Nie było mnie wczoraj i tak, to oznacza tym razem, że nie liczyłam kalorii. Wczoraj totalnie nie miałam głowy do tego. To był zły dzień, zajadłam stres, nerwy i byłam tego świadoma :( Niestety. Ale dziś już wracam, kalorie policzone. Może za mało ich, ale wolę tak, niż za dużo
I posiłek, poza domem : serek ( miałam tak ściśnięty żołądek, że nie byłam w stanie nic przełknąć)
II posiłek: makaron, polędwiczki oraz lód snickers ( swoją drogą dobry, ale za słodki)
Jak widać jedzenia niewiele, kalorii też...ale przez ściśnięty żołądek, nie miałam ochoty nic jeść. A to co zjadłam, to był przypadek. Szału nie ma, ale tragedii też nie. Jutro też jest dzień. Już ciut mniejszy stres u mnie, chociaż nie do końca, ale mniejszy. Poszukam inspiracji posiłków może w Waszych pamiętnikach :) Spisane produkty z lodówki, więc będę zaglądała do Waszych pamiętników ;)
Jak widać, każdy miewa gorszy dzień. Najważniejsze, to podnieść się i iść dalej. Tak, też zrobię. Fakt, ostatnio mnóstwo dni mam gorszych, ale bywa.... ogarnę i to.
Pamiętaj, jesteś silniejsza niż się Tobie wydaje. Trzymam za Ciebie kciuki. Udanego tygodnia. I wspaniałego miesiąca. Powodzenia. Pozdrawiam :*
Kilka dni mnie nie było. Nie, nie poddałam się, ale zwyczajnie późno wracałam do domu i nie było czasu na wpis.
Zacznijmy od piątku, który minął szybko... zdecydowanie za szybko. Tego dnia miałam szybką pobudkę o 3.30 :) Kotka zaczęła rodzić :) Chodziła za mną krok w krok. Dosłownie, a jak mnie nie było w zasięgu, to tak ujadała, płakała, że szok. O 19ej zawoziłam młodą do miasta, a o godzinie 23 odbierałam. Także dzień zaczęłam o 3.30 a zakończyłam o 23.45 :)
Sobota pobudka o 5.30 bo M miał termin wykorzystania vougera na przejażdżkę Ferrari. Mięliśmy wyjechać o 6.30, wyjechaliśmy chwilę przed 7. Na szczęście zdążyliśmy. Tyle kasy, a cała przejażdżka trwała 2 minuty 55 sekund :) Hahaha razem ze szkoleniem jakieś 4 minuty max 5 :) Po odebraniu swoje prezentu, pojechaliśmy do Stegny na obiad. Przeszliśmy się nad morze i do domu. Czas zleciał niesamowicie szybko. Cieszyłam się, że jedziemy we dwójkę... ale nie do końca był to taki wyjazd, jaki sobie wymarzyłam. No nic, cieszę się z tego co było. Sobota też szybko minęła, ale udało się liczyć kalorie
I posiłek: w drodze zjadłam opakowanie tych krążków ( nie miałam ochoty na śniadanie w domu)
II posiłek: panini z kurczakiem i serem( nad morzem)
III posiłek: rybka, frytki i trochę surówki od M ( nad morzem)
IV posiłek: ciasto pleśniak ( sama piekłam) borówki
W drodze powrotnej shake z maka , bo oboje zasypialiśmy z M...a zimny shake nas obudził. Dzięki temu cali dojechaliśmy do domu.
Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, od samego rana deszczowo, burzowo i czarno za oknem. W planach mięliśmy wypad na pchli targ, ja co niedzielę.... ale z racji pogody było tylko kilka osób, które miały namioty ( a i tak też te osoby się zwijały jak dojechaliśmy ) kupiłam tylko kalafiora na obiad i truskawki
Dziś 17 dzień liczenia kalorii. Zwiększyłam kalorykę, bo ostatnio miałam wrażenie, że nie wyrabiałam się w 1700. Może jak zwiększę kaloryczność, to waga ruszy. Zobaczymy.
