Kochani taki mi dziś fajny dzień na wyjeździe wypadł. Super spacer ok 15 km. Słońce, las i fajna rodzinka.
A zapomnialam był też tort urodzinowy cioci no bo jak urodziny bez tortu. Więcej grzechów nie pamiętam.....
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (66)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 57602 |
Komentarzy: | 946 |
Założony: | 15 stycznia 2019 |
Ostatni wpis: | 20 kwietnia 2025 |
kobieta, 40 lat, Katowice
165 cm, 63.00 kg więcej o mnie
Kochani taki mi dziś fajny dzień na wyjeździe wypadł. Super spacer ok 15 km. Słońce, las i fajna rodzinka.
A zapomnialam był też tort urodzinowy cioci no bo jak urodziny bez tortu. Więcej grzechów nie pamiętam.....
Chcesz rozśmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach, może w moim przypadku to niedosłownie ale .... pomyślałam sobie i mam.Wczoraj po przebudzeniu powiedziałam do siebie, że chyba wychodzę z dołka psychicznego, zaczyna mnie coraz więcej rzeczy cieszyć. Zaczynam planować co zrobię w najbliższych dniach. I co... popołudniu pierdol...ło wszystko - dostałam smsa który zburzył cały mój spokój. Wiadomość od osoby którą chcę wymazać z pamięci. A najdziwniejsze było to, że mój organizm już od rana wysyłał mi jakieś sygnały, byłam poddenerwowana, czułam jak w środku wszystko mi drga. Zastanawiałam się co jest?
Po wyskoku z tortillą czyli od czwartku nie potrafię się zebrać a to dlatego,że nie bardzo chciało mi się przygotowywać posiłki do pracy, a jak wracałam do domu to byłam tak głodna, że rzucałam się na chleb.... no i pozamiatane. Ruszam od poniedziałku.
Udanego wspaniałego weekendu dla wszystkich.
To nie był mój dzień - poległam, dałam się namówić na tortille, a była taka pyszna że jakiś wyrzutów sumienia specjalnie nie mam. Jak ją skonsumowałam o godzinie 13 tak głód poczułam ok 21. Raz w miesiącu się należy 😊 a co. Jutro wracam na właściwe tory.
Od wtorku przymusowy urlop, jestem bardzo niezadowolona z tego faktu, tracę urlop w tak beznadziejnym okresie zimowym. Wolałabym wziąć wolne w maju czy w czerwcu kiedy dni są dłuższe i jest ciepło. Kusi mnie jednak by w tym czasie wyjechać w Beskidy może pora nauczyć się jeździć na nartach, sama niewiem muszę ten wyjazd przemyśleć.
Śniadanie zaliczone - omlet jajkowy i pomidorek malinowy. Obiad w planach warzywa na patelnię, kurczak w papierusie (tzn domowym sposobem w papierze do pieczenia) i kasza bulgur. Kolacja pewnie sałata ladowa, papryka, pomidor i twarożek. Między tym oczywiście jakiś owoc lub może dziś kisiel. Wszystko to muszę przygotować w pudełka do pracy.
Zaliczyłam juz prawie 40 minutowy spacer z psiurem i odmowilam juz (nie smiejcie się ) moją pompejanke, zostały jeszcze 5 dni.
Lecę ogarniać jedzonko do pracy, bo jeszcze muszę odebrać zamówione książki z paczkomatu.
Miłego dnia.
Kolejny dzień wręcz wzorcowy z jedzonkiem: śniadanie monotonnie ale lubię - jajko, pomidorki koktajlowe i oczywiście pieczywo. Obiad ostatnie 2 sztuki tortilli domowej roboty i kolacja twarożek, sałata, oliwki, papryka i pomidor. Pomiędzy tym jabłko, mandarynki 2 sztuki i serek waniliowy. Wody tylko 0,5 litra. Rowerowanie - standardowo 15 km czasem przypominało jazdę figurową na rowerze a przekonałam się o tym dopiero kiedy zsiadłam z rowera. Najwyższy czas zamienić rower na kijki.
