Coś, co jest mi zupełnie obce
Poniedziałek - piątek: po 20 km rower + 0,5 h na corposiłce moich ulubionych zestawów. I ogromna ilość niezjedzonych słodyczy, bo stały wszędzie, różne, chociaż oczywiście pierniczki przeważały.
Sobota: 10 km rower + 1 godzina air yogi, z która się chyba nie polubimy..
Niedziela: 10 km rower + godzina TBC i godzina indoor cycling - świetne zajęcia, pomimo, że rzutnik do filmów z całego świata wymontowany
Poniedziałek: 32 km rower + pół godziny treningu obwodowego.
Moje zimowe + 1,5 kg już siedzi na swoim miejscu