Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 233479
Komentarzy: 10788
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Robimy to z S. od kilku lat.

Najpierw jest Wigilia w bardzo ścisłym gronie. I nie jest to tylko kolacja(losos), kolacja(ser), kolacja(zupa), kolacja(tort).... prezenty, kolacja, kolacja...

Spotykamy się wcześnie, razem ubieramy choinkę, rozmawiamy, szykujemy wszystko, rozmawiamy, opowiadamy sobie to wszystko, na opowiadanie czego nie było wcześniej czasu. Śmiejemy się dużo. Są dzieci, dwoje, bez ich przejęcia się magią tego wieczoru, to nie byłoby to samo. Pierwsza gwiazdka nie pokazała się w tym roku(gwiazdy) (były chmury), więc zastała naklejona na okno i uznana za prawdziwą.... choinka nieduża, ale w ogromnej donicy, bo zamierzamy ją później posadzić na działce, w lesie, wiem, one się nie przyjmują, ale i tak spróbuję..

A pierwszego dnia świąt, raniutko, wyjazd w góry (Beskid Sadecki tym razem), droga pusta, 5 godzin jazdy i zaczynamy:

Ja rano 1,5 szybki marsz po bliższych górach.

Razem: wycieczki do wieczora, od 16 z czołówkami, bo ciemno. Pogoda dla narciarzy okropna, chociaż serio, próbują na Jaworzynie, jedynym w okolicy pasku błotnego śniegu? czy cokolwiek to jest, widziałam wczoraj ich w deszczu i silnym wietrze, dużo ich było całkiem. Dla nas super, ciepło, piękne mgły i jeden zachód taki że szczęki z kolan nie mogłam pozbierać.

Brzuch płaski, -3 cm, spodnie luźne, do kolan zaklejone gliną.

24 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Wszystkiego najlepszego, zdrowia, pełnego niespodzianej życia, realizacji tych celów, z którymi nam po drodze, rezygnacji z innych i kolejnych znikających kilogramów!:)

23 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Świąteczne jedzenie nie wchodzi w talię ani w tyłek - tak stwierdziły dzisiaj dziewczyny na siłowni, dlaczego dopiero teraz się o tym dowiedziałam(mysli)

środa:20 km na rowerze, pół godziny orbitreka w południe

Trening siłowy nr 4: walka z sama sobą "pójść czy nie pójść walka była dzisiaj wyjątkowo zażarta (nomen omen:D)

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     12x 20kg        
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg tylko jedną serię zdążyłam zrobić:(

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump z niezłą energią i powrót do domu na rowerze pod wiatr i z zakupami

23 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Moja zamówiona i wyczekiwana lewoskrętna vit. C wreszcie dotarła. Wyjątkowo długo to trwało, musiałam dzwonić, pani się tłumaczyła, a kilka osób na nią czekało niecierpliwie, w tym jedna mocno zakatarzona i kaszląca.

I od razu rozpoczęła się degustacja:)

Ja jako zdrowa wzięłam tylko dwie (z 5) minimalnych dawek i efekt był opłakany(wymiotuje) rewolucja w brzuchu, kolka taka, że moje 10 km na rowerze do domu dzieliłam na kilka odcinków, że dojść do siebie, a wieczorem brzuch jak balon w którym się przelewa, burczy i boli to wszystko(zombie). S. się śmieje ze mnie, że chciałam to mam (tzn. to kara za głupotę - może ma racje)

poniedziałek 20 km rower - rano w różowym wschodzącym słońcu, wieczorem w deszcz

W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 30kg x 30 na rozgrzewkę, 35kg x 30 powtórzone jeszcze 2 razy

wtorek 20 km rower -wieczorem ze straszną kolką(zombie)

W południe 10 minut orbitreka + rozpiętki 7,5kg x 10 powtórzeń, 3 serie

22 grudnia 2015 , Skomentuj

To pierwsze zdanie z wystąpienia Nilofer Merchant, po nim były liczby: średnio 9,3 godziny dziennie siedzimy i wszystkie choroby świata są z tym związane. Konkluzją było hasło: Siedzenie jest paleniem naszych czasów.

Zgadzam się całkowicie, jestem uzależniona od ruchu i nic mnie resetuje tak (oprócz snu w saunie;)) jak samotna jazda na rowerze po lesie, albo dwugodzinny, szybki marsz po górach najlepiej z jakimś audiobookiem(muzyka). Nie liczę kroków, kalorii i nie zamieszczam trasy wycieczki nigdzie. Robię to bez kijków. Po prostu idę, szybko i słucham i nie myślę a głowie treść książki się wyświetla. Wyobraźnia zamiast kombinowania.

Zazdroszczę jak czytam, że w siedzibie FB, na dachu są pośród drzew ścieżki do chodzenia i największym fanem "walk and talków" jest sam szef.  Nie jest to jedyna firma, gdzie spotkanie nie wiążą się z przymusem kilkugodzinnego siedzenia w duchocie przy tanich ciastkach i kawie.

Ale bieżniobiurka(kreci), czyli komputer przymocowany do bieżni, bo przecież dostęp do danych często jest niezbędny, ustawione pojedynczo - do pracy, albo w sali konferencyjnej, stawione w podkowę? Nie wiem, ale chętnie bym sprawdziła.

20 grudnia 2015 , Komentarze (2)

sobota 10 km rower, godzina TBC i jeszcze spacer 6 km wieczorem, ale pośrodku tego spaceru było piwo z sokiem]:> + prince polo, więc spacer tak kalorycznie to na zero wyszedł w najlepszym razie

niedziela 23 km rower, godzina indor cycling i godzina kalisteniki, tym razem wzmacnianie core.

19 grudnia 2015 , Skomentuj

Zrobiło się naprawdę ciepło, wróciłam do wiosenno - jesiennych ubrań rowerowych, ale ciemno i mokro(deszcz) i tak ciężko się obudzić(zegar)... a narty biegowe chyba pod łóżkiem przeleżą niewyciągnięte.. mamy pomysł żeby zamiast nich, na wyjazd świąteczno - sylwestrowy rowery w góry zabrać.

czwartek 20 km rower i 20 minut orbitreka - słabo jednym słowem

piątek 20 km rower i 30 minut orbitreka - dużo lepiej bo to nie koniec, później było:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7,5kg   10x 7,5kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg

2. wspięcia na palce na maszynie 50 kg

20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x stopy do wewnątrz, 20x stopy równolegle - bardzo bolało na końcu:p

godzina ABT - wolne tempo = dla mnie łatwiej

Na koniec opowieści w szatni, kto bardziej zmęczony przedświątecznych szaleństwem: kto myje okna, kto u fryzjera usnął, kto jest na lekach przeciwbólowych tak boli go kręgosłup. Aż czuje się wyobcowana trochę, bo nie należę do żadnej z tych grup, nic nie muszę, robię ile chcę, resztę kupuje - i bardzo cieszę się ze spotkania z rodziną w tym czasie, tak, u siebie w domu w tym roku(prezent)


19 grudnia 2015 , Skomentuj

poniedziałek - 22 km na rowerze - a w pracy festiwal pierników, każda piecze i przynosi do spróbowania, a która nie piecze to kupuje i też przynosi, wszystkie się odchudzają i jedzą

wtorek - 20 km na rowerze około 16 pojawił się prognozowany Pierwszy Śnieg. Przez okno wyglądał bajecznie; błyszczący w świetle latarni, bardzo gęsty i wolno spadający. A na żywo to deszcz(deszcz) był właściwie: spływał po okularach i po jakimś kilometrze byłam mokra z wierzchu i zabłocona. A rano tylko w parku na korcie jakieś resztki zostały.

I takie też dwoiste było Christmas Party.

Piękna sala - muzyka taka głośna, że nie można rozmawiać, tylko trzeba krzyczeć komuś do ucha i udawać, że się rozumie to co ktoś krzyczy mi do ucha

Błyszczący bar(alkohol) - trudno coś zamówić z powodu patrz powyżej, a po wygodnym rozłożeniu się na nim łokciami - bo po to są bary przecież - szok - to lodowy bar - zimny, mokry, na końcu imprezy tak stopiony na dole, że groził wywaleniem

Parkiet pełen, wszyscy się rozkręcają - zaraz jakieś występy - magik np(klaun). - pani zamknięta w skrzyni, królik (nie wiem czy żywy czy nakręcany tylko, bo oczami i głową ruszał), pamiętam, jakie to wszystko było ekscytujące na wigilii u mojej mamy w pracy jak miałam 5 lat wtedy i tylko wtedy.

Jednym słowem - nie rozkręciłam się, mimo, że starałam się z całych sił, gadałam z kim się dało, śmiałam się, tańczyłam, wypiłam ze dwa drinki przy tym lodowym barze, ale niestety w głowie pojawił się i zaczęły narastać " co ja tu robię, CO TY TUTAJ ROBISZ" więc pojechałam do domu i następnego dnia słuchałam opowieści jak było super i do rana.

środa 20 km na rowerze i spanie w saunie - cały dzień góra cukierków i czekoladek dla każdego kto ma chęć - zamiast na trening pojechałam do domu, po walce z sama sobą i żałowałam tego od razu:(



13 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Rysuje Marta Frej

Zobaczyłam to wczoraj i jakoś utkwiło mi w głowie:(

Sobota: 10 km rower i godzina TBC

Niedziela: 15 km rower w deszczu niestety, godzina indor cycling i godzina kalisteniki

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.