Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 269688
Komentarzy: 6723
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 grudnia 2024 , Komentarze (9)

Po świętach czuje się zmęczona jakbym wróciła z długiej podróży. Rano Panicz pojechał do siebie, wyznając na pożegnanie, że bardzo nas kocha. Całe święta spędziliśmy razem, na spacerach, na rozmowach i śmiechu, na wspólnym przygotowywaniu posiłków. Tv nie było wcale, były książki, muzyka cicha i spokojna, dużo świec, klimacik przytulności. Radością dla mnie był widok znikających potraw, pomruk zadowolenia przy jedzeniu. prezenty okazały się trafione i przydatne. Ich przydatność to broń Boże prezenty typu blender czy młynek do kawy. Urządzenia agd  i inne praktyczne nie powinno być prezentem świątecznym, urodzinowym. Pamiętam z lekcji włoskiego jak wybuchnęliśmy śmiechem, gdy jedna z uczestniczek wyznała, że dostała na urodziny myjkę do okien! Wracając do świąt, wstępnie zapowiedzieliśmy, że może za rok to będzie jakiś wyjazd, bo te wszystkie przygotowania przerastają nas. Będę powoli przyzwyczajać do pomysłu. Dziś pogoda ponura ale wyjście było. Zmiana pogody, ta zapowiadana, źle wpływa na stan kolana męża. Była biblioteka aby nie przeterminować. Przy okazji coś pożyczyłam, chociaż mam mnóstwo prezentowego czytania. Panicz zabrał ze sobą sporo jedzenia, uwalniając nas w ten sposób od zjadania , bo się zepsuję. Piernik dojrzał i smakuje znakomicie. Ale najlepszym smakiem słodkości świątecznych jest chałwa i kawa z kawiarki. Jakież to wykwintne!

23 grudnia 2024 , Komentarze (3)

Tak mi się wydawało, że zostało mi tylko to i tamto zrobić. Usiadłam przed 17. Zrobiłam wszystko, bo jutro chce mieć absolutny luz, spacer, wolność i swobodę. Trochę zamieszania było z choinka, bo to domena męża, a zostawił jej zakup na dziś. I co? Mamy wyjątkowego drapaka, krzywe to, brzydkie, musiałam sporo ozdób i innych pierdółek namieszać, aby jej nienachalna uroda została ukryta. Przypomniały mi się od razu święta mojego dzieciństwa, gdy ojciec tak właśnie kupował choinkę, a stojak do niej i jej osadzenie to była przygoda życia,  a podobno to se ne wrati !Na jutro zostało mi upieczenie pstrąga w całości. Rozmroze go w, nocy, potem tylko siup, do piekarnika. Panicz sygnalizowana godzinne opóźnienie pociągu, cóż musimy czekać. Na obiad zrobiłam makaron że szparagami. Smaczny, ale szparagi nie mają tego majowego aromatu. Natomiast ryba po grecku wyszła pyszna, barszcz takoż. Kapusta czerwona gotowa, kaczka też. Za te choinkę poprosiłam męża o wyczyszczenie fug w łazience. Szczoteczka do zębów! Dom pachnie igliwiem, pieczenia, mogę zaczynać święta. A zatem wesołych, spokojnych i rodzinnych życzę, aby Boże Narodzenie było dla was faktycznie radosne. Wszystkiego dobrego.

22 grudnia 2024 , Komentarze (7)

To tekst Mariana Hemara wykorzystany przez Zbigniewa Preisnera do skomponowanej muzyki. Śpiewała to Beata Rybotycka . Płyta Preisnera, tzw "biała", ukazała się po śmierci Piotra Skrzyneckiego , są tam i o nim utwory i hit wszystkich kosciolow""Kolęda dla nieobecnych". Wzrusza mnie co roku ta płyta, wolę ja od oklepanych cichych nocy. A to, że Hemar napisał ten tekst przed wojną, to mnie zaskoczyło. Ostatnie dni "siedze" w starych polskich piosenkach, są cudne. Dziś był Bodo, tragiczna postać, zakatowana w ZSRR mimo szwajcarskiego obywatelstwa. Kolejna tragiczna postać to Aleksander Żabczyński, amant , pięknie śpiewający, zawsze uśmiechnięty, do czasu. W czasie wojny był żołnierzem wojska polskiego w randze kapitana. Walczył na Bliskim Wschodzie i pod Monte Cassino. Nieopatrznie wrócił z zachodu do sowieckiej Polski, odtąd już nie uśmiechał się. I tylko Bóg wie, co musiał zrobić, aby znów występować na deskach teatrów. W filmach już nie grał. Tak sobie dziś rozmyślałam robiąc sos do ryby po grecku, zawijając zrazy, gotując buraki. Przy kuchni byłam przed 9, skończyłam po 15,  z przerwa na obiad. Na jutro zostało mi usmażenie dorsza, ugotowanie białej kiełbasy, zrobienie barszczu. Kaczkę upieke we wtorek. I po raz kolejny rozmawiamy z mężem, że chętnie wyjechali byśmy na święta. Aby trzymać się tradycji należy wykonać ogrom czynności. Mam nadzieję, że jedzenia wystarczy na długo a Panicz zabierze ze sobą sporą porcje. Teraz będę odpoczywać i marzyć o podróżach do samego wieczora.

