Pogoda wyraźnie szkocka, bo ładnie co drugi dzień. Jutro ma być słonecznie, to pójdę nad morze, na bulwar. Dziś zajęłam się domowymi sprawami, prozaicznymi ale koniecznymi. Pranie, porządek w mojej szafce łazienkowej, mąż ma swoją. Przesadzenie jednego kwiatka, potem jeszcze raz, bo znalazlam lepszą doniczke. Zrobiłam 2 większe i dwa mniejsze stroiki świąteczne, ugotowałam kapustę wigilijna, przygotowałam obiad, umyłam łazienkę. Zrobiłam listę potrzebnych zakupów i spraw do załatwienia. Czas biegnie, nie mam zamiaru robić czegoś w biegu. Dziś wspominałam święta sprzed lat. Przy stole zasiadało ponad 10 osób, lista gości zmniejszała się z czasem, niektórzy wyjechali na stałe za granicę, niektórzy odeszli na zawsze. Dzieci dorosły, pozakładały swoje rodziny. Teraz spędzają święta gdzie indziej. Pamiętam pierwsze Boże Narodzenie z synem. Miał pół roku, był stan wojenny, obawa o dalsze nasze losy istniała. Wówczas komercja była nieistotna, ważna była rodzina. Było skromnie ale razem, to było istotne. Gdy Panicz dostal pierwszy rower dwukołowy, to zapatrzony w prezent wyznał, że bardzo nas kocha. Tak było gdy miał 5 lat. Były też święta z moimi rodzicami, którzy coraz bardziej odchodzili, ostatnia wigilia z mamą w 2019r.u niej, mama leżąca, bez świadomości , że jest wdowa od 3 miesięcy . W tym roku będziemy przy stole we trójkę , pusty talerz będzie czekał. Dla mnie te święta to potwierdzenie, że mam rodzinę , ze jesteśmy razem, że może w przyszłym roku będzie nas więcej. Taka "magia" wystarczy mi absolutnie.
Laurka1980
21 grudnia 2024, 09:23Jest nowy film z Tomem Hanksem, bardzo mi się skojarzył z Twoją opowieścią o wigiliach (Here, poza czasem).
Campanulla
21 grudnia 2024, 15:30O, dzięki. Poszukam i zobaczę.
mada2307
19 grudnia 2024, 23:38Lubiłam, jak było dużo osób przy stole, ale nie ja byłam gospodynią. Teraz wystarcza mi nasza piątka, nie sami, ale bez "ważnych" gości, bez napinki. Najdziwniejsze były nasze święta z rocznym synkiem w 1981 roku w akademiku. Z nami zostali w akademiku nasi przyjaciele z dwójką dzieci a na naszym piętrze jeszcze czarny Kabungwe z żoną Polką i trzema czarnymi synkami. Zostaliśmy pilnować naszego majątku, pralki, telewizora, lodówki, maszyny do szycia, malaksera itp...szkoda, że nie mamy żadnego zdjęcia z tamtego czasu.
Julka19602
19 grudnia 2024, 21:41Też mniej osób zasiada do wigilijnej wieczerzy u mnie. Ten rok jest wyjątkowy i z mężem spędzamy święta w naszym ulubionym miejscu nad morzem. Dzieciaki i wnuczki u rodziny małżonków. W przyszłym będzie nas więcej ale też planujemy cała gromada już wyjechać na 7 dni korzystając z oferty hotelowej. Dobrze że mamy chociaż wspomnienia z młodości. Pozdrawiam:))
Campanulla
20 grudnia 2024, 14:44Prawdopodobnie i my kiedyś wyjedziemy na Wigilię, gdy już sił zabraknie.
Gacaz
19 grudnia 2024, 17:24Piękne wspomnienia. Święta przygotowujesz stopniowo, że spokojem.
Campanulla
20 grudnia 2024, 14:43Prawda,mam czas to wykonuje wszystko po kolei, wolniej. Gdy pracowałam brałam urlop 2 dni przed wigilia i to mi wystarczyło.