Pogoda pod psem.Jest paskudnie a musialam cos zalatwic na miescie, wiec chcac czy nie poszlam. A wlasciwie 80%drogi podjechalam czym tylko sie dalo .. Moze zmieniam sie w meteopatke? Bo roznica energii w organizmie miedzy dniem slonecznym a deszczowym to jakies 500 %.
Plus taki, ze bede zmuszona ogarnac to czego nie zdazylam przed piatkiem, zaplanowac menu, umyc okna i pofarbowac wlosy. Od opalania wyszly mi piegi przy linii wlosow, wiec od kilku dni smaruje tam podwojny krem z filtrem. Jeszcze nic sie nie luszczy, wiec jest git. Ale lepiej zapobiegac niz leczyc.
**
Jedzeniowo idzie OK. Trzymam limit na paszczy;)
Domowy garlic naan, z patelni wyszedl fajny i chrupki! Jak na pierwszy raz jestem bardzo zadowolona. Nazaralam sie az za bardzo, za krocie - zrobienie 2 kosztowalo 25% kupionego w sklepie i 10% z restauracji.
Obiadowo salatka z resztek - ostatnio mam faze na koperek a skoro juz mam swiezy to wpycham go wszedzie.
**
Okna pomyte, firany wyprane. Jest postep. Odpoczelam od silki, polezalam. Jutro nowy dzien - byle do przodu!!