Witajcie
Nie było mnie dwa dni... ale od piątku nie czuję się dobrze. Refluks się na dobre chyba rozgościł. Na nowo układam w głowie i na kartce, to co mogę jeść, a czego nie mogę... I niestety wychodzi na to, że to co mam obecnie w lodówkach hmmmm nie jest wskazane przy refluksie :( Mam może kilka dozwolonych produktów. No i na ich podstawie ułożę jadłospis. Kurde, a było już tak dobrze. Cóż... Byle pożegnać refluks do świąt... bo to żadna przyjemność się męczyć, gdy nic nie możesz zjeść.
Treningu przez weekend brak. Jedynie kontynuuję przysiady x 20 oraz 20x kolano-łokieć i tak już 12 dni. Ale to robię w chwili, kiedy mogę i refluks nie dokucza.
Jakby tego było mało.. dziś miałam odebrać młodą z dworca, bo wracała z Elbląga. i co? No pojechałam, tzn wyjechałam po nią i ? I złapałam gumę :) Więc szybki telefon do brata, aby ją odebrał i zawiózł do rodziców. Ja wezwałam na pomoc znajomego, aby zmienił mi koło. Gdyby nie refluks to sama bym to zrobiła bo umiem... no ale każdorazowe schylenie się hmmm niestety skutkowało zwrotem treści pokarmowych. Dlatego wolałam nie ryzykować. Ale to jeszcze nie wszystko... znajomy przekręcił gwint w śrubie :( no i lipa. Jakoś do domu dojechałam, ale jeżdżenie w takim stanie niekoniecznie wskazane. Drugie auto na podwórku nie jest zatankowane :) hahah Więc chwilowo jestem uziemiona. Dobrze, że Dino blisko ;) Jutro młoda do szkoły nie idzie, a druga podjedzie autobusem, bo akurat się wyrobi w czasie. Do domu podrzuci ją znajomy. We wtorek będę kombinowała.. i tu refluks też nie pomaga, bo stres, nerwy...
Czy to jakieś fatum nade mną ??? Nie wiem :( ale wszystko znowu się skumulowało. Złą passa lub fatum nic innego... Ale nie poddam się. Wykorzystam to po swojemu. Oby wszystko poszło dobrze. Trzymajcie kciuki.
Walcz, nie poddawaj się. jak widzisz, każdy miewa gorszy czas. Ale to mija. Idź przed siebie. Rób swoje, nawet gdy wolniej to idzie... nie przejmuj się. Gubienie kg to nie wyścig. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Pozdrawiam