...oj doskonale to wiem. Pobyt w Krakowie wielce udany, ba....nie wykonałam " zaplanowanego" planu. Po przyjeździe okazało się, że moi znajomi radomsko krakowscy we wtorek raniutko jadą do Kołobrzegu, więc z tradycyjnego " winka" nici. Co było robić? Pognałam na Wąwel...i bardzo dobrze , och jaki to był cudny przedwieczór. We wtorek poranek spędziłam na zwiedzaniu Muzeum Czartoryskich - oczywiście głównym powodem była " Dama z Łechtaczką" , wróciłam pełna wrażeń i zmęczona koszmarnie...zaległam na łożu niczym pies Pluto, środa rano spotkanie potem muzeum motyli , we czwartek raniutko - kilka godzin w ogrodzie botanicznym i przyznam, że dla mnie przyrodomaniaczki fotograficznej to ...lekkie rozczarowanie, ubzdurzyłam sobie, że teraz będę miała wysyp róż i błąd, kwiecia do focenia niezbyt wiele no ale nic - 5 tyś zdjęć przywiozłam teraz je przeglądam, oceniam i wywalam, pewnie zostanie ze 2 tyś. Przy okazji dostałam maila z fundacji, żebym słała swoje zdjęcia bo jest wystawa dzieł " artystów" chorych na otyłość. Oczywiście, że poślę a co. Tymczasem troszkę Krakowa. Poniedziałkowego, z drogi do hostelu a potem wawelskiego. Zaskoczył mnie koń na pl. św. Ducha, przecież go w czerwcu nie było, okazało się że to rzeźba tymczasowa maltańskiego artysty. Koń postoi do końca września, zatem mogę mówić o farcie ...udało mi się go uwiecznić.
Niektórzy się dziwią, że wracam do miejsc " gdzie byłam już". Ale jak tu nie wracać, kiedy za każdym razem widzę coś nowego, albo widzę to inaczej, odkryłam tym razem kamienicę pod rakiem - na Szpitalnej.
Na Rynku oczywiście cudne konie i one piękne i ich " zdobienia.
Oczywiście jak mogłabym nie pognać do ulubionej żaby na kamienicy przy Retoryka.
No i dotarłam na bulwary wiślane, pod Wawel, to prawda że szczęśliwi czasu nie liczą, ale ten zegar cudny w późnopopołudniowych promieniach słońca.
Wisła też niemniej urokliwa.
i diabelski młyn jakoś tak inaczej wyglądał niż ostatnio.
A ten gość zapłonął kiedy do niego podeszłam ...ciekawe czy zwąchał, ze mięciutki baranek się do niego zbliżył :)
A tu na zamkowym murze wyrosły kwiatuszki, matka natura potrafi wykorzystać nawet szczelinki w zamkowych ścianach.
Tego kościoła jeszcze nie rozszyfrowałam, widać go z Wawelu bardziej w prawo widać kopiec Kościuszki, muszę pognębić moich krakusów.
A tu powrót łodzi...wyjątkowo kojarzyła mi się z Azją .
i na koniec ( dzisiejszy) rzut oka na katedrę wawelską
No to miłej soboty, ja śmigam dalej porządkować fotki, a po południu spotkanie w sprawach stowarzyszenia. Aaaahoooooooojjjj!!!!