Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1565620
Komentarzy: 55868
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 22 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj minął rok od śmierci mojej mamy. 

Dziś Krzysiek ma wolne i jedzie na zakupy. Dziś chcę pokończyć porządki typu po kątach-wyrzucanie, układanie. W przyszłym tygodniu już wszystko powinno być na błysk, ale nie będzie, bo tego nie lubię robic i nie mam do tego cierpliwości. Łazienkę zrobi Krzysiek i odkurzy podłogi. Ja umyję zlew, zmienię pościel, ręczniki, zrobię pranie i odkurzę z grubsza meble. Trzeba będzie zrobić resztę zakupów. Gotowanie i pieczenie to już moje zadanie.

Drewno, które pocięłam już się skończyło. Teraz pale z drugiej komórki. Starczy chyba do końca grudnia. W styczniu brat Krzyśka robi remont u siebie i wymienia meble z kuchni. są drewniane i mi je przywiezie. Jak będzie pogoda to potnę. U mamy jest jeszcze porządkowanie biurka. Nie wiem czy skończę porządkować książki. To będzie na po świętach. Styczeń miał już być luźny na czytanie malowanie, rysowanie, ale nie będzie.

Sebastian chciał przywieźć na święta gęś albo kaczkę i ja miałam to upiec. Nie zgodziłam się, bo drób biega jeszcze po podwórku, żyje i chce żyć a ja nie chcę tego zmieniać. Nie zgodziłam się też na dziczyznę i szczupaka. Nie umiem tego robić i nie chcę umieć. Będą piersi kurze i udka. Sami z Krzyśkiem sobie zrobią. Jak będą chcieć sałatkę to zrobię z wędliną drobiową to nie tknę. O to chodzi. Nie mam prawa przytyć już nawet pół kilo. S przywiezie mi tylko grzyby mrożone i suszone. POnoć dużo.

Buty są raczej wygodne i cieszę się, ze kupiłam. Z tej firmy/Lasocki/ fajne są też plecaki. Jak mój kupiony jakiś czas temu straci urodę, to kupię... Torebek mam kilka, ale ostatnio chodzę tylko z plecakiem.

Swiece z Caritasu na stół już mam i opłatek też...

***

wiesz

pragnę cię spotkać

w marzeniach

tych urokliwych pełnych tęsknoty

i w snach

tych najpiękniejszych niezapomnianych

chciałabym do nich wracać

w dni gdy samotność kąsa

i w wieczory

gdy ból wypełza z każdego kąta

przybrany w szary woal trwogi

chciałabym

byś czułością i ciepłem

pomalował mi życie

te ostatnie lata

tak smutne i pełne goryczy

Te książki dostanę wkrótce od Krzyśka. Będą imieniny, walentynki i 8 marca


pomagam.pl/t9c436 POmocy...

12 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Dziś, jutro i w sobotę to ostatnie dni nieco luźniejsze. Przyszły tydzień to juz młyn. Dziś chcę sprzątnąć w sieniach i poukładać to i owo w warsztacie. Podłóg jeszcze nie zrobię. :) Poza tym jest trochę pracy zawodowej, ale mniej niż w zeszłym miesiącu. Jak sprzątam to na portalu nie siedzę przecież.

Sebastian jednak przyjedzie na święta, ale do Sylwestra nie zostanie. Zaraz po świętach pojedzie. Krzysiek się zgodził, ale była seria zabiegów Reiki z intencją. Do tego było namawianie i S go namówił. Przywiezie mi grzyby i wyczyści małą piłę. Wymieni też łańcuch. Ta pilarka jest uszkodzona i normalnie łańcucha założyć się nie da. On kombinuje. J a takiego zmysłu nie mam.

Ostatnio odeszły mi dwa dobrze jedzące koty Onusia i Mruczuś. No i jedzenia sporo zostaje. Teraz im daję mniej. Więcej za to wynoszę suchego na dwór. Codziennie znika. Nie wiem ile kotów je. Nie wiem czy je kotka od sąsiadki. Sąsiadka ma schizofrenię i jest dość prostą kobietą. Twierdzi, że Misię kocha, ale czy ją karmi odpowiednio? Ostatnio widziałam jak kotka wchodziła spać do mnie na strych przez gołębnik. Co roku miała kocięta. Chciałam jej sfinansować sterylizację, ale sąsiadka się nie zgodziła. PIes też wiecznie na dworze i dokarmiają go sąsiedzi, a pieniędzy opiekunom nie brakuje. Spi w piwnicy. Ech... Kiedy to się skończy?

Kupiłam SAgę Puszczy Białowieskiej Simony Kossak. Udało mi się kupić używaną, bo normalnie książka jest droga. Jak na moje dochody droga. Dziś chcę przygotować paczkę z książkami dla ubogiej emerytki. To książki po mamie. Wyślę na mój koszt. Nie zbiednieję...

Mam nowe karty. Dostałam je ze szkoły razem z dyplomami i zaświadczeniami. To karty czakr. Autorem jest dyrektor mojej szkoły. Na razie je poznaję...

Po Nowym Roku będę miała odczyt z Kronik akaszy. Chodzi o odchudzanie. To na początek. Później może inne tematy. Jeśli mi się spodoba to moze zrobię sobie kurs w marcu.

Buty przyszły i są dobre. Czy wygodne ocenię dzisiaj, bo chcę w nich wyjść na spacer :) Krzysiek nie wie i nie zauważy...:)

I kolejna nagroda za wiersz...


Szukaj mnie

na leśnej polanie pachnącej ziołami

gdzie słońce pieści

falujące trawy i skrzydła motyli

szukaj

w bystrzu potoku na lśniącym głazie

tam gdzie

migotliwa woda igra z pstrągami

szukaj o poranku

moich błyszczących roześmianych oczu

nad filiżanką kawy

i wieczorem przy gadatliwym kominku

z książką i kotem na kolanach

wszędzie tam

gdzie piękno podaje dłonie miłości

gdzie w przestrzeni serca jest jeszcze miejsce

dla ciebie

Z przyjemnością posłuchałam...:)

11 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Dziś Krzysiek pracuje po południu, a ja mam zamiar podziałać sama. Chyba to będzie porządek z książkami. Jeszcze trochę do ogarnięcia jest. Tak mnie to gryzie, ze już w nocy mi sie śni układanie książek. Trzeba by też wyjąć wszystkie baterie z maszyn i przenieść do ciepła. Nie mogą być w warsztacie, bo tam moze im być za zimno i się zepsują.

Wczoraj Kajtuś załatwił się na poduszce w pokoju dziennym. Już wcale się nie kontroluje. Nie chciał przecież. Ogonek był cały mokry. POduszka do prania. Takie są efekty unikania karmy gastro i jedzenie normalnej. On gastro nie lubi. Ma wrażliwy układ trawienny i tylko gastro powinien jeść ale nie. Smila smaczniejsza.

Dość mam mojej otyłości. Zamiast schudnąć znowu przytyłam. Krzysiek znalazł w pracy dwa razy po 20 batonów w czekoladzie. Jedne były z nadzieniem z orzechów, a drugie karmelowe. Bardzo smaczne i te i te. Oczywiście po połowie zjadłam. PO zjedzeniu 20 batonów w 3 dni nie da się nie przytyć. :( To było oprócz normalnego jedzenia. Teraz zrzucam i idzie mi ale pasek jeszcze nie jest dogoniony.

POcięłam resztę sumaka. W życiu nie nauczę się przyzwoitego podejścia do pracy. Ciuchów nie zmieniam i trociny są na skarpetach w papuciach i później na kanapie:(

Buty kupiłam i nie chcę widzieć miny Krzyśka. Wścieknie się jak nic...

***

opowiem

ci o smutku

łzach mieszających się z deszczem

i o samotnym sercu szlochającym w ciszy

i o milczeniu gdy trwasz obok

tak daleki zimny

czy szorstkość wyklucza miłość

a może uczucie ukryte za parawanem

to nie obojętność nie chłód

a strach

może serce przypomina głaz

a jest miękkie wrażliwe

i też czasem płacze w ukryciu

boleśnie ranione

niezrozumieniem


Myślałam, że nie mam szansy być na koncercie Hausera czy Davida Garretta, a to nie do końca prawda. W przyszłym roku obaj będą w Polsce. David Garrett w maju w Krakowie. Bilety drogie i już prawie się rozeszły. Gdyby to były Katowice toby była szansa. Moze wystarczy poczekać?


Może jeszcze pójdę na jeden koncert w grudniu, ale tylko może. Muszę przemyśleć, bo to spory koszt jak na mnie. To filharmonia w Katowicach. Sam koncert nie jest drogi, ale dojazd. Przemyślę... Muszę się jednak spieszyć, bo impreza 17 XII.

Program:)

  • Karol Kurpiński – Fantazja na kwartet smyczkowy
  • Franciszek Lessel – Kwartet smyczkowy A-dur (zachowany fragment)
  • Stanisław Moniuszko – Kwartet smyczkowy nr 1 d-moll
  • Franciszek Lessel – Fantazja na kwartet smyczkowy C-dur
  • Józef Elsner – Kwartet smyczkowy op. 8 nr 3 d-moll

10 grudnia 2024 , Komentarze (23)

Do świąt coraz bliżej. Czas kończyć wszystko co po kątach. Moje mieszkanie nigdy nie będzie idealnie wysprzątane, bo jestem bardzo przeciętną gospodynią, a raczej sprzątaczką. Z innymi sprawami sobie dobrze radzę. Sprzątać, czyli pucować na błysk i innych tego typu prac wymagających dokładności i precyzji typu np plewienie nie znoszę. Nietypowa ze mnie panna. To wpływ księżyca w bliźnietach, który całe życie mi wadzi. Nie przepadam za tym znakiem zodiaku i typowe bliźnięta mnie czasem drażnią. To chyba wpływ mojej mamy. Ona była bliźniaczka błyskotliwa, inteligentna intelektualistka ale i prózna, rozrywkowa, czasem pusta, zawsze zmienna i kapryśna. Ostatnio ten księżyc w bliźniętach staram się zaakceptować. Idzie mi różnie. Moja mama miała też dobre serce, ale czy to wpływ bliźniąt? Nie to wpływ marsa w rybach raczej. Kochała też muzykę, ale raczej taneczną, rozrywkową, malarstwo, przyrodę, zwierzęta. Jak ja dużo z niej mam...Wdzięczna jej jestem za to...

W sprzedaży są ponoć takie specjalne urządzenia, które ułatwiają odpalanie piły spalinowej. Pewna jednak nie jestem. No i nie wiem. Niby jestem ze swoich pilarek akumulatorowych zadowolona, ale moze jednak spalinowa by była lepsza. Ta duża akumulatorowa tnie nawet 20 cm klocki. Ja jednak teraz dużo drewna spalam i dużo tnę, a akumulator siada szybko. Moja duża pilarka ma prowadnice 35 cm i waży z akumulatorami ponad 4 kg. Spalinowa lekka około 5. Dałabym radę, a Sebastian by się przestał ze mnie śmiać, że tnę śmieciem.

Sprawdzałam program filharmonii w Katowicach na grudzień i to w większości kolędy. Chyba nie zdecyduję się i poczekam z imprezami do stycznia. To jest realne. Taksówka odebranie mnie po koncercie to około 100 zł góra. Pytałam sąsiada i mnie zawiezie. No i mam kolejną alternatywę i jak tu pieniądze oszczędzać? Inna sprawa, że teraz mam sezon na wszelkie imprezy. W lecie będzie przestój, bo znowu będzie mi gorąco i będę leżeć przy wentylatorze...

Wczoraj był kominiarz i protokołu nie dostałam. Kominy i podpięcia tragedia. Trzeba wymienić rury, bo powinny być nakładane na piec, a nie do środka. Podpięcie do komina jest już nieszczelne. Trzeba oczyścić rurę. Kominy są zniszczone w  środku, bo wykruszyła się zaprawa. Nie ma drugiego przewodu z dopływem powietrza. Pan był kompetentny i wszystko mi wytłumaczył. Nie wszystko da się poprawić. Teraz mam tylko imienny paragon za czyszczenie. W przyszłym roku czeka mnie wymiana pieca to to i owo poprawię. Trzeba będzie zrobić szlamowanie komina, ale dodatkowego przewodu chyba nie uda się zrobić.

Moje sneakersy niskie nie nadają się już do wyjścia do miasta. Są podniszczone, a na białym widać czarne smugi. Na szwach też. Kupiłam je wiosną i latałam w nich do teraz. Kosztowały 150 zł coś koło tego. To były moje pierwsze sportowe buty. Bardzo wygodne i niekłopotliwe. Już myślę o nowych tego typu ale ciemnych. Z kobiecych bucików na razie rezygnuję.:) Znalazłam coś takiego :) Myślę :) Teraz cena niższa, wyprzedaż, bo po sezonie.

Dla mnie ten obrazek jest wstrząsający. Mam 60 lat. Urodziłam się na wsi/teraz to dzielnica miasta/i nigdy od dziecka psa przy budzie nie miałam. Psy były zawsze w domu. Jak ktoś nie kocha zwierząt to po co je ma?

9 grudnia 2024 , Komentarze (16)

Dziś ma być kominiarz. Trzeba wyczyścić komin od pieca w którym palimy. Musi być zaświadczenie do ubezpieczyciela.

Czekam też na przesyłkę, bo kupiłam książkę na Allegro w antykwariacie i przyszła inna o podobnym tytule. Dzwoniłam do nich i od razu wysłali właściwą. J a tą co dostałam odeślę, a oni koszty zwrócą...

Trzeba przygotować listę z resztą rzeczy potrzebnych na święta. Trochę artykułów żywnościowych już mamy. Trzeba kupić resztę tego co może leżeć. Trzeba zwozić po trochu. Tak trzeba gdy nie ma się samochodu. Krzysiek jedzie jutro, ale lista musi być gotowa na rano, bo jedzie po pracy. W tym roku karpia nie będzie. Będą kotlety. W zeszłym roku kupiłam filety z karpia i byłą masa ości. Mnie to obrzydza i ryby w Wigilię nie zjadłam.

POza tym będzie sprzątanie w moim mieszkaniu już, bo się nie wyrobię. Jeszcze szafa. Część z wieszakami.

Niedawno kupiłam 5 kg pszenicy i się kończy. Ptaki jedzą bardzo dużo. Codziennie sypię garnek litrowy i chyba jest mało, bo wyjedzone. Tak są głodne, że jedzą nawet wtedy gdy ciełam drzewo albo Mikuś biega po podwórku. Nie wiem czy nie dawać więcej. Czy ktoś z okolicy jeszcze karmi. Moja sąsiadka karmiła ale odeszła jakiś czas temu. Wróbelków są całe stada. Lęgną się u nas. Mama je karmiła i za jej czasów były tłuste. Nie wiem czy ich nie głodzę. Są też cukrówki i bywają gołębie od sąsiada. Widziałam sójki i sroki ale one chyba ziarna nie jedzą. Chciałbym by im niczego nie brakowało, ale się uczę dopiero o nie dbać sama. W lecie sobie jakoś radzą. Teraz są zdane na mnie.

Dziś tydzień jak odszedł Mruczuś. Już nie płaczę, ale jeszcze go szukam wzrokiem. Jeszcze rano myślę, że trzeba mu dać jeść. Jeszcze mi brak jego chudziutkiego ciałka na ramieniu... Czy to kiedyś minie? Dziś mi się śnił. B yłam pewna , że to on, spojrzał na mnie i pyszczek był inny. Wróci do mnie, ale w innym futerku.

Wczoraj byliśmy na dłuższym spacerze. Buty sprawdziły sie po kamieniach, korzeniach. Było ponad 2, 5 km szybkiego marszu po trudnym terenie i prawie 4000 kroków. Na mnie to dużo. Troszkę kręgosłup poczułam. Mikuś się zmęczył, bo pod koniec już szedł na luźnej smyczy i nie ciągnął. Spotkaliśmy kilka psów. Jeden okrąglutki staruszek toczył się dostojnie i na nas nie zwracał uwagi. Jeden był groźny i duży. Gdy opiekunka nas zauważyła szybko zeszła nam z drogi daleko w las. Pies się szarpał i szczekał mimo, że Mikuś był na rękach. Jakbym miała dużego psa tobym bez szkolenia z nim nie wyszła. Tu trochę zdjęć. Coś z aparatem w telefonie nie tak. Nie wyszły ładne. :( To nie są zdjęcia typu artystycznego. Mają po prostu pokazać drogę. Tam gdzie byłam...

8 grudnia 2024 , Komentarze (35)

Dziś zapomniałam dać kotom rano jeść, a one biedne nie umiały się upomnieć. Zawsze to robił Mruczek. Wchodził mi na ramię i ocierał sie pyszczkiem o policzek. Dostały godzinę później...

Natknęłam się ostatnio na maty grzejące dla kotów. Moje zarazy do tej pory korzystają z termoforów ułożonych pod kołdrą. Faktycznie lubią na tym leżeć i Mikuś też. Mata mnie kusi, bo termofory lubią się psuć i wtedy łóżko przez kilka dni jest mokre. No i nie wiem. Mata kosztuje koło 100 z przesyłką. Może im sprawię? Jedyny problem jest taki co z matą gdy jest mokra. Moja Czarnusia czasem sika na kanapę to i na matę by mogła. Czy nie zniszczy jej?

Dziś ma być deszcz, a ja chciałam iść do lasu albo nad rzekę. To dalsze spacery. Nie chcę zmoknąć, bo Krzysiek trochę kaszle. Dostaje miód, reiki, nowoczesny syrop, polopirynę, sok z malin, lipę, czosnek i Pectosol na który klnie. Ten ostatni preparat jest stary, skuteczny ale gorzki. Przechodzi mu. Ja na razie jestem zdrowa, ale przytulania nie ma. Wczoraj udało się wyjść na spacer rano. Z pięknego śniegu zostały marne resztki. Mikuś się załatwił i cały dzień był spokojny. Drewna ciąć się nie dało, bo cała paleta w sniegu. Bałam się o baterię...

S ostatnio narzeka i na spanie i na kręgosłup. Spi od 21 do 3 i koniec. Na kręgosłup musi uważać, a ostatnio była akcja z silnikiem, dźwignął i boli.

Chodzi za mną nowy tomik. Tym razem opowiadania o kotach. KIedyś pisałam do czasopisma ,,Kocie sprawy". Dzwoniłam do wydawnictwa i szefostwo jest zachwycone pomysłem i to główne szefostwo. Tomik z wierszami sprzedaje się dobrze. Jak go rozliczą to może nowa umowa? 

Nie wiem czy nie kupię biografii Małgorzaty Braunek.

a tu link dla chorego pieska. Tofik umrze bez operacji https://fundacjabenek.pl/tofik...

***

pragnę

obudzić cię

pierwszym spojrzeniem

dotykać myślą

w ciągu dnia

wieczorem

układać miękko

swoje serce w twoich dłoniach

a ty

Jestem zachwycona tym koncertem. Nigdy nie będę na takiej gali, bo mieszkam na prowincji, nie dojadę, stroju odpowiedniego nie mam itd... Trochę szkoda...:)

7 grudnia 2024 , Komentarze (37)

PO ostatnich dniach z opadami dziś też się boję czy uda mi się pociąć resztę drewna. Wczoraj cięłam o 10 rano, bo później miało padać. Chciałabym mieć już to z głowy. Trzeba dolać oleju do łańcucha. Ostatnio gdy byłam ostrzyć łańcuch, kupiłam olej stihla. Dopiero później sobie zdałam sprawę, że kosztuje jeszcze raz tyle co z naca, który miałam do tej pory. Co nagle to po diable. Olej jeszcze miałam, ale zachciało mi się zrobić zapasy.

Wczoraj wyszliśmy na spacer w Mikusiem w największą śnieżyce. Snieg już padał 3 godziny i było go po kostki. Nowe buty są fantastyczne. Nic się nie ślizga, nic nie przemaka i do tego wysokie. Mikuś był przeszczęśliwy i gnał w największe zaspy. Swiat cudny. Drzewa, krzewy i trawy pod uroczą pierzynką śniegu. Drogi puste i nawet jezdnia zasypana tylko sani brak.:) Niezapomniane wrażenia. Nie wyobrażam sobie mieszkania w mieście... KOndycja mi się poprawiła. W zeszłym roku po spacerze na tej trasie miałam puls 134, a teraz po szybkim po kostki w śniegu 96. Inna sprawa, ze przestałam się bać wyższego pulsu. Kiedyś gdy miałam 110 myślałam, że umieram, a teraz po cięciu pilarką mam 125 i to mnie nie przeraża.

Dziś Krzysiek idzie do pracy po południu. W środy też pracuje po południu. Ostatnio gdy się uda to wychodzimy na spacery z Mikusiem rano. Oby się udało i dziś. Drobny deszcz nam nie przeszkadza, ale jak będzie ulewa to nie pójdziemy i Mikuś wyjdzie tylko pobiegać na podwórko. U mnie na ulicy w co drugim domu jest pies, a wychodzę na spacery tylko ja i czasem dwie sąsiadki. Ich psy są duże. To osoby, które sprowadziły się z miasta. Mieszkają w nowych domach. Miejscowi spacerów nie uznają. Psy mają pilnować podwórka i cały dzień zwykle do domów nie wchodzą, bo szczekają bez względu na porę.

Wczoraj przyszła mi biografia Poświatowskiej. To książka uzywana i dość droga jak dla mnie, ale kupiłam, bo lubię jej wiersze. Mam też już biografię Szymborskiej. ZA Poświatowską wezmę się chyba jednak wcześniej.

Ja zwolenniczka Pisu przyglądam się bacznie PO. Nie mam obsesji ale oglądam wiadomosci raz dziennie i trochę czytam w internecie. Interesuje mnie zwłaszcza sytuacja  emerytów, najuboższych i zwierzat no i zielony ład. Ostatnio znowu głośno o sytuacji zwierząt. POdoba mi się projekt likwidacji łańcuchów z tym, że kojce zbyt małe to też katorga. Siedzi taki psiak czasem całymi dniami we własnych odchodach, byle co dostaje do jedzenia w dziurawej budzie i co on z tego życia ma. Kary powinny być większe za znęcanie. Opłaty za psy powinny być wyższe. Jestem też raczej za likwidacją pseudohodowli. Na pewno tych w budynkach gospodarczych. Tylko co wtedy z ludźmi ubogimi, których nie będzie stać na rasowego pieska. Oni też kochają zwierzęta. Co z emerytami dla których piesek jest często jedynym towarzystwem. Co z kundelkami? Ja kocham kundelki. Są inteligentne, odporne, urocze i każdy inny. Ja po swojego jechałam prawie 200 km. Nie chcę rasowego szczeniaka. Jeśli chodzi o koty to tu problem jeszcze większy. Wolnożyjące to przeważnie też wyrzucone albo ich potomkowie. Zamarzają, są głodne, trute, przeganiane. Też kocham zwykle dachowce. Czy doczekam czasów gdy los zwierząt będzie lepszy?

Na koncert 5 stycznia idę na 98%. To koncert z którego zyski będą przekazane na rzecz zwierząt. Pertraktuję  z Krzyśkiem. Na razie nie chce.

Tu link na koty pomagam.pl/4hmren

a tu link z pomocą dla chorej suni... https://fundacjabenek.pl/czels...

i znowu wiersz i 1 miejsce na warsztatach. Chyba faktycznie nie najgorzej piszę, a ciągle w siebie wątpię...:)

Ukojenie

jeszcze jedna łza i jeszcze jedna

trwam w bólu a dusza krzyczy

miota się szuka ukojenia

nie mogę spać ani czytać

rozmowa drażni samotność boli

szukam ciszy

las wabi i szum drzew szelest liści

miękkość trawy na łące

refleksy słońca w nurcie rzeki

czasem odgłos deszczu

i chłodne krople na policzku

czasem miękkie futro kota

mokry nos psa wtulony w dłoń

czasem muzyka

wreszcie czuły dotyk pieszczota

ona daje nadzieje

budzi uśmiech


6 grudnia 2024 , Komentarze (19)

Idziemy na koncert gwiazdkowy Andre Rieu. Kupiłam bilety i już je mam. Koncert jest 27 XII o 18. Trwa 3 godziny z przerwą. To oczywiście retransmisja, bo takie sławy nie występują na prowincji. Sąsiad nas zawiezie, a wrócimy taksówką.

5 I jest koncert charytatywny z którego dochód zostanie przeznaczony dla dobra zwierząt bezdomnych i potrzebujących. Krzysiek iść nie chce. Ja się waham, bo to niedziela. Tym razem to koncert a nie retransmisja. Strój powinien być nieco lepszy i to też mnie nieco hamuje.

Drewno z sumaka prawie pocięte do końca i już go palimy. Teraz tnę codziennie kosz na jednorazowe uzycie. Na dzień. Teraz znowu się biorę za książki u mamy. Obiecałam jednej babeczce trochę kryminałow przesłac. Opłaci koszt paczki. Za tydzień ma zadzwonić zainteresowany facet, który ewentualnie odbierze resztę. Chciałabym to skończyć. Ostatni regał nie jest taki pilny. Te książki w większości zostaną w domu. To książki z bioterapii, ezoteryki, zdrowia itp i albumy z malarstwem.

Czekam na wypłatę, bo chcę kupić jeszcze trzy książki związane z Simoną Kossak. To już ostatnie, bo ostatnio wydałam prawie 400 zł na książki. Mam spory stos. Czytam po kolei. teraz kończę Marię i Magdalenę Magdaleny Samozwaniec. Książka jest ciekawa. Opisuje nie tylko Kossaków, ale i czasy w których przyszło im żyć.

Brakuje mi Mruczusia, ale koty mnie starają się pocieszyć. Tak to zupełnie wygląda. Od kilku dni Punia też burasia siedzi obok mnie całymi dniami i mruczy. Do tej pory mało do mnie przychodziła.

Ostatnio słucham...Wykonawca uśmiechnięty i sympatyczny...:) Słucham z przyjemnością. Chętnie bym poszła na koncert, ale to nierealne... Cudne jest np. wykonanie melodii z Tytanica na wiolonczeli.

Nadal piszę...

***

lubię dotykać wersów

malować obrazy z liter

kolorować dialogi

najpiękniejszym wierszem jesteś ty

szeptem pomaluj mi strofy

dodaj szczyptę czułości

pięknych słów uczuć

otul ciepłem

tak cudownie pachnie

tak cudownie brzmi

nasączę to tęsknotą

i pragnieniem po brzegi

5 grudnia 2024 , Komentarze (9)

We wtorek byłam w kinie. Przed seansem znieczuliłam się połową butelki wina. Miałam zrezygnować z seansu, ale poszłam i nie żałuję. Film  obejrzałam z zainteresowaniem chociaż wcześniej czytałam biografię. Film jest wartościowy i daje do myślenia choć zachęcam też do przeczytania biografii. Dla mnie miłośniczki zwierząt, lasu przyrody tematyka trudna. Jest scena polowania, jest wywożenie ściętych drzew. Dla mnie mającej niezbyt dobre relacje z mamą trudne relacje rodzinne bohaterki były trudne i co nieco mi przypomniały. Słyszałam, że film zrobił z bohaterki rozpustnice. Faktycznie było w nim trochę seksu, ale nie aż tak dużo i w niczym mi to nie przeszkadzało. Simona Kossak to niezwykła kobieta, odważna, niezależna i wyprzedająca czasy w których żyła. To widać w filmie.

Wczoraj ciąć sumaka jeszcze nie skończyłam. DZiś mam do pocięcia sekatorem resztę drobnych gałązek i dalszą część grubszych klocków... Czy się uda zobaczymy, bo jest ryzyko deszczu. Tnę już dużą piłą, bo mała ma tępy łańcuch. Łańcuch z dużej zdjęłam, naostrzyłam i założyłam z powrotem. Przy okazji wyczyściłam pilarkę. Pewnie gdybym się wzięła solidnie tobym skonczyła w jeden dzień, ale ja działam po około 30 minut tylko. Ruch jest, a zmęczona nie jestem. PO co się wysilać? ruch codziennie po trochu się przyda. Ja ćwiczeń nie lubię, a pracę koło domu tak...

Mam do rozebrania jedną komórkę, czyli pomieszczenie gospodarcze jak to się teraz mówi. Ma kilka m2 i jest z drewna. Drewno jest zdrowe. Chcę rozebrać  i spalić. Dziadek ją wybudował dla owiec, ale mnie jest zbędna i niszczeje. Dach się leje. Chyba rozbierze ją S wiosną. Ja potnę drewno.

Kociątko z fipem prosi o pomoc pomagam.pl/eg33em

Ostatnio mój wiersz został wyróżniony na portalu poetyckim. Bardzo się cieszę... I drugi też.

A poza tym słucham muzyki Andre Rieu. Wspominam Mruczusia i inne zwierzaki, tęsknię. Moje serce płacze, a na zewnątrz ani jednej łzy. Muszę być twarda...Mam jeszcze 8 istnień plus Krzyśka. Dla nich muszę żyć, działać. Potrzebują mnie. Smutek minie i pozostaną tylko dobre wspomnienia i wdzięczność za to, że te zwierzaczki stanęły na mojej drodze, że dane mi było być z nimi jakiś czas, że mogłam je tulić, że mogłam czuć ich czułość, miłość... Pozostanie też wiara, że one tam na mnie czekają, szykują mi miejsce... Wczoraj pisząc wiersz jednak płakałam i przedwczoraj...Rozkleiłam się zupełnie i było mi wstyd przed Krzyśkiem.

4 grudnia 2024 , Komentarze (43)

Dziś pogoda odpowiednia na pracę na dworze. Chcę popracować nad sumakiem. Może skończę ciąć klocki. Już go spalam, bo klocki i grubsze gałęzie noszę do domu. Krzysiek pracuje po południu i już klnie.

Powoli myślę o świętach. Mają być skromne, ale co rok to sobie obiecuję, a  później jest jak jest i tyję. Mam już kupne uszka, makaron- łazanki, susz na kompot. Trzeba by już kupić masę makową na kutię i ser niesłodzony na sernik. Sernik chcę upiec ale na słodziku  Choinka będzie, bo Krzysiek chce ubrać, ale przed samymi świętami. Będzie też szopka po dziadku.

Zamówiłam na poniedziałek kominiarza. Cena czyszczenia komina z protokołem dla ubezpieczyciela to 200 zł.

Kusi mnie koncert gwiazdkowy retransmisja Andre Rieu. Koncert jest w sali teatralnej Pałacu kultury 27 XII o 18. Trwa 3 godziny z przerwą. Krzysiek nie bardzo chce iść, a dla mnie to trochę późno. Muszę zdecydować szybko, bo miejsc ubywa...

Na dachu uszczelka była przesunięta i teraz trzeba śledzić czy się nie leje. W drugim miejscu też tylko lekka poprawka. Też trzeba patrzeć co dalej. Na razie u sąsiada mam dług. Ja wydaję najwięcej pieniędzy oprócz opłat comiesięcznych na remonty i kulturę wtym książki. O ciuchy nie dbam, kosmetyki mało. Fryzjer 3 razy w roku. Do kosmetyczki nie chodzę. Na urlopowe wyjazdy nie potrzebuję. Na wyjścia do restauracji też na razie nie. POtrzebuję za to na zwierzęta i tu idzie sporo. Potrzebuję na datki na cele charytatywne. Potrzebuję na naukę, ale tu przystopowałam ostatnio. Trochę pieniędzy zbieram. Co będzie jak Krzysiek pójdzie na emeryturę nie wiem.

Mruczuś był cudownym kotem. Był szefem stada i wychowawcą, niańką młodych kotów. Opiekował się maluchami, lizał je. Spały wtulone w niego. Znalazł mnie sam. Był późny wieczór pod koniec lipca i ktoś go wyrzucił koło mojego domu na ulicy. Wyszliśmy sie przejść z Krzyśkiem a on biegł za nami ile sił w małych łapkach. Był malutki. Miał z 6 tygodni. Złapałam go, spojrzałam w wielkie oczy i pokochałam w momencie. W domu od razu poczuł sie jak u siebie. Był kochaną przylepką. Wylegiwał się obok mnie albo na kolanach, piersiach, ramieniu obok twarzy i mruczał jak traktorek. Był też doskonałym łowcą. Łapał myszy i je zjadał. Miał dobre życie. Nie chorował i nie miał stresów. To był pierwszy kot, którego przygarnęliśmy razem z Krzyśkiem. Skończyła się cała epoka. Strasznie mi żal, ale zdaję sobie sprawę, że ostatni okres był dla niego ciężki. Był słaby, mało jadł, schudł. Powoli chodził. Już się nie męczy...Starość jest straszna. Na zawsze pozostanie w moim sercu i tak sobie po cichu marzę, że gdy ja będę odchodzi przybiegnie mnie przywitać. Zostało mi 7 kotów w tym 3 schorowane i jeden niby zdrowy ale już mniej sprawny.  Gdzie te czasy gdy miałam 16.

Pamięci Mruczusia

odszedłeś

już cię nie ma

nie słyszę twojego oddechu

nie tonę w twoich oczach

nie mruczysz mi wyznań do ucha

pamiętam twoje wąsy

pieszczące mi policzek

kojarzyły mi się z jedwabnymi nitkami

tak były miękkie i delikatne

pamiętam puszyste tygrysie futerko

piękny ogon i brązowy nosek

zawojowałeś moje serce dawno temu

rozgościłeś się

i nigdy go nie opuścisz

spotkamy się jeszcze kiedyś

gdy zamknę oczy i otworzę je dla ciebie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.