Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 233308
Komentarzy: 10788
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 września 2015 , Komentarze (2)

W moim domu przestała lecieć rano, na szczęście zdążyłam wypić kawę i umyć zęby.

W pracy już jej nie było. W szatni stali moi koledzy, spoceni po jeździe na rowerze jak ja i próbowali techniki wycierania się ręcznikiem i smarowania dezodorantem.

O 12,30 w związku z tym mieliśmy iść do domu, hura!! hura!!!

 Przed 12 zaczęła ciurkać, ogłoszenie odwołane;(

W klubie gdzie ćwiczę i gdzie jest właśnie remont - ani kropli oprócz tej w butelkach.

W domu (czwarte piętro) jest ta, którą sobie przyniosę.

20 km na rowerze

w południe: 10 minut orbitreka,

30x wznosy bioder leżąc na podłodze ciężar 30 kg, dokładnie z przytrzymaniem na górze, powtórzone 4 razy.

godzina zajęć "sztangi" drugi raz i chyba ostatni, bo czegoś mi w nich brakuje.

16 września 2015 , Komentarze (4)

Moja pierwsza

Nie pamiętam już skąd ją miałam. Była napisana odręcznie na kartce w kratkę wyrwanej z zeszytu i w 14 dni miała przemienić mnie z „dobrze wyglądającej”, nieśmiałej  nastolatki w wiotką, rozgadaną, nigdyniepodpierającąścianypodczasdyskoteki, królową ósmej klasy. Nazywała się Kopenhaska i byłyśmy razem niecałe trzy dni. Ważyłam 72 kg przy moim wzroście 170 i byłam jedną z większych=grubszych dziewczyn jakie znałam.

Potem, po latach, nadszedł czas na Dietę Diamondów, poważna sprawa – prawdziwa książka.  Zapoznała mnie z nią przyjaciółka mojej Mamy, nieustannienajakiejśdieciekobieta.  Była moja pierwszą z całego szeregu książek o dietach. Nauczyła mnie jak bardzo można być głodnym jedząc tak bardzo dużo i mieć przy tym głodzie brzuch jak balon. Została mi po niej przyzwyczajenie (pamiątka)  – owoce na śniadanie i przed posiłkiem, nie po.

Już wtedy ważyłam około 58 kg, które wyglądało nieźle w ubraniu, a bez, jak typowe skinny fat oczywiście.

I już wtedy byłam wegetariankę. Ten trend zaczął się u mnie już w wieku 6 lat, kiedy to usiłowałam chować mięso pod ziemniaki, albo karmić nim psa pod stołem. Potem mój wegetarianizm rozwijał się wprost proporcjonalnie do mojej niezależności i do mojej niewiedzy o odżywianiu, jadłam kanapki z żółtym serem i słodkie jogurty, kilogramy owoców i niewiele więcej. Aż doszedł do fanatycznego punktu w którym ruskie pierogi musiały być rozgrzebane, przepatrzone, a kelnerka tłumaczyła się z każdego ciemniejszego kawałka.

- Czy to – dziobałam widelcem mikrokawałek – czy, to nie jest czasem mięso?

- Nie wiem, my ich nie robimy.

- Wiec poproszę naleśniki – tak to wyglądało.

Jadłam głównie świeże owoce, owocowe jogurty, suszone owoce …. orzechy, pestki i ciastka, ciasta, ciasteczka..

Bolał mnie kręgosłup, nadgarstki, kolana - najbardziej. Byłam chuda i miękka i przekonana, że muszę jeszcze schudnąć.

Skończyłam właśnie 40 lat i kolejni lekarze, kolejnych specjalności, do ogromnej ilości leków dodawali uwagę

– ale wie pani w pani wieku -… to zawieszali głos

Albo

-no młodsza już pani nie będzie… 

Aż wreszcie, po kilku bardzo trudnych latach (spacer 2 km i wejście po schodach były wyzwaniem, a mięśnie w zaniku, a raczej w postaci trzęsącej się galarety z nawisem w okolicy kolana) trafiłam do reumatologa, która po obejrzeniu moich nic złego nie pokazujących wyników badań, zaproponowała zrobienie testu na nietolerancje pokarmowe.

Okazało się, że nie powinnam jeść  mleka zwierzęcego, jajek,  pszenicy, drożdży  i jeszcze kilkunastu innych produktów. I że mam niedoczynność tarczycy.

Więc co?

Kasze, kasze i jeszcze raz kasze. Warzywa, owoce, orzechy i pestki. To była ciężka praca, znaleźć to co mogę zjeść, wykluczyć szkodliwe. Szczególnie na wakacjach – wszędzie ze swoją miską, planowanie i udawanie, ze nie widzę i wcale nie chcę lodów! I słodkich jogurtów i naleśników z jagodami i śmietaną i z serem …

Dwa lata temu nauczyłam się jeść indyka i ryby i jajka. Nie do końca nie w każdej postaci ale jednak...

