Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1565627
Komentarzy: 55868
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 22 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2025 , Komentarze (26)

Czuję się lepiej i mam więcej energii. Dziś chcę wrócić do codziennej jogi. Nie pamiętam ile lat już ćwiczę, ale coś chyba koło 6 ponad/2018/. Przerwy były ale raczej krótkie. Teraz ćwiczę nawet w lecie, ale rano. Normalnie ćwiczę wieczorami koło 21. 

Dziś planuję dłuższy spacer, ale wszystko zależy od Krzyśka, bo on jeszcze kaszle. Niby i w pracy jest na dworze, ale nie chcę mu dokładać. Urlop będzie miał chyba w lutym i wtedy może dłuższe spacery będą codziennie. Mikuś jest zadowolony z każdego wyjścia na dwór. Lubi zarówno spacery jak i wyjścia na podwórko. Po podwórku biega luzem i to go cieszy. Na spacerach zawsze jest na smyczy. Nie uznaję puszczania psów luzem. Tylko gdzie mają biegać psy z bloków?

U mnie pięknie i biało. Wczoraj padło i śnieg leży.

Zaczęłam chudnąć i czytam więcej o koniach. Chyba jednak nie zdecyduję się na naukę bardziej zaawansowaną. Za bardzo się boję. Konie to zwierzęta płochliwe i nie wyobrażam sobie jazdy po parku czy po lesie. Może wyskoczyć pies itp i koń mnie zrzuci, bo się przerazi. Co innego hipoterapia czy jazda na lonży. To jest bezpieczne. Jazda w szkólce, na terenie szkółki też jest bezpieczna. Do tego będę dązyć. Chodzi mi głownie o poznanie koni i nawiązanie więzi z tymi cudownymi zwierzętami. Najpierw odchudzanie i  zobaczymy co dalej. Może już pod koniec stycznia umówię się na pierwszą wizytę w stadninie. 

Wczoraj byłam obejrzeć kocięta. Są piękne i chyba zdrowe. Dochodzą tylko do tych którzy karmią i tylko im pozwolą się dotknąć. Przebywają w sieni i na dworze. Takie koty są do oswojenia. Do oddania są trzy. 2 właściciele kotki chcą sobie zostawić co jest problemem, bo mogą znowu rozmnażać. Trzeba by pomyśleć o sterylizacji wiosną. Nie wiem czy się zgodzą. Mogę zorganizować darmową dla nich. Gdy wszystko się uda dograć, wyłapiemy i zastaną zabrane ode mnie przez znajomą. 

11 stycznia 2025 , Komentarze (8)

Czuję się lepiej. Puls spadł. Opaska pokazuje mniejszy stres i lepsze natlenienie krwi. Już od wczoraj. Lepiej śpię i solidnie się wypociłam po polopirynie. Katar jeszcze mam. Resztki. Krzysiek kaszle, a piżamy nie chce założyć, bo trzeba poszukać. Nie chce mu się szukać, bo na półkach armagedon. On jest nauczony, że mama prała, prasowała i układała. Ja nie prasuję i nie układam.

Przez kilka dni nie ćwiczyłam. Do tego doszło przeziębienie i nadmierne kilogramy  i już z trudem się ruszam. Krzysiek narzeka, że ruszam się jak 80 latka. Coś muszę z tym zrobić. Przeziębienie przechodzi, dietę trzymam i powrót do jogi moze od jutra. Za kilka dni powinno być lepiej. Całkiem dobrze, no prawie będzie gdy waga spadnie z 10 kg chociaż, ale liczę na więcej.

Dietę trzymam. Dziś zupa z pekinki z warzywami i wczorajsza zupa z tuńczykiem, jajkami. Waga spada. Wczoraj Krzysiek zrobił zakupy. Mam wszystko do wtorku. Nie mam też już zaparć. Teraz gotuję  osobno dla siebie i osobno dla Krzyśka. Obiad Krzysiek musi mieć. 

Chciałabym dziś po południu iść obejrzeć kocięta. Może zrobię zdjęcia. Czuję potrzebę by coś z nimi zrobić, by im pomóc. Właściciele ich matki pozwolą zabrać. Już się umówiłam z sąsiadem.