21 grudnia 2024 , Skomentuj

bo jeszcze parę rzeczy potrzebowałam. Teraz jestem usatysfakcojowana. Po drodze zajrzeliśmy do moich na cmentarz Mar.Woj. Akurat odbywał się czyjś pogrzeb. Żal  rodziny na święta. U rodziców  pobite znicze, ale wiązanka na miejscu. Tam zawsze tak wieje, nic dziwnego, że na grobach spustoszenie. Powrót do domu, talerz rosołu i do pracy. Zupa z soczewicy na jutro i na poniedziałek, dla Panicza. Paszteciki z pieczarkami z ciasta francuskiego,to na święta,  surówka do obiadu, ostatnio zajadamy się surówkami. Usmażenie pieczarek, obranie warzyw, to wszystko też zajmuje czas. I jeszcze kapustę wigilijna doprawiłam,  aby potem tylko wyjąć i odgrzać. Potem obiad, sprzątanie, zmywanie. Cały czas towarzyszyła mi muzyka z CD,to utwory Szpilmana wykonaniu  młodych wówczas  Koterbskiej, Jakubczak, Połomskiego. Muzyka tak nastrojowa, bardzo podobna  do utworów Glenna Millera. Potem przeszłam na lata 60 i 70 ubiegłego wieku, gdy polska muzyka rozrywkowa miała swój boom. Słucha się tego z rozkoszą , wykonawcy śpiewają wyraźnie, teksty są mądre i piekne,mają jakąś treść.   Mój "repertuar" muzyczny jest bardzo szeroki, bo uwielbiam koloraturę Cecilii Bartoli, utwory  Belliniego,Marka Knopflera, muzykę filmowa Kilara, U2,  Bruce Springsteena a także muzykę młodzieżowa  lat 60. I wiele innych. Ta dzisiejsza nostalgia spowodowana jest chyba obejrzanym wczoraj filmem Batalion 6888. To opowieść o II w.s. i batalionie składającym się wyłącznie z czarnych kobiet, poniżanych, wyzywanych i traktowanych jak coś gorszego. Pokazały swoją siłę pracując na rzecz armii USA w Szkocji, gdzie przez miejscowych były traktowane lepiej niż  traktowali je Amerykanie. Skąd  bierze się poczucie wyższości nad innymi? Z prostactwa i głupoty?

20 grudnia 2024 , Skomentuj

I co? Znów pogoda słoneczna, co drugi dzień zmiana. Wiatr chłodny, ale nad morzem słońce przepiękne. Ubrałam się odpowiednio, tylko twarz była chłostana zimnem. Przeszliśmy swoją ilość kroków, po drodze wizyta w banku. Zadbałam o dobre oprocentowanie,aby pieniądze także pracowały. Rozmowy o Starszych Panach i ich fenomenie. Perełki słów tworzonych przez Przyborę bawią i rozczulają do dziś.To był prawdziwy artysta słowa, Wąsowski dorównał mu muzyka. Słucham sobie Bacha, jest ciepło, piję herbatę, czeka na mnie książka Ruth Ware,kolejny kryminał. Na obiad był rosół zmz makaronem , smażony mintaj i surówka. Mintaj nie przypadł mi do smaku, wolę polędwicę z dorsza. Opłaty mam za sobą, w tym roku nie przewiduje większych wydatków. Wczoraj dokonałam drugiej rezerwacji na 2025r. Pierwsza to Kraków w połowie maja, teraz to Korczew na Podlasiu. Chcemy zwiedzić Drohiczyn, okolice Siemiatycz inne atrakcje regionu. To będzie wyjazd w drugim tygodniu czerwca, oby było już ciepło i zielono. Ale wszystkie rezerwacje są z opcją bezzwrotnego odwołania, bo męża historia z Jantarem czeka na horyzoncie. Cóż, dostosuje się, termin można zmienić, miejsce także. Poczekam cierpliwie na to , co los przyniesie.

