Ostatni tydzień raczej nie zaliczał się do diety odchudzającej, bo jadłam sporo i to niedietetycznie. Naginałam przepisy na maksa. Waga oczywiście nieznacznie wzrosła, ale pilnuję żeby nie poszybowała sobie za wysoko. Byleby się utrzymywać między 62, a 63kg i będzie dobrze.
Bilans tygodniowy wygląda tak:
Paradoksalnie po wypasionym, niedietetycznym żarciu (frytki, piwo, lody) waga spadła, hmm. 1900kcal z dokładką spożyte wczoraj i spadek wagi dziś. Niesamowite.
Dziś już wróciłam w zasadzie na dobre tory, a to za sprawą zapomnianego dawno przepisu na klopsy z kalafiora:) Smaczne, dietetyczne i objętościowo zaspokajające zapotrzebowanie :) przepis tu. Wyszło sześć sztuk więc starczyło na obiad i kolację. Wyrobiłam się w limicie kalorii ze sporym zapasem.
Coś by wypadało jeszcze zjeść :) ?
aska1277
17 września 2016, 15:09Klopsy z kalafiora? hmmm brzmi ciekawie,ja swego czasu robiłam pizze z kalafiora :)