A tu zdjęcie z obserwacji żubrów. Pierwszy raz widzę młode. Jak muszą być potężne te drzewa, skoro tak duże zwierzęta wydają się przy nich małe... W tym roku kamera jest w innym miejscu i pole widzenia jest gorsze. W zeszłym roku było widać tylko polanę i las bez tych ,,budowli" ludzkich. Zwierzęta były karmione na środku polany i przez to były lepiej widoczne.

W najbliższym czasie ma być śnieg. Na razie spadł i leży. Moze poleży, a wtedy ja spróbuję się wybrać do lasu zobaczyć tropy. To zależy od tego co z naszym przeziębieniem. Oby przeszło całkiem.

10 stycznia 2025 , Komentarze (4)

Koniec tygodnia. Dzień spokojniejszy. Może będzie dziś deszcz ze śniegiem. Ja wychodzę choć mam lekką infekcję - drapie mnie w gardle i od tego chrząkam.  Domowe środki oczywiście plus reiki zaaplikowane. Szybko przechodzi. Krzysiek ma katar. Skąd nam się to wzięło to nie wiem. Rzadko coś nam dolega, bo jesteśmy zahartowani. Co prawda w niedziele na koncercie niedaleko siedziała kaszląca osoba, ale tak długo by sie wykluwało? Pierwsze objawy były w środę... Od razu założyłam podkoszulkę do spania i spodnie od piżamy. Do tego wzięłam jeszcze koc. W nocy było mi raz zimno i raz gorąco. W sypialni jest teraz około 11 stopni. W pokoju dziennym tylko 21. Powinno być więcej, żeby ciepło szło do sypialni. Czemu nie mogę dogrzać pokoju dziennego do jakiś 25 nie mam pojęcia. To moze być wina węgla, bo jest z zeszłego roku. Mam też uszkodzony piec. Chcę by wytrzymał do końca sezonu. Mam zamiar kupić kozę o sprawności powyzej 80 % z płytą do gotowania. Cena to około 2500. Stać mnie, ale czekam na koniec sezonu. Może będzie taniej. No i muszę kupić wtedy gdy będzie Sebastian, bo ktoś musi zorganizować wniesienie. No i trzeba go obsadzić, a ja jestem niska i nie dostanę. Piec z rurą z tyłu sama obsadzam. Z rurą od góry nie daję rady.

W lecie postawiłam do ukorzenienia ananas. Niestety nic z tego nie wyszło. Młodych roślinek nie ma. Za to to co w doniczce było nadal trwa i jest zielone mimo 10 stopni w kuchni. Ponoć ananas potrzebuje 20. Nie wyrzucam, śledzę. Ciekawa jestem co z tego będzie.

Dziś Krzysiek miał mieć wolne, a idzie do pracy. Nawet się nie spytał dlaczego.

Mnie się nic robić niech chce. Pewnie przez to przeziębienie. Może obejrzę dwa kolejne odcinki Ludzi gór.

Dziś wstałam kompletnie połamana, bo spaliśmy w pokoju dziennym. Tu kanapa jest węższa. Do tego są zwierzęta. Nie mogłam całą noc wyprostować nóg, bo spały tam trzy koty. Majusia spała na mojej głowie, a Rozi na mnie. Mikuś wlazł między mnie i Krzyśka i taki wyprostowany spał pod kołdrą. 

Waga spada w zawrotnym tempie, bo 2,5 kg od wtorku. To to ja rozumiem, a nie kilo na miesiąc.

https://www.ratujemyzwierzaki....

9 stycznia 2025 , Komentarze (23)

Mój Mikuś zaczyna chyba sygnalizować gdy mu się chce sikać. Jest niespokojny i popiskuje. Kiedyś był niespokojny i szalał, a gdy się z nim wyszło to nie robił nic. Oszukiwał, bo chciał się przelecieć. Teraz gdy popiskuje i z nim sie wyjdzie to od razu sika. Oby tak dalej. Od dawna, bardzo dawna sygnalizuje gdy chce wejść pod kołdrę to i może z sikaniem w końcu zacznie.