19 grudnia 2024 , Komentarze (7)

Pogoda wyraźnie szkocka, bo ładnie co drugi dzień. Jutro ma być słonecznie, to pójdę nad morze, na bulwar. Dziś zajęłam się domowymi sprawami, prozaicznymi ale koniecznymi. Pranie, porządek w mojej szafce łazienkowej, mąż ma swoją. Przesadzenie jednego kwiatka, potem jeszcze raz, bo znalazlam lepszą doniczke. Zrobiłam 2 większe i dwa mniejsze stroiki świąteczne, ugotowałam kapustę wigilijna, przygotowałam obiad, umyłam łazienkę. Zrobiłam listę potrzebnych zakupów i spraw do załatwienia. Czas biegnie, nie mam zamiaru robić czegoś w biegu. Dziś wspominałam święta sprzed lat. Przy stole zasiadało ponad 10 osób, lista gości zmniejszała się z czasem, niektórzy wyjechali na stałe za granicę, niektórzy odeszli na zawsze. Dzieci dorosły, pozakładały swoje rodziny. Teraz spędzają święta gdzie indziej. Pamiętam pierwsze Boże Narodzenie z synem. Miał pół roku, był stan wojenny, obawa o dalsze nasze losy istniała. Wówczas komercja była nieistotna, ważna była rodzina. Było skromnie ale razem, to było istotne. Gdy Panicz dostal pierwszy rower dwukołowy, to zapatrzony w prezent wyznał, że bardzo nas kocha. Tak było gdy miał 5 lat. Były też święta z moimi rodzicami, którzy coraz bardziej odchodzili, ostatnia wigilia z mamą w 2019r.u niej, mama leżąca, bez świadomości , że jest wdowa od 3 miesięcy . W tym roku będziemy przy stole we trójkę , pusty talerz będzie czekał. Dla mnie te święta to potwierdzenie, że mam rodzinę , ze jesteśmy razem, że może w przyszłym roku będzie nas więcej. Taka "magia" wystarczy mi absolutnie.

18 grudnia 2024 , Komentarze (4)

Dziś bez specjalnych zajęć. Spacer jak zwykle, ciepło chociaż pochmurnie. Wiatr tylko sporadycznie zawieje, za ciepło w rękawiczkach i czapce. Przeszliśmy spory kawałek, rozmawiając o przyszłorocznych wyjazdach. Takie planowanie pozwala zapomnieć o zabiegu męża, o moim biodrze, o wieku całkiem poważnym. To ja szukam miejsc, ciekawostek w okolicy, mniej spektakularnych . Zamawiam pobyt z opcją odwołania, bo życie płata nieraz figle. Zawsze zwracam uwagę na łazienkę i łóżko. Po godzinach w terenie odpoczynek musi być luksusowy , w sensie wygody. Tylko kilka razy nie trafiłam, bo opinie innych nie zgadzały się z rzeczywistością. Na szczęście I takie problemy można rozwiązać. Spacerując tak dosz.ismy do wniosku, że obiad dziś zjemy nie domowy. Bar mleczny Sloneczny w Gdyni to już kultowe miejsce, a po remoncie jest przytulny. Zupę zjedliśmy na miejscu, do domu zabraliśmy dwie porcje naleśników z pieczarkami i kapusta. W domu zrobiłam surówkę do tych naleśników, pycha! W ten sposób udało mi się nie stać przy garach, chociaż to lubię. Dla odmiany na jutro już gotuje się rosół na skrzydłach indyczych, mieso zrobię w sosie śmietanowym, podam z ryżem. Jutro chciałabym powoli ozdabiać dom tak więcej niż akcentowo. Zawsze mam jakieś plany, niestety nie zawsze są realizowane, bo po spacerze, po obiedzie dopada mnie zmęczenie, ochota na książkę. W ten sposób walą się postanowienia. Na szczęście jest jeszcze czas do Wigilię, ale muszę przyspieszyć, aby do świątecznego stołu nie siadać ze zmęczenia. To ma być przyjemność. 

17 grudnia 2024 , Komentarze (5)

Niby zwykła rzecz taki spacer, ale gdy nie możesz wyjść z powodu deszczu, wiatru ( daj Boże tylko takie powody), to organizm reaguje negatywnie. Zachwianie rytmu odbija się na nas, na mnie jak najbardziej. Dlatego dziś, chociaż wieje, na szczęście mniej, wyszliśmy nad morze. Słońce pięknie operowało, nawet chwilkę na ławce przysiedlismy, aby nakarmic skwerkowe wroble. Ludzi mało, koło Uniwersytetu Mors,iego kręci się zawsze młodzież, zwykle męska. Yacht Club MW zalane nabrzeże, miejscowi wiedzą jak przejść mimo tego na plaze. A na plaży "zebranie" psie, szaleństwo, gonitwa, zabawy. Fajny widok tej radości tak swobodnej. Nie widziałam zad ych drzew powalonych lub połamanych. Zakupy dziś też były, bo duży pstrąg na Hali, dorsz w Lidlu, wianek na stój do dekoracji, jakie inne drobiazgi niezbędne. Razem wydeptalismy prawie 5 km i 6500 kroków. To całkiem dobrze jak na osoby że zwyrodniałymi stawami. Poledwiczka pieczona z ziemniakami I papryką, zawinięta w boczek smakowała wspaniałe. Mięso miękkie, soczyste i aromatyczne.To kolejny ciekawy przepis na dobre żarełko . Drobne pranie, zmywarka, partyjka kości i pora na herbatę. Do tego dziś pół drożdżówki z kruszonka, odgrzanej w piekarniku. Gdy jest możliwość kupuję te wczorajsze, o 30% tańsze, dodaję im aromatu i smaku właśnie w piekarniku. Pycha!