I posiłek: bułka serowa, jajecznica z białkiem, ogórek
II posiłek: ciasto pleśniak :) , borówki i kawa mrożona
III posiłek: kalafior z bułką tartą, kurczak oraz ryż z warzywami
Iv posiłek: pudding ( nowość w Biedronce - nijaki, więcej nie kupię)
Polecam ten ryż, dla mnie to świetna opcja :) Obiad zjadłam tak duży, że na kolację zjadłam tylko ten pudding. Ale tak jak napisałam nijaki. Więcej nie kupię, niby taki szał na IG oraz Tiktoku... a dla mnie bez szału.
Kaloryczność ładna, białeczko ślicznie dziś dobiłam :) jestem zadowolona :) Także zobaczę po tygodniu tej kaloryczności, czy waga coś ruszy. Woda pita. Dzień na plus, mimo, że kroków dziś mam niewiele, bo dopiero 6494 :) ale nie przejmuję się tym.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz o siebie dla siebie. Nie patrz na innych. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :* :)
Święto... udało się odpocząć, chociaż troszkę. Wstałam o 7 ( co dla mnie jest wyczynem, bo codziennie wstaję po 5) Dziś wszystko mogłam zrobić, na spokojnie... co mnie ucieszyło. Niby niewiele... a jednak ;) Waga drgnęła, więc muszę uzbroić się w cierpliwość :D o ile się da.
Dzisiejszy jadłospis wygląda tak:
I posiłek: bułka serowa z serkiem śmietankowym, sokoliki, pomidor, ogórek
II posiłek: placki z cukinii, marchewki i mozzarelii oraz sos czosnkowy z jogurtu greckiego
III posiłek: truskawki, borówki, kawa mrożona i ciasto pleśniak -sama piekłam, wyszedł obłędny ;)
Ciasto pleśniak chodził za mną od miesiąca, ale zawsze coś wypadało i nie było kiedy zrobić. Dlatego dziś powiedziałam sobie, nie ma opcji, robię i już :) No i zrobiłam. Zjadłam ten kawałek i zaspokoiłam apetyt :)
Mam nadzieję, że Twój dzień był udany. Pamiętaj, aby się nie poddawać. A nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Połowa tygodnia za nami. Cieszę się na ten długi weekend, nawet nie macie pojęcia jak bardzo. Od poniedziałku miałam niezłe kombo.... i tak też było wczoraj. Na szczęście dziś już spokojnie ( co mnie cieszy, bardzo cieszy). Dziś 13 dzień liczenia kalorii. Nie było, nie jest lekko. Czasami moje menu jest fajne, podoba mi się, jestem zadowolona z niego.... ale są dni, kiedy moje menu pozostawia wiele do życzenia. Dzisiejsze hmmm też nie jest najlepsze i wygląda tak:
I posiłek u rodziców: 2 jajka na miękko, chleb z majonezem, baton proteinowy
II posiłek u rodziców: kawałek chałwy ( była za mocno czekoladowa i mój żołądek mnie o tym powiadomił :) herbata
III posiłek: w drodze do domu, panini z kurczakiem
Po powrocie do domu kawa mrożona i kolagen. Nie miałam ochoty na nic więcej.
Stąd też niewielka kaloryczność, ale nie chcę jeść na siłę. Za to z krokami dziś zaszalałam. Mam już 22771 :)
O godzinie 13 miałam już ponad 16 tyś kroków ;) Także ładnie dziś wyszło. Nawet nie wiem kiedy wydreptałam tyle kroków.
Jestem pozytywnie nastawiona, co bardzo mnie cieszy. Pomimo tego, że waga hmmm sobie ze mnie żarty robi, to nie poddam się. Wierzę, że ruszy, że zacznie spadać. Jutro w planach mam nagranie daily vlog , zobaczymy jak to wyjdzie. Dawno nie nagrywałam takiego filmiku, a uwielbiam nagrywać na yt.