Kilka dni temu gdy byliśmy na spacerze w lesie widziałam tropy dużego psa, liczne. Obok nie było odbitych śladów butów, albo nie zwróciłam na nie uwagi. Może ten ktoś szedł koleinami. Wczoraj na facebooku zobaczyłam informację, że w Nadleśnictwie Siewierz są wilki. Od razu zadzwoniłam do nadleśnictwa i nadal nie wiem. Pani od spraw łowiectwa powiedziała mi, że nic o wilkach w mojej okolicy nie wie, ale wilki mają bardzo duże tereny i wciąż się przemieszczają. Czyżby mogły bywać? Poczekam na kolejne opady śniegu i wybiorę się do lasu głębiej obejrzeć tropy. Tropy psa i wilka się różnią. Inaczej stawiają łapy. To bardzo interesujący temat dla mnie. U nas są na pewno lisy, dziki, sarny, jelenie, łosie. Znowu obserwuję żubry :)  https://www.lasy.gov.pl/pl/inf...

Kiedyś chciałam robić zdjęcia dzikim zwierzętom, ale sama sobie z tym nie poradzę. Nie tak łatwo spotkać w lesie zwierzęta i jeszcze ich nie spłoszyć. Sarny od razu umykają. Dziki mogą być groźne. Trzeba by się zaczaić, ale trzeba wiedzieć gdzie i kiedy. Potrzeba cierpliwości, czasem specjalnych namiotów, przewodnika. Chyba mi z tego pomysłu nic nie wyjdzie...

Zainteresowanie przyrodą i dzikimi zwierzętami datuje się od dzieciństwa. Po dziesięć razy wracałam do przygód Tomka Wilmowskiego. Miałam wszystkie części. 

W poniedziałek mam czytanie z Kronik Akaszy. To będzie barter. Ja zrobię tarota.

Dziś kapuśniak z wczoraj. Do tego ugotuję zupę fasolową. Dietę trzymam...

Sprawa z kotami wstępnie ogarnięta. Zadzwoniłam do kobiety, która ma kontakt ze schroniskami. Trzeba je wyłapać i ona zabierze. Gdzieś się je umieści i będzie szansa na domy. Może dziś pójdę je zobaczyć jakie są duże.

8 stycznia 2025 , Komentarze (35)

Zdecydowanie nie jestem singielką z natury. Nie lubię samotności i wyjścia w samotności są dla mnie trudne. W niedzielę byłam na koncercie, patrzyłam na te pary, które były i było mi przykro, że jestem sama. Krzysiek nie chce ze mną chodzić, bo ma inne zainteresowania. Nie lubi muzyki klasycznej. Nie interesują go konie, muzea, kino też nie bardzo. Nie interesuje go ezoteryka, poezja, malarstwo, ani rozwój siebie. Nie mam z kim wyjść ani porozmawiać, a lubię dzielić się wrażeniami. S to też porażka w tym względzie. Całe życie szukałam przyjaciela - bratniej duszy i nie znalazłam. Zawsze sama, całe dorosłe życie sama. Przykre to jest.

U sąsiadów okociła się  kotka i już jej nie ma. Zostało 5 kociąt. Są prawie dzikie. Dokarmiają je i biegną tylko do tych osób, które im dają jeść. Jeśli przetrwają zimę mogą zacząć się mnożyć. Zal mi ich, ale nie bardzo mam zdrowie wyłapać tyle prawie dzikich kociąt. 12 w domu mi teraz za dużo i to jeszcze część dzikich. Krzysiek nie pomoże i się wścieka. Nie wiem co robić. Nie bardzo potrafię udawać, że problemu nie ma choć nikt mnie o pomoc nie prosił. Na razie koty są niedojedzone. Dokarmia drugi sąsiad.

Wczoraj udało mi się dietę zachować. Była trzy razy zupa, mandarynka i kefir. Nie wiem tylko czy zup za dużo nie jem. Tak mi smakują. Tak mnie rozgrzewają, że może to być za dużo. No nic zobaczymy. Dziś zjem krupnik i ugotuję kapuśniak z kwaśnej kapusty. Na razi e kilo mniej i dobrze...Znaczy, że dieta działa...:)

Pogoda listopadowa. Wczoraj padało i dziś też. Sniegu już prawie nie ma. Jest ponuro. Mikuś wychodzi tylko na krótkie spacery. Wczoraj w czasie deszczu i mgły. Ja mam mało ruchu. Jednak w chłodne pory roku wolę słońce...