I nic mnie już nie boli. Od lat.

I odbudowały się moje mięśnie i mogę ćwiczyć, jeździć na rowerze ile chcę (a chcę dużo, bardzo dużo) i chodzić po górach z ciężkim plecakiem. Nie mogę biegać – ale tez i nie znoszę biegać, żadna strata.

Nie umiem zmobilizować się do zważenia tego co jem, policzenia makr, kalorii, jednym słowem: ułożenia (i stosowania) świadomej diety.

Oczywiście zamierzam to zrobić, wiem jakie to ważne i oczywiście jutro zrobię. Dammit!

16 września 2015 , Komentarze (2)

Po weekendzie, który był odpoczynkowy dosyć, mój leń wewnętrzny(pomysl) wypalił znienacka, tuż przed treningiem - tyle masz na głowie i weekend taki w biegu (rowerowy raczej, skorygowałam go zaraz), przecież regeneracja też jest ważna... więc było tylko to:

poniedziałek: 20 km na rowerze

w południe mini trening brzucha

10 minut rozgrzewki na orbitreku

30 x spinanie brzucha na piłce, 30 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z ciężarkiem 9kg w jednym ręku. Powtórzone 2 razy. Grzebałam się w szatki i na to tylko starczyło mi czasu(zegar).

wtorek: 20 km na rowerze - znowu lato jest(slonce), poł godziny na orbitreku, bardzo mocno, albo bardzo szybko, ciężko w każdym razie.

14 września 2015 , Komentarze (1)

sobota - 10 km na rowerze, TBC (zupełnie inne niż w piątek ), kilka tysięcy kroków po sklepach w poszukiwaniu idealnej kurtki typu parka - kurtka nieznaleziona, wszystkie były jakieś nie takie:(

I pomimo deszczu(deszcz), wyjazd na grzyby.

niedziela - 53 km na rowerze z tego część po piachu, takim naprawdę nie do jechania

Padało od tygodnia i od tygodnia rosła moja nadzieja, że urosną, na pewno będą.

Ale na parkingach leśnych nie było autokarów z grzybiarzami, w lesie nie było miejscowych z ogromnymi puszkami po farbie i gumiakach = nie było nawet kurek, nawet muchomorów nie było:<.

Na stadionie leśnym, jak co roku, odbywał się festyn Wielkie Grzybobranie i drużyny wracał z lasu po kilku godzinach z pustymi koszykami, a pan sprzedający książki zachwalał, że jedyne grzyby to dzisiaj u niego - w atlasie.

11 września 2015 , Komentarze (3)

czwartek: 20 km na rowerze i tyle, nazywam to regeneracją, niektórzy nazywają to lenistwem. Szczerze:|: to ja czasami nazywam to regeneracją, a w innej chwili lenistwem.

piątek: 20 km na rowerze 

w południe 30 minut orbitreka

Trening siłowy: ten nowy, po którym w zeszłym tygodniu ledwo się ruszałam, ale teraz nowynietakbardzo, za to dłuższy:

1. Romanian MC:

10x 30 kg (tak rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 9x 40kg, 8x40kg - pierwszy raz 40 kg(alkohol) 

2. sumo MC: 10x 30kg, 10x 30kg, 9x 30kg, 9x 30kg, 8x30kg

3. wznosy bioder Hip bridge (plecy na ławeczce): 20x 25kg powtórzone 5 razy - tu też progres, poprzednio było 20 kg x 4 razy - strasznie mnie to wykańcza, najcięższe ćwiczenie(kreci)

4. wznosy z opadu: 3 serie x 20 wznosów - to jak relaks, mimo że oczywiście mam cały czas napięcie mięśni i na górze przytrzymuje 1-2s

5. wspięcia na palce: 20x 50kg stopy ustawione równolegle, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy równolegle 

6. wyciskanie sztangielek na barki: 15x 7,5kg, 10x 7,5kg, 9x 7,5kg, 9x 7,5kg, 9x7,5kg

7. ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki: 15x 20kg powtórzone 5 razy - jest trochę za łatwo z tym obciążeniem, ale za trudno z 25kg:(

8a. biceps uginanie sztangi stojąc 10x 10kg

8b. czachołamacz 10x 10kg

8a i 8b powtórzone dwa razy jako seria łączona

I w nagrodę godzina TBC

I do domu na rowerze z wiatrem:D

9 września 2015 , Komentarze (1)

wtorek - 20 km na rowerze - tylko

środa - 20 km na rowerze

Godzina zajęć pt sztangi. Bardzo dawno już na takich nie byłam, zapomniałam jakie ciężary zakładać, poczułam mocno. Przez długi czas uważałam, że te zajęcia nie mają takiej wartości jak trening na siłowni, wolno z dużymi jak na mnie ciężarami, ale ostatnio hmm... nie wiem.

W każdym razie - podobało mi się;)

8 września 2015 , Komentarze (2)

20 km rower - w deszczu(deszcz), ale na szczęście nie w ulewie, tylko w takim zwykłym

I w południe mini trening brzucha i trica

10 minut rozgrzewki na orbitreku

30 x spinanie brzucha na piłce, 30 x scyzoryki na piłce, 15x pompki na poręczach z nogami opartymi o ławeczkę (czuje wtedy też mocno boki pleców).

Całość powtórzona 4 razy.

Ciągle mam zamiar policzyć ilościowo i jakościowo co i ile ja właściwie jem(czekolada)(ciasteczka), już wyciągnęłam wagę z ciemnego kąta, ale wciąż jakieś przeszkody, niesprecyzowane.

6 września 2015 , Komentarze (3)

Sobota 

rower 24 km

godzina TBC - wakacje się skończyły i przyszło tyle osób, że te niezapisane nie miały pewności, czy wejdą, dużo nowych

Niedziela

rower 42 km - 10 zwykłe "komunikacyjne", 7 na zabytkowym jubilacie (te były najcięższe), 26 podczas zajęć w klubie

godzina indoor cycling + godzina treningu funkcjonalnego; dzisiaj to były nogi + pośladki + brzuch i trochę tricepsa, mój ulubiony zestaw. 


5 września 2015 , Komentarze (3)

Czwartek

20 km na rowerze i nic więcej, bo po tym nowym, środowym treningu, DOMSy miałam takie, jak już nie pamiętam kiedy, a może i nigdy(szloch). Nogi były najgorsze, podniesienie nogi tak, żeby wsiąść na rower było wyzwaniem (mam męską ramę), ale i całe core, pod pachami gdzieś nawet. W południe poruszałam się z 10 minut na orbitreku, poszwendałam po siłowni, że może porozciągam się trochę i ta tym się skończyło.

Piątek - znacznie lepiej

27 km na rowerze - ostatnie 7 o północy na zabytkowym rowerze jubilat, ze światłem na prawdziwe dynamo (rozświetla się i przygasa, jak kręci się pedałami nierównomiernie) z siodełkiem przyspawanym na stałe, na wysokości dużo dla mnie za niskiej. I w butach na obcasach.

W jakimś stanie chwilowej bezmyślności zgodziłam się pojechać na spotkanie klasowe(impreza) (jeszcze z ogólniaka, stan bardzo okrojony, ale Ci których lubię najbardziej) samochodem, jak wszyscy - makijaż, te buty, jakaś torebeczka. I na miejscu okazało się, że wcale nie jak wszyscy, bo kumpel był na rowerze i ja mu strasznie zazdrościłam i gospodarz miał trzy rowery w garażu i oczywiście pożyczy mi bardzo chętnie i napompuje (od lat, nikt nie pompował roweru dla mnie, to takie trochę uczycie jak otwieranie drzwi samochodu przez faceta, trochę miło, a trochę hmm, nawet nie wiem jak to nazwać... dziwnie w każdym razie) i sweter też dostałam. I było super - puste miasto, ciepło i jakby czas się cofnął, bo ten rower z dawnych lat i znajomi też(balon).

Godzina ABT - już prawie dobrze z DOMSami, ale nie tak całkiem, więc dobrze się złożyło, że przypadkiem trafiłam na zajęcia dla trochę mniej zaawansowanych.

2 września 2015 , Komentarze (3)

20 km na rowerze - jaka to przyjemność troszkę zmarznąć(zimno)

w przerwie na lunch -10 minut orbitreka, 

10x pompki w oparciu o ławeczkę, 10x 20kg ściąganie wyciągu pionowego do klatki piersiowej - powtórzone 4 razy; te pompki może trochę lepiej, a może tylko mi się wydaje...

I tratatam!!! pierwszy dzień nowego treningu na siłowni

Ten stary był FBW, nie powiem, że łatwy, ale byłam przystosowana. Nowy jest split i jest nowy(bomba)

1. Romanian MC:

10x 30 kg (tak rozgrzewkowo) 8x 35kg, 8x 35kg, 6x 35kg, 6x35kg

2. sumo MC: 8x 30kg, 8x 30kg, 7x 30kg, 6x 30kg

3. wznosy bioder Hip bridge (plecy na ławeczce): 20x 20kg powtórzone 4 razy - ciężar mały, a zmęczenie takie, że - nie wiem co(szloch)

4. wznosy z opadu: 3 serie x 20 wznosów

5. wspięcia na palce: 20x 50kg stopy ustawione równolegle, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy równolegle - to można nazwać przyjemnością, bo palą tylko łydki, a głowie się nie kręci

I godzina interwałów

powrót do domu oczywiście na rowerze.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.