Zmiany...
Ale zacznę od początku. Byłyśmy z córką na biorezonansie. Mamy dalej te chlamydie aktywną plus pasożyty. To już 6 lat od kiedy byłyśmy przeleczone na to antybiotykami. Młoda w szpitalu. Od tego czasu mamy bardzo słaba odporność.Ja w tym roku jadłam już 4 antybiotyk. To ciężko wytępić , chowa się między komórkami. A nasza dieta sprzyja jej bytności. Droga podnoszenia odporności pomoże ją uśpić. Dziś znów poszłam do lekarza i mam złapanego wirusa , raptem 2 dni po ostatnim zwolnieniu z anybiotykiem. Tak, moja praca nie sprzyja zdrowiu, nadwyrężam gardło codziennie i ma kontakt 3stp z bazą wirusów i bakterii. Czuje się jak wrak. Córka łatwo się przeziębia, co tydzień coś plus ból brzucha. Nas medycyna akademicka zostawiła z kwitkiem i torbą leków które zaleczaja ale jak widać nie leczą a mają skutki uboczne. Ale do rzeczy, muszę zmienić proces. Chciałam łagodnie bez ostrych skoków, ale stan zdrowia musi to przyspieszyć. Mamy zmienić dietę( restrykcyjnie na co najmniej miesiąc) i ta dieta trwa od dzisiaj. Bez nabiału i cukru w tym owoców, miodu, drożdży, nadmiaru ziemniaków. Nie łączyć mięsa z ziemniakami. Ograniczyć gluten/ produktu pszenne. Mamy jeść dużo zup i ciepłe śniadanie. Mamy zioła na pasożyty. Córka już płakała, ale rozumie i jest dzilna. Dziś spróbowała jaglanki z mlekiem owsianymi i cynamonem. Zjadła całą. Zioła wypiła. Ja też. To zakupy bez nabiałowe i cukrowe. Zioła i dzisiejsza kapustka młoda. Muszę kombinować i nauczyć się tej diety szybko, i tak żeby jej w miarę smakowało. Trzymajcie kciuki.