Wczoraj w ramach kolacji zjadłam dwie nektarynki z jogurtem naturalnym. I spoko, fajna kolacja. Ale było mi mało, no to co?
Oczywiście banan, ale jeden było mało, więc kolejny.
Hmm, jeszcze coś by się zjadło. Mąż zawsze ma jakieś ciasteczka
yeah, pół paczki ciastek ala markizy, zanim miałam dość.
Okazało się, że do tego stopnia miałam dość, że zaczęłam się źle czuć. Ból głowy, senność, wzdęcie, brak koncentracji, niepokój, czułam się jakbym była pijana. Nie pomógł prysznic, ani łyknięcie morwy białej, żeby znormalizowała poziom cukru, więc poszłam spać. Męczyłam się jakieś dwie godziny zanim wszystko się rozeszło po kościach i mogłam normalnie zasnąć.
Zdarzały mi się takie akcje po słodkim, ale nie lubię tego stanu. Wiem co robię źle, ale z uporem maniaka wracam do słodkiego znając skutki. Błędne koło.
A niby to takie proste:)
To tak ku przestrodze ten wpis :) wiem, że wiele z nas ma problem z cukroholizmem i silną wolą. Myślałam, że opanowałam sytuacje robiąc raz na jakiś czas słodki dzień, ale to jak widać nie działa, ech.
Waga, paradoksalnie, dziś w dół.