Kajtuś ma od kilku dni robione codzienne zabiegi reiki, a od wczoraj bierze nowy lek na biegunkę i jest tak jakby odrobinę lepiej.

7 stycznia 2025 , Komentarze (25)

Od dziś dieta. Przechodzę na zupy. Właśnie wstawiłam krupnik na pęczaku z grzybami, marchwią, cebulą. Dodam jajka na twardo i jogurt. Druga zupa brokułowa z makaronem. POwinny być 3 zupy, a u mnie będą 2. Trzy porcje na dzień po około pół litra. Połowa gęste a połowa rzadkie. Do tego kefir i 1 mandarynka. Zakazane jest zagęszczanie zup mąką. Zakazane są sery i wędliny, pieczywo, kostki rosołowe, wszystko co smażone. Zobaczymy jak mi pójdzie. 

Waga 90,2   

talia 104

biust 124

Dziś mi Krzysiek kupi przyprawy ziołowe/sypkie/. Może bataty, tuńczyk, cukinię i soczewicę, paprykę.

Sms do koleżanki w sprawie Kronik Akaszy wysłany. Zaraz idę szukać książki, które mogą mi pomóc opanować emocje, bo u mnie otyłość ma podłoże psychiczne.

Wczoraj pokazała mi się reklama kurtek narciarskich i jak nigdy mi się nie podobały, tak teraz niektóre uznałam za fajne. Nie kupię oczywiście w tym roku, bo mam 4 kurtki zimowe zdatne do noszenia. Nigdy nie lubiłam odzieży sportowej, a teraz mi sie podoba. Co mi się stało nie wiem. Zawsze to były ciuszki raczej kobiece, seksi. Moze uznałam, ze już takich w moim wieku nie wypada za bardzo? No ale sportowe też noszą raczej młodsze osoby.

Dziś powinnam zadzwonić do przychodni, bo chcę się umówić na ostatnie szczepienie na tężec. Zawiezie mnie brat Krzyśka, bo nie pracuje już od stycznia. Na razie jest jeszcze na urlopie, a po wykorzystaniu wcześniejsza emerytura.

Wczorajszy spacer był dość trudny i męczący dla mnie. Pozornie męczący, bo tętno 93. Przeszliśmy niecałe 2,5 km ale szybkim krokiem. Trasa była częsciowo drogą, a częściowo lasem. W lesie i na bocznej drodze śniegu, a raczej błota sporo i trzeba było uważać, bo ślisko. Dobre podeszwy w butach niewiele pomogły. Do tego poszłam w podkoszulce, cienkim swetrze i kamizelce. Kurtka też dość cienka, ale było mi gorąco, a ja nie lubię się pocić. Spaliłam prawie 200 kalorii i to jest plus. Do tego odkryłam trzy nowe trasy. Nie wiem jakie długie. Wypróbuję wkrótce gdy będzie więcej czasu. Widziałam 2 piękne sarny przebiegające przez drogę w lesie. Nie obyło się bez strachu. Gdy wychodziliśmy z lasu, podjechały dwa samochody. Zanim się zdążyłam zastanowić po co z samochodów zostały wypuszczone luzem 3 duże psy bez kagańców. Jeden zaczął szczekać, a jeden ruszył do nas. Karny był i na słowa opiekunki a ty gdzie, natychmiast zawrócił.

6 stycznia 2025 , Komentarze (19)

Pomału nakreślam plan. Chcę schudnąć szybko choć 8 kg. To potrwa około 2 miesięcy. Motywacja jest potrzebna i już ją mam, ale obsesja i stres są zbędne. Potrzebne wyciszenie, bo stres przeszkadza. Kortyzol choćby. Od jutra dieta i jutro skontaktuję się ze znajomą w sprawie kronik Akaszy. Zobaczę na czym to polega. Musi być przerwa 24 godziny od ostatniego kieliszka alkoholu, a ja dziś piłam drinka. Słaby bo słaby ale był i moze jeszcze jeden będzie. Dziś jeszcze poszukam książki o psychodietetyce. To wartościowa pozycja. Kilka dni temu odstawiłam dwa leki od psychiatry, bo jeden działał depresyjnie i tuczył, a drugi łatwo uzależniał. Mam jeszcze dwa leki w dawce przepisywanej na nerwice. Tych nie odstawię. Na razie czuję się dobrze i śpię, a brałam je głownie z powodu bezsenności i pobudzenia psychicznego. Teraz mnie wycisza joga, medytacja i reiki. Moze to wystarczy. W najbliższym czasie skontaktuję się z psychologiem- terapia skoncentrowana na rozwiązaniach i umówię się na wizytę. Przypuszczam, że może ich być do 10, bo to szybka terapia. Mam też książkę na ten temat i ją poszukam. W szkole ta terapia była bardzo polecana na uzależnienia, a ja jestem uzależniona od jedzenia. Moim największym problemem jest znalezienie sobie czegoś co mi sprawi taką samą przyjemność jak jedzenie. Mogłabym ją sobie serwować zamiast jedzenia. Do tej pory nie znalazłam. Mnie np. sprawia przyjemność poczucie satysfakcji. Dlatego tak lubię dietę gdy waga spada. Najłatwiej jeden nałóg zastąpić innym. Ostatnio lubię spacery.

W sobotę było w domu zimno. Rano 15, a później ledwie 20. To albo wina pieca, bo jest uszkodzony albo wina opału. Węgiel może być zleżały. Ja umyłam wieczorem głowę i zmarzłam. 

Nie wiem jak można być alkoholikiem. Piłam w święta, sylwestra, nowy rok i piję dziś. Mam przesyt i prędko pić nie będę.

Z moją sprawnością jest źle. Nie aż tak, żebym nie mogła wstać z kanapy czy chodzić. Nogę na nogę też zakładam. Mam jednak problem z jogą. Z trudem wykonuję niektóre ćwiczenia. W pozycji dziecka gniecie mnie brzuch. Mam problem ze skłonem w przód. Już nie dotykam głową do kolana, gdy robię skłon w przód. Z trudem wstaję z podłogi. Pięknie nie ma co. Ważę chyba koło 90 kg. Może trochę mniej. Wstyd. Zważę się jutro. Wczorajszy spacer był bardzo przyjemny. Na bocznych drogach ślisko, nawet lód. Byliśmy w lesie i śnieg nieubity dość głęboki. Zawróciliśmy, bo były świeże ślady dzika. Mikuś węszył. Gdyby nie wyjazd na koncert, spacer byłby dłuższy o jakieś 1,5 km, ale poszlibyśmy inną drogą. Było ponad 2 km.

Dziś już chcę ugotować pierwszą zupę na jutro. Chcę porcję zjeść rano we wtorek. Myślę o kapuśniaku z kapusty kiszonej i grzybów z ziemniakami.

Wczoraj Mikuś dobrał się do Krzyśka zupy, która stygła na stole. Zjadł pół talerza zanim Krzysiek zauważył i tylko się oblizywał. To była grzybowa z marchwią i makaronem na maśle i z jogurtem. Swojego mięsa nie tknął. On lubi jedzenie gotowane. Mięso swoje nie za bardzo. Lubi wędliny, kanapkę z pasztetową, schab, szynkę, mleko, parówki. Wiem, że tego nie powinien jeść, ale czasem to jedyne wyjście, bo mięsa swojego nie chce i ucieka pod kanapę. Badania ma dobre i według lekarza wygląda dobrze. Może mu to więc nie szkodzi. No ale młody jest... Rozmawiałam z weterynarzem i tragedii nie widzi jeśli takie rzeczy je tylko czasem i niedużo.

5 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Jestem tak przejedzona, że mam dość. Czuję do siebie obrzydzenie wręcz. Brzuch mi urósł i podbródek. Z trudem ćwiczę, wychodzę z wanny. Pierścionek musiałam zdjąć, bo był ciasny. Tragedia. Byle do wtorku. Wtedy się zważę i zacznę dietę. Ulży mi. Coś zacznę robić z sobą by poczuć się lepiej. Mam nadzieję, że efekty przyjdą szybko, że mi ulzy jak najprędzej. A tu jeszcze jedna atrakcyjna kobieta po 60 tce. To Pani Małgorzata Osuch. Jest nauczycielką jogi i ciagle pracