Co miało być, było.
Czego być nie miało, nie było.
Poniedziałek: 20 km rower + 9JM level 2, wieczorem pieczenie chleba i pieczenie ponad 2 kg warzyw z przewagą buraków, bo dynia się skończyła.
Wtorek: 20 km rower, ostrożnie bo znowu ślisko + 10JM levet 2 - ostatni, jutro nowość, pierwszy trening level 3 - ciekawa jestem?
po pracy w klubie:
1. Ściąganie drążka poziomo do klatki: 15x 20kg rozgrzewkowo, 10x 25kg, x 4 serie
2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 12x 7kg, 12x 7kg, 10x 7kg
3a. Rozpiętki na ławce skośnej: 15x 6kg x 4 serie
3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia: 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)
4. Unoszenie tułowia na ławce rzymskiej poziomej: 20x 2 serie, bardzo wolno, ze spięciem w górze
I godzina interwałów - najtrudniejszy na jakim byłam = najszybsze tempo
I ostrzeżenie dla Was wszystkich: