Temat: Mam już tego dość :(

Sytuacja jest skomplikowana i smutna, opiszę w skrócie. Mam 24 lata. Kilka miesięcy temu umarł mój mąż. Było mi z tym ciężko, ale z czasem jakoś moje życie zaczęło stawać się coraz bardziej normalne, wróciłam do pracy... Niedługo po śmierci męża poznałam mężczyznę, był miły, troskliwy, znał moją sytuację. Mimo że miałam przed spotkaniem z nim straszne opory, jednak było mi przy nim jakoś tak lżej, łatwiej.. Zbliżyliśmy się do siebie, spotykamy się teraz, a ja czuję się jakbym zdradzała męża. Boję się, że ludzie pomyślą, że nigdy męża nie kochałam, a to nieprawda, kochałam Go bardzo, ale wiem, że już nigdy Go nie będzie... Nie wiem co mam robić, z jednej strony jest mi dobrze z tym, że ktoś chce się o mnie troszczyć, bo brakowało mi bliskości po śmierci męża, z drugiej strony myślę, że jest za wcześnie i nie powinnam, że robię źle. Pomóżcie, proszę.

Nigdy nie przejmuj się tym co inni mówią, bo ludzie zazwyczaj paplają o niczym nie wiedząc. Większość plotek krąży wśród towarzystwa głupców.
A ty masz prawo do szczęścia., a teraz tym bardziej potrzebujesz oparcia. Nikt nie każe ci zapomnieć o zmarłym mężu! Nowa relacja wcale tego nie wyklucza.

Masz prawo do przyjaciela czy pocieszyciela!

Znam młodego chłopaka-ma 23 lata, zmarła mu żona i jak zobaczyłam go z nową partnerką byłam w szoku-przecież niedawno pochował swoją kobietę! Ale teraz go rozumiem, ona nie wróci, on jest młody-musi sobie życie ułożyć i Tobie tego życzę :) Czasem trzeba być egoistą ;)

Ja Ci powiem tak - ludzie zawsze będą gadać, dla tych wrednych to nawet jak będziesz miała kogoś za 5 lat to będzie za wcześnie. 

Poznałam ostatnio małżeństwo, wiek ponad 60 lat, tacy wpatrzeni w siebie - zakochani, serio bardzo urocza para. Przyjaciele mojego wujka. No i męska część towarzystwa chodziła na papierosa a ja, moja mama (która wówczas od 10 miesięcy była wdową) i ta Pani rozmawiałyśmy. Ona wiedziała, że z mamą jesteśmy po tragedii, w końcu mój tata był bratem wujka. No i tak od słowa do słowa powiedziała, że obecny małżonek to jej drugi mąż, że pierwszy zmarł na raka jak miała 35 lat, że wie co moja mama czuje itp. Moja mama spytała ile czas potrzebowała, żeby drugi raz się zakochać i w ogóle. Ona odp, że krótko, że ludzie dużo gadali na ten temat, ale ona się tym nie przejmowała bo wiedziała że męża nie odzyska a sama do końca życia nie chce być. Po 9 miesiącach od śmierci męża byli parą, po kilku miesiącach się pobrali i niedługo będą świętować 27 rocznicę ślubu, i że jest szczęśliwa że te parędziesiąt lat temu nie oglądała się na to "co ludzie powiedzą" bo kto ją znał, to ją wspierał cały czas, a kto obgadywał - to tak czy siak znalazłby powód żeby to robić. 

Pasek wagi

bez przesady spotykacie sie ale nikt nie mowi o tym, ze jestescie albo szybko macie byc para. jestes mloda i wrecz oburzajace byloby to, gdybys jak cierpietnica marnowala swoje najlepsze lata tylko dlatego ze chcesz stwarzac odpowiednie twoim zdaniem pozory przed ludzmi. serio bardziej ci zalezy na farsie niz na twoim szczesciu?

Dla sasiadow i rodziny chocbys oplakiwala meza latami to zawsze bedzie za krotko. Moglabys sobie cale zycie znarnowac tym wyciem. Tylko po co? Przestan myslec o tym co inni chca, oczekuja i czy dajesz znudzonym dewotom pozywke do plotek. Osiwialabym juz dawno, gdybym miala tak myslec

Pasek wagi

ja się kiedyś zpotykałam z chłopakiem, któremu zmarła narzeczona, z którą razem mieszkał i był parą od 7 lat, z którą miał już zaplanowany ślub...poznałam go 4 miesiące po śmierci jego narzeczonej i od razu zaczęliśmy być parą...dodam, że gdy go poznałam, nie miałam zielonego pojęcia, że on jest po tak tragicznych doświaczeniach...dowiedzialam się dopiero gdy zbliżyliśmy się bardzo...na tyle bardzo, że nie można było ot tak zniknąć...

na początku było super, hiper, on się  cieszył, jego znajomi się cieszyli, że kogoś sobie znalazł itd...a potem, niedługo potem zaczęło się coś psuć pomiędzy nami....to znaczy były wielkie plany z jego strony, nawet ślub...a potem kubeł zimnej wody i rozstanie...i good bye..twierdził, że nie przeżył żałoby, że tamtą wciąż kocha...itd...sruttu tuttu.....a potem okazalo się, że poznał kogoś jeszcze innego...nawet szybko doczekali się dziecka..

morał z tego taki, że jeśli jestto miłość-prawdziwa, tobezwzględu na okoliczności i co ludzie powiedzą....będziesz z tą osobą i tyle...a jeśli tylko jest się z kimś dla zagłuszenia pustki, obtarcia łez, to lepiej darować sobie...inni ludzie też mają uczucia...

1. "co ludzie powiedza" to najgorsze umotywowanie jakichs swoich dzialan. nawet jak sobie pomyslą, to CO Z TEGO? WYPALĄ CIE ICH MYSLI LASEREM?

2. jesli ktos sobie zle o Tobie pomysli, tzn ze tak naprawde Cie nie zna i nie wie jak cierpialas. Czy warto odrzucac szczescie dla opinii OBCYCH LUDZI? ktorzy sobie pogadaja, a za chwile zapomna i wroca do swoich spraw?

3. NIKOGO NIE KRZYWDZISZ.NIKOGO NIE ZDRADZASZ. MASZ PRAWO DO SZCZESCIA. w przysiedze malzenskiej jest "...poki SMIERC NAS NIE ROZLACZY!" Was rozlaczyla. masz biala karte.  czy nie wystarczajaco juz wycierpialas? czemu chcesz sie skazywac na bol?

4. Badz ostrozna w tej relacji, ale nie ODPYCHAJ GO! jesli potrzebujesz czas- mow mu  o tym. jesli mu na Tobie zalezy, poczeka.

I NA MILOSC BOSKĄ, LUDZIE MAMY JEDNO ZYCIE, CZY WARTO JE ZMARNOWAC DLA OPINII SĄSIADA?!?! nie jestes zla. to piekne sie otworzyc. bliskosc z drugim czlowiekiem jest terapeutyczna i pomoze Ci szybko stanac na nogi.

PowodzeniaL)

kilka miesiecy to bardzo krotko, zaloba i wszystkie jej fazy trwaja rok albo i dluzej i tu nie chodzi o to co powiedza inni czy o ubieranie sie na czarno. kto stracil bliska osobe ten wie o czym pisze

byc moze jest jeszcze za szybko, ze czujesz wyrzuty sumienia, mowisz co powiedza inni, ale wydaje mi sie tez ze sama czujesz dyskonfort... wciaz jeszcze jestes w fazie glebokiej zaloby stad targaja toba mieszane uczucia

co do przyjciela- zalezy jak glebokie sa wasze relacje, moze warto troche wystopowac? moze jeszcze nie jestes gotowa na cos wiecej? na wszystko przyjdzie czas, postepüoj zgodnie ze soba, z wlasnym sumieniem i tym co czujesz

Czubkowa napisał(a):

Ja Ci powiem tak - ludzie zawsze będą gadać, dla tych wrednych to nawet jak będziesz miała kogoś za 5 lat to będzie za wcześnie. Poznałam ostatnio małżeństwo, wiek ponad 60 lat, tacy wpatrzeni w siebie - zakochani, serio bardzo urocza para. Przyjaciele mojego wujka. No i męska część towarzystwa chodziła na papierosa a ja, moja mama (która wówczas od 10 miesięcy była wdową) i ta Pani rozmawiałyśmy. Ona wiedziała, że z mamą jesteśmy po tragedii, w końcu mój tata był bratem wujka. No i tak od słowa do słowa powiedziała, że obecny małżonek to jej drugi mąż, że pierwszy zmarł na raka jak miała 35 lat, że wie co moja mama czuje itp. Moja mama spytała ile czas potrzebowała, żeby drugi raz się zakochać i w ogóle. Ona odp, że krótko, że ludzie dużo gadali na ten temat, ale ona się tym nie przejmowała bo wiedziała że męża nie odzyska a sama do końca życia nie chce być. Po 9 miesiącach od śmierci męża byli parą, po kilku miesiącach się pobrali i niedługo będą świętować 27 rocznicę ślubu, i że jest szczęśliwa że te parędziesiąt lat temu nie oglądała się na to "co ludzie powiedzą" bo kto ją znał, to ją wspierał cały czas, a kto obgadywał - to tak czy siak znalazłby powód żeby to robić. 
swieta racja. nie ma sie co ogladac. ja gdybym umarla to pewnie bym meza straszyla ze za szybko sobie kogos znalazl ale z drugiej strony ludzie sobie nowych partnerow znajduja nawet jak obecni sa zywi/ nie sa z nimi rozwiedzeni wiec po co sie przejmowac? nikogo nie zdradzasz , meza juz nie odzyskasz

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.