Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nocą budzi się we mnie potwór



Wczoraj po południu zrobiłam z mamą krokiety z kapustą i grzybami. Kilka zjedliśmy, ale reszta leżała grzecznie na talerzu w kuchni. Przynajmniej jak szłam spac to leżały. W nocy wypuszczałam chyba ze 3 razy psa na dwór więc w drodze do pokoju zabierałam ze sobą krokiecika. I tym sposobem rano zostało chyba ze 2 sztuki. Nocą budzi się we mnie potwór. Łażę po mieszkaniu i bezwładnie szukam czegokolwiek do jedzenia. Tej nocy poszalałam.

Dziś stanęłam na wadze. Mam 2 kg do przodu. Nie wiem czy dlatego,  ze rzeczywiście przytyłam czy po prostu  nie pozbyłam się jeszcze tych kilku sztuk nocnych krokietów. Fakt faktem- zaliczyłam przez to doła. Ale takiego niewielkiego. Jestem zła, bo mimo tego że trzymam się jak mogę to waga zamiast spadac rośnie. To nie jest fair.

Nie widząc sensu w utrzymywaniu diety dziś trochę poszalałam:
- salaterka płatków czekoladowych z mlekiem
- talerz kapuśniaku
- wafelek czekoladowy
- ziemniaki ze schabowym + marchewka z chrzanem

Posiłków samych w sobie nie było dużo, ale kalorycznośc jest znaczna.

Po raz pierwszy od długiego już czasu jadłam ziemniaki ze smażonym mięsem, w ogóle ziemniaki dawno już jadłam, nie wspominając o schabowym. I powiem wam... było pycha.

Od jutra wypadałoby znowu zacząc bardziej dietetycznie jeśc. Jejku, dlaczego tracenie kilogramów to taka walka?????

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.