Wczoraj z moimi dziećmi pracowymi tak na szybko zorganizowaliśmy wyjście do domu kultury na wieczór kolęd w wykonaniu kapeli góralskiej. Przed wyjściem pomruk niezadowolenia był duży, przecież kto normalny słucha takiej muzyki... Ku mojemu zdziwieniu po wyjściu dzieciaki były bardzo zadowolone i rozemocjonowane. A dziś w moim Kościołku koncert noworoczny orkiestry dziecięco - młodzieżowej. Tyle kultury (hi hi ) lizłam w ten weekend
Trzymajcie się cieplutko, miłego tygodnia.
Przez te święta rano nie wiedziałam jaki dziś mamy, dzień stawiałam na sobotę okazało się niedziela i to dodatkowo wolna. Jutro znowu niedziela.😊 no i dobrze niech już się skończy to szaleństwo i chodzenie do pracy w kratke. Dziś dzień ogarnięty dietowo: rano standard jajko i pomidorki i pieczywo. Obiad tortilla domowej roboty 2 sztuki ( sałata lodowa, pomidor, kukurydza, ogórek kurczak smażony). Kolacja mozzarella, pomidor i pieczywo ciemne. Niestety nie wypiłam nawet 0.5 l wody 😶
Udało mi się dziś znowu przepedałować 15 km a teraz zabieram się za czytanie tylko nie wiem która wybrać?
Byłam z siebie bardzo dumna do tej pory.... Na śniadanie omlet z jajka i pomidorki, potem wzorcowy obiad - dorsz, ryż i brokuł.I kurde mać tu mi się zachciało upiec ciasto drożdżowe z dżemem.... Obiecałam sobie, że nie zjem choćby mnie skręcało. No cóż powinno mnie poskręcać - wciągłam połowę zawijanki drożdżowej. Teraz to sobie muszę już kolację wybić z głowy przecież przytuliłam tyle kalorii, że szok.
Udało mi się dziś wyciągną mój kochany rowerek, przejechałam jedynie 12 km a właściwie pół na pół przejechałam i przeszłam. Chciałam wstawić Wam zdjęcie ale nie potrafię je obrócić.
Miłego długiegoooo weekendu.
Kochane Vitalijki Życzę Wam:
wielu sukcesów, odważnych marzeń,
mądrych decyzji, satysfakcji, spokoju
i pomyślności na cały nadchodzący 2020 rok
Podsumowania roku 2019 nie robię, nie ma się czym chwalić zupełny brak osiągnięć i sukcesów. Planów i celów na 2020 rok nie mam żadnych, poddam się temu co przyniesie los.
Powoli wracam do zdrowia po dolegliwościach żołądkowych. Jestem jeszcze trochę osłabiona ale musiałam zwlec się z łóżka z powodu wizyty duszpasterskiej - kolędy. Nie lubię tego i najchętniej uciekłabym gdzie pieprz rośnie ale dziś było wyjątkowo miło bez żadnego nadęcia. Ksiądz - młody wbrew pozorom bardzo otwarty, dowcipny widać było że nie liczy się koperta lecz poznanie swoich parafian. Jestem bardzo zadowolona z tej wizyty, chyba pierwszy raz od kilkunastu lat.
I przyniosłam z pracy jakieś dziadostwo. W nocy zaczął mnie boleć brzuch potem wymioty a teraz temperatura, ból głowy i stawów. W pracy prawie wszystkie dzieci chore. Wczoraj koleżanka miała dyżur a dziś już leży chora.
Popłynęłam, przez to cholerne ciasto popłynęłam. I w dodatku teraz żeby było śmiesznie dojadam ciasto i piszę w pamiętniku o odchudzaniu. Ale jak zawsze mam wytłumaczenie przecież przez prawie dwa miesiące nie jadłam słodyczy. Ale dość biadolenia plan jest taki, że od jutra nie jem słodkiego. Ten zapas cukru, który zgromadziłam przez dwa dni zupełnie mi wystarczy na długo.
Wczorajszy dzień niestety dyżur w pracy, dziś dyżur ale w kuchni. Zjechała rodzina, było dużo radości, śmiechu i tego mi chyba trzeba było. Teraz jeszcze trzeba uporać się z jedzeniem tzn. przygotowałyśmy z mamą tyle wszystkiego, że zaczynam rozglądać się za miejscem gdzie można oddać i podzielić się z jedzeniem z innymi.
Miłego świątecznego wieczoru.