Dzień dobry we wtorkowy ranek. Wczorajszy dzień minął z różnym nastawieniem emocjonalnym u mnie. Najważniejsze jednak było to, aby trwać w postanowieniu, że właśnie zaczynam coś zmieniać. Bo wiecie jak to jest dzisiaj postanowimy, a za godzinę postanowienie jest już nieaktualne. Najpierw rozwoziozłam chłopaków do szkoły, wróciłam do domu i... No właśnie co robić? Może napije się wody, albo kawy? Nie, nie mogę bo przecież idę na badania, śniadanie to odpada bo prześwietlenie kręgosłupa, to może pójdę na bieżnię, ale napić się też nie można więc zrobiłam 30 minutowy trening, ale taki bez szaleństw, bez skakania, ale raz taki który dzisiaj czuję przede wszystkim czuje mięśnie nóg i ramiona. Ponieważ rtg miałam po godz. 10.30 śniadanie wypadło później i już następne posiłki też pouciekały głównie ilościowo. Śniadanie to dwie kromki chleba razowego z zieloną sałatą, drobiową wędliną z warzywami i pomidory. Obiad to sam rosół, a na kolację zjadłam leczo. Generalnie mało posiłków i zdaje mi się, że kalorii też nie była góra. Wody nie było, ale za to nie było też słodyczy więc za słodycze brawo ja, a za wodę bububu. Działam dalej , choć aura za oknem nie jest sprzyjająca: szaro, buro i ponuro. Ale przecież najważniejsze jest moje postanowienie, cyt. ,,Tak mi się nie chce, tak bardzo nie chce, lecz kiedyś jeszcze będę sexy". Miłego dnia. Ewa