie:D

Niedziela: 40 km rower, zbieranie aronii i ścinanie drzew, których nie chcemy mieć - odpoczynek w pociągu - co jakiś czas ulewy(deszcz), na szczęście jak byliśmy schowani.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.