Także działaj, nie poddawaj się. Rób swoje. Trzymam za Ciebie kciuki. udanego długiego weekendu, jeśli taki będziesz miała. Powodzenia. Pozdrawiam :*
Niestety tydzień nie zaczął się dobrze, ale idę dalej przed siebie. Nie poddaję się, kalorie liczę. Wczoraj też liczyłam, ale późno byłam w domu i nie miałam siły na wpis. Woda pilnowana a to już dużo ;)
I posiłek: bułka serowa, pomidor, ogórek, sokoliki,
II posiłek: gniazdka, nektarynki ( swoją drogą ładnie wyglądały, ale w smaku kwasidła :(
III posiłek: frytki, ogórki, papryka
IV posiłek: kawa kokosowo-pistacjowa truskawki, borówki
Kalorii może nie ma dużo, ale jestem pełna. Zresztą chyba domowa atmosfera mnie nakarmiła :( No nic, bywa. Robię dalej swoje. Najważniejsze, to się nie poddawać ( a uwierzcie mi, nie jest to łatwe w obecnej mojej sytuacji)
Nie wiem jak będzie z liczeniem kalorii w sobotę.. bo jedziemy zrealizować prezent dla M czyli przejażdżka Ferrari ;) Dostał w zeszłym roku na 50 urodziny.
Zaraz czas do łóżka, bo jutro znowu pobudka po 4 :) jak co środę :) Ale pociesza mnie fakt, że tylko jutro pobudka tak wcześnie, a potem dopiero sobota bo wyjazd... no i potem dopiero wtorek ;) Także będzie dobrze.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Udanego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Na wstępie najlepsze życzenia dla Was drogie mamy.
Dzisiejszy dzień jest dziwny, samopoczucie moje słabe...ale nie będę tym zanudzała. Kalorie dziś policzone, to już dzień 10 , co bardzo mnie cieszy. Woda pita. Jadłospis wygląda tak:
I posiłek: bułka dyniowa, pomidor, jajko
II posiłek: koktajl truskawkowy, czereśnie, chrupki, wafelek
III posiłek: naleśniki ( nadzienie- skyr waniliowy, ser capri, truskawki)
IV posiłek: placek z serka wiejskiego, serek ze szczypiorkiem, ogórek, papryka ( troszkę mi się spalił :) ale był smaczny. do tego kawa mrożona
Kalorie przekroczone, ale nie jestem zła. Miałam ochotę na taką kolację i nie obliczyłam, że mogę przekroczyć kalorie ;) Wyszło, jak wyszło, jest dobrze. Idę dalej przed siebie. A tak wygląda moja tabelka aktywności
Myślę, że nie ma tragedii ;) Jak widać, nie leżę ;) Nie poddaje się, mimo, że nie ma treningów, to chociaż nadrabiam krokami ;)
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj, rób taką aktywność, która sprawia Tobie radość. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia :* Pozdrawiam :) :*
Ciężka sobota, ale dałam radę. Miałam odpocząć i co? Nic. Nie miałam chwili dla siebie. Może uda się na pół godzinki zaszyć się w wannie z książką... Ale zobaczymy, bo u nas grzmi. Burza się zbliża, więc ciekawe czy będzie prąd :)
Udało mi się dziś także policzyć kalorie, ale i nie przekroczyć ich
Jedynie węgle przekroczyłam, ale wolę tak niż przekroczenie kalorii.
