9 grudnia 2010, 08:34
od pewnego czasu czuję się non stop głodna. i to nie jest apetyt, że mam ochotę na słodycze czy coś - po prostu zjadłabym cokolwiek byleby mnie nie ssało i mogłabym się skupić. jem ok. 1400 - 1500 kalorii i w związku z tym mam pytanie; czy chodzi o jakieś zaburzenia które powstają naturalnie w związku z odchudzaniem, czy może organizm tym notorycznym głodem daje znać, że mu brakuje kalorii albo jakiejś wartości odżywczej? dodam, że spożywam dużo błonnika i produktów, które powinny "normalnego człowieka" sycić ;) przykładowy jadłospis:
1) owsianka - 2 łyżki otrębów owsianych, 3 łyżki płatków, 3 łyżki otrębów pszennych, łyżeczka siemienia lnianego, owoce, serek wiejski, łyżeczka dżemu lub kakao
2) serek wiejski lekki + małe jabłko
3) makaron al dente z sosem pomidorowym / kotlety cukiniowo-ryżowe / kotlety z kaszy gryczanej / kotlety jajeczne / cieniutka tortilla z niepanierowanym kurczakiem i sałatą + surówka
4) duże jabłko
5) warzywa gotowane + jajko + łyżeczka oliwy
(dodatkowo biorę błonnik i chrom w pastylkach- po 1 dziennie)
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
9 grudnia 2010, 08:51
Ofd jakiego czasu tak jesz ? Może organizm wyczerpał już w znacznej mierze zapasy tłuszczyka i potrzebuje energii na bieżąco ? Słyszałam też, że przed okresem kobiety mają większy apetyt, choć ile w tym prawdy z oczywistych przyczyn nie wiem. Ruszasz się dużo ? Może ilość spożytych kalorii jest nieadekwatna do aktywności fizycznej ? Ile pijesz ?
Pamiętaj, że jabłka wpływają pobudzaąco na apetyt, a jesz ich dużo.
- Dołączył: 2008-03-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9897
9 grudnia 2010, 08:52
pewnie anemiawięcej białka- mięsa, orzechów
9 grudnia 2010, 08:55
jem tak od paru miesięcy z przerwami, oczywiście kiedyś jadłam też inne śniadania np. chleb z serkiem jogurtowym i pomidorem
nie ruszam się raczej - b. dużo chodze ale nie mam żadnych treningów
okres odpada, zwłaszcza ze jestem głodna już dość długo nie tylko 5 dni-tydzień
piję ok. 1,5-2 l dziennie
- Dołączył: 2009-01-10
- Miasto: Valim
- Liczba postów: 10627
9 grudnia 2010, 09:37
fakt miałam takie obiawy gdy miałam anemię
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
9 grudnia 2010, 10:51
Jeśli to anemia to wbrew powszechnemu mniemaniu nie każde mięso zawiera kupę żelaza. Drób jest w nie bardzo ubogi, za to duże jego ilości znajdziesz w czerwonym (wołowina, wieprzowina - byle nie za tłusta, ale schab i polędwicę spokojnie można jeść) mięsie, podrobach zwłaszcza wątrobie. Z produktów roślinnych duże ilości go zawierają fasola, brokuły, orzechy, owsianka, orzechy suszone, pieczywo razowe. Jednak żelazo roślinne jest znacznie gorzej przyswajane, gdyż wiaodmo cząsteczka hemoglobiny składa się z czterech częsci białkowych i czterech hemowych, tymczasem żelazo hemowe zawierają tylko produkty zwierzęce. Kawa, herbata, nadmiar błonnika i kwasu szczawiowego,= mogą zaburzyć przyswajanie Fe. Pamiętaj, że szpinak bogaty w żelazo to mit - wzięło się to stąd, ze przy obliczaniu zawartości tego pierwiastka w produktach przestawiono przecinek o jedno miejsce.
MademoiselleChocolate - anemia to nie brak białka, tylko żelaza!
Edytowany przez atrociraptor 9 grudnia 2010, 10:54
9 grudnia 2010, 15:45
właśnie to może być od braku mięsa- ponieważ jem dużo brokułów, pieczywa razowego i owsianki. najwyraźniej nie przyswaja się. tyle że rozumiesz, jestem na diecie więc jakie najlepsze mięso z żelazem dla dietujących? bo nie sądzę, żebym mogła sobie pozwolić na schabowego lub mielonego i zakładam, że skoro już mam początki anemii to nie pomoże mi, jak zjem go raz czy 2 na miesiąc..
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
9 grudnia 2010, 16:00
Schab wcale nie jest tłustym mięsem, o ile go nie opanierujesz i usmażysz na kupie oleju. Jest to dość chuda wieprzowinka (170 kcal/100 g), bogata w białko. Najlepiej ugotować (wytopi się trochę smalczyku) i można szamać bez wyrzutów sumienia, ewentualnie wcześniej odciąć tłuściejcze fragmenty. Zwróc uwagę na Biedronkę - są tam odtłuszcozne schaby, łopatki i szynki (chodzi o mięso z nogi, nie wędlinę) w korzystnej cneie (ok. 10-12 PLN/kg). Mają ok. 120 kcal/100 g. Polędwica z wieprza też jest bardzo chuda. Jednak najbogatsza w żelastwo jest wołowina - jedz chude części jak polędwica, rostbef, mięso pieczeniowe itp. I oczywiście wątróbkę - wszystko jedno czy z kuraka, krówki czy świniaka - każda dobra, byle nie smażona. Jest też najtańsza (wołowinka kosztuje często ok. 30 PLN/kg).
9 grudnia 2010, 16:04
atrociraptor dziękuje :) jak myślisz jak często powinnam fundować sobie obiad z takiego mięsa?
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
9 grudnia 2010, 16:15
W Twojej sytuacji jedz wyjątko 2-3 razy w tygodniu porządniejsze porcje + wątróbka np. na kolację. Wszyscy w prawdzie kraczą, żeby je ograniczyć, ale jeśli będzie ono chude nie widzę przeciwskazań - o ile nie będziesz obżerała się karkówką, golonką czy tłustymi rosołowymi częściami wołowiny nie widzę zagrożeń dla Twojej lini i cholesterolu. Mówi się, że w wątrobie zbiera się całe świństwo, jakim karmią zwierzęta hodowlane, ale to wg badań naukowych lekka przesada. Na ten temat przeczytaj to (krótkie i treściwe):
http://www.sfd.pl/%7bnie%7dtoksyczna_watróbka_wieprzowa-t383860.html
Cholesterol w podrobach i czerwonym mięsie też jest przereklamowany - jak pisze dr Kwasniewski (nie jestem jego zwolennikiem, choć czasem pisze coś ciekawego) cholesterol w pożywieniu jest wydalany i nie trafia do krwiobiegu. Słonie nie jedzą mięsa, ciągle chodzą, nie mają naturalnych wrogów i padają na miażdzycę. Ale jeśli mimo to masz obawy dodaj do surówek łyzeczkę oliwy i zwiększ podaż tłustych ryb morskich (byle nie w oleju).