16 grudnia 2024 , Komentarze (5)

Ależ duje! Cała noc huczało za oknem, alert kolejny z RCB. Według prognozy trochę potrwa taka aura. Nie zazdroszczę tym, którzy muszą jechać do pracy jakimkolwiek środkiem komunikacj, bo SKM ma opóźnienia , zerwane są linie trakcyjne, a na drogach powalone drzewa. Spałam dziś spokojnie i długo, mimo szaleństwa za oknem. Na 10 umowiona bylam u fryzjera. To takie miejsce damskich pogaduch o życiu, o rodzinie. Dziś było o świętach i o potrawach. Po tej rozmowie nabrałam ochoty na dorsza po grecku. Po powrocie przedstawiłam propozycje mężowi, że będą śledzie, pstrąg potokowy pieczony w całości i ryba po grecku. Bez karpia. Propozycja przyjęta z zadowoleniem. Po obiedzie dokończyłam robić uszka, bo ciasto zostało. Na noc wczoraj namoczyłam grzyby, porcja farszu akurat do tego ciasta. Mam teraz ponad 90 uszek, powinno to zaspokoić apetyt Panicza. Potem pakowanie prezentów  , wstazeczki, kokardki, bibułka do pakowania ( dostałam w papierniczym), torebki, itp. Niestety , perfekcjonizm to bardzo uciążliwa cecha, bo mnóstwo pracy przysparza. Wypisałam jeszcze kartki dla starszyzny, mam spokoj chyba do soboty. Miałam ochotę iść nad morze aby zobaczyć sztorm, ale za mocno wiało. Nie ma co ryzykować, skoro po drodze ostatnio były zwalone drzewa. Jutro mam zamiar odpoczywać,może odwiedzę Hale Targowa po ryby, po wianuszki na stół , po nowa blachę do piekarnika. Zrobię spis niezbędnych rzeczy do kupienia, do wykonania. Muszę przejrzeć lęki, aby wysłać SMS po e- receptę, pomyśleć o winie do świątecznej kolacji, obiadu. No i przygotować coś z odzieży na Wigilię i na dni pozostałe. Są granatowe, eleganckie spodnie, do tego bluzka biała wyjątkowo szykowna krojem sznur pereł biało niebieskich. Opcja druga to sukienka koloru morskiego w drobny rzucik naszyjnik krótki z granatowymi kamieniami i beżowymi perłami. Przy spodniach marzę o obuwiu na płaskim, do sukienki raczej obcas. Ach, zobaczę jeszcze w czym bede się lepiej czuła. 

15 grudnia 2024 , Komentarze (2)

Uszka pora zacząć. Sporo grzybów namoczyłam, ale i tak zabrakło farszu. Narazie ulepiłam 70 uszek. Ciasto zostało, jutro będzie druga tura. Ta dzisiejsza już w pudełkach, każde uszko osobno zamrożone. Upieklam polędwiczke wieprzową według przepisu z YT. Owinęłam boczkiem po doprawieniu, ziemniaki pokroiłam w kostkę, dodałam przyprawy i olej. Do piekarnika, po 50 minutach( okolo) dorzuciłam papryki różnokolorowe w kawałkach, posypane ziołami, skropione oliwa. Znów do piekarnika,tym razem na 30minut,chyba,bo robiłam to na oko. Na końcu polałam nalewka z pigwy i znów do ciepłego na jakiś czas. Smak poznam pewnie we wtorek, bo jutro będzie bezmiesny poniedziałek. Jaki licho wie, pomysłu nie mam. Po tych wariacjach na polędwiczke zabrałam się za czyszczenie piekarnika. Przerwała mi szwagierka, z którą rozmowa telefoniczna toczy się jakbyśmy były w realu obok siebie. Zeszła nam godzinka, zapał piekarnikowy opadł, dokończę jutro. Dziś nad morzem hulał wiatr porywisty, ale bylo słonecznie. Godzinka dreptania to jak obowiązek dla zdrowia. Do lektury usiadłam po 17, zrobiła się pora kolacyjna, tak kolejny dzień za mną. Może i nudny, pełen rutyny, ale ja cieszę się z każdego kolejnego dnia. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.