Upieczone wczoraj z nadmiaru chleba (też upieczonego własnoręcznie), jajek, duszonych jabłek, karobu, otrąb, oleju kokosowego (bardzo mało), ekogiengeru - starty wielki kawał i łyżeczki brązowego cukru. Na zewnątrz mocne i twarde, delikatne w środku:)
Przed pączkami będą mnie broniły, co nie jest trudnym zadaniem, bo nie przepadam za słodkimi bułkami, a jutro, pojutrze i popojutrze przed belvitkami z vending machines, moja corpozgubą
Poniedziałek: 20 km rower + w południe komplex metaboliczny:
1. Pompki wciąż na kolanach ) x 10,
2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,
3. Wiosłowanie 18 kg x10,
4. RDL 28 kg x 10,
5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5
Wtorek: 20 km rower + brzuch w południe, ćwiczę go zamiast napełniać w przerwie na lunch
5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę - powtórzone 4X
Środa: 20 km rower (z tego 10 pod wyjący wiatr w strugach deszczu) + klatka i plecy w południe.
10 minut rozgrzewkowego orbitrka i:
1a. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej 20 kg x 12
1b. Podciąganie sztangielki bokiem (plecy) 8kg na każdą rękę x12
a i b jako serie łączone powtórzone x4.
I bardzo źle mi idzie z nowymi treningami. Po zmianach w klubie nie lubię już tego co pasuje mi logistycznie, a to co lubię nie pasuje mi. Wciąż poszukuje i leniuchuję.