I posiłek: bułka kajzerka, majonez, pomidor, jajko ( posiłek po młodej)
II posiłek: ziemniaki, mielone i mizeria :)
III posiłek: kawa mrożona, truskawki, pomarańcza, popcron w karmelu i chrupki pomidorowe
Może nie jest idealnie, ale dla mnie ok. Najważniejsze, że kalorie nie zostały przekroczone. No ale dzisiejszy dzień taki dziwny zakręcony. Teraz tylko jeszcze dopijam kolagen, na jedzenie nie mam ochoty. Być może kryzys przejdzie bokiem... na to liczę ;)
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz o lepszą siebie. Nie patrz na innych. Rób tak, aby Tobie było dobrze. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*
Nie było mnie wczoraj,a to dlatego, że w domu byłam około 22 i nie miałam ani siły, ani ochoty na wpis. Dziś też średnio, ale stwierdziłam, że dodam. Wczoraj i dziś niestety kalorie przekroczone
Kiepsko to wygląda, ale wygląda. Tym razem stwierdziłam, że pomimo przekroczenia kalorii, gorszego dnia idę dalej. Jak już wiedziałam, że przekroczę kalorie szłam dalej. Kiedyś jakbym przekroczyła lekko kalorie, albo bym miała taki zły dzień, to zrezygnowałabym z liczenia i tak dwa dni z rzędu.... i wszystko poszłoby w diabli. Dlatego tym razem , przekroczyłam kalorie ok, życie, robię dalej swoje. Wczoraj i dziś przegięłam, miałam zły dzień, pełen nerwów, stresu... Co prawda nie robiłam zdjęć, ale kalorie liczyłam. Dziś mija 8 dzień liczenia kalorii, to taki mały kryzys? Być może. Jednak nie poddaje się, walczę dalej... ( pomijając fakt, że walczę już kilka lat :( bez szału, bez efektu- być może kiedyś się to zmieni)
Jak widać, każdy z nas ma gorszy dzień. Najważniejsze, to zauważyć błąd i starać się go naprawić. Ja wiem, że moje przekroczenie kalorii spowodowane było stresem. W weekend będzie on mniejszy, dlatego liczę, że sobota i niedziela będzie udana. Za Ciebie także trzymam kciuki. Nie poddawaj się. Walcz. Jak upadniesz, powstań, idź dalej. Powodzenia. Udanego weekendu. Pozdrawiam :) :*
Kolejny zakręcony dzień..na wariackich papierach... i tak od poniedziałku. Czyli jednak chyba cały tydzień taki będzie, dam radę ;) Dziś pobudka po 4 , jak co środę. Dziś kolejny senny dzień i straszna duchota, ajjj do tego okres :( kumulacja wszystkiego hihihi. Woda ładnie pilnowana, kalorie? Wyglądają tak:
I posiłek: chleb, twaróg wędzony, ogórek
II posiłek: kasza manna z budyniem, plus gorzka czekolada 90% oraz maliny
III posiłek: cheesburger, paluszki i kawa mrożona
Trzeci posiłek nie był planowany . Nie wiedziałam, że cały dzień będę poza domem, nie dogadałam się z córką :) i wyszło, jak wyszło. Samo życie. Najważniejsze, że nie rzuciłam się na jedzenie. Zaliczyłam tylko cheesburgra a miałam ochotę na dużo więcej ;)
Zaraz czas do łóżka, a dopiero dochodzi 20 godzina, ale mało co spałam. Dziś 10 minut snu głębokiego :) Szału nie robi , prawda? Jutro może lekko sobie odbiję, zobaczymy. A tak w ogóle, to jestem w szoku,bo dziś mija 6 dzień liczenia kalorii. Może nie zawsze jest idealnie, ale nie poddaje się. Działam dalej.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie mocnooo kciuki. Rób tak, aby Tobie pasowało, aby Tobie było dobrze. Jeśli masz gorszy dzień, to nic, każdy takie miewa. Pamiętaj, że po burzy, wychodzi słońce. Powodzenia. Spokojnej nocy. Pozdrawiam :) :*
Szalony poniedziałek, więc wtorek nie może być inny... Całe szczęście, udało się zapanować nad jedzeniem i kaloriami oraz wodą ;) Jadłospis wygląda tak:
I posiłek: chleb z piersią z kurczaka gotowaną, pomidorem oraz ogórkiem
II posiłek: pierogi z kurczakiem, ogórek, papryka
III posiłek: pączek pistacjowy z Lidla , truskawki, kawa mrożona
IV posiłek: serek wiejski, truskawki, chrupki pomidorowe i kawa mrożona proteinowa
Jeśli chodzi o te pierogi, kupione w Dino. Nie są jakieś bardzo szałowe, ale zjadliwe. Są suche w środku i to jest duży minus. Pączek z Lidla jak zawsze dobry ... ja wiem kalorii ma sporo i tak dalej, ale cóż. Jest dobry :)
Samopoczucie nawet ok, chociaż coraz bardziej mnie ćmi głowa :( Być może pogoda, okres ma na to wpływ... nie wiem...
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*