Dzień zaczęłam bardzo dobrze. Wstałam o 08:00 i na śniadanie pożarłam 3 kanapki z szynką i serem żółtym aby dostarczyć sobie energii aż do obiadu, wzięłam prysznic a potem godzinna jazda na rowerze i spacer z moim ukochanym. Na obiad jadłam rosół w czym na drugie: udko z kurczaka, mizerię z ogórków i 4 małe ziemniaczki. Drugiego dania nie byłam już w stanie zmieścić do końca więc połowę zostawiłam. Na koniec dnia spartoliłam. Zjadłam 2 plastry sera żółtego, popiłam szklanką pepsi i pożarłam 3 pierniki w czekoladzie. Nie jestem z tego zadowolona :( Z pewnością zasłużyłam na baty.
Miałam plan. Przez całe wakacje będę ćwiczyć codziennie i schudnę! na pewno dam radę!... Ćwiczyłam pierwszy tydzień i... no właśnie. Co takiego się zdarzyło, że przestałam ćwiczyć po tak mocnych postanowieniach? Nie mam pojęcia. Moja silna wola została drastycznie osłabiona. Czy nigdy nie posiądę ładnej, zgrabnej i zdrowej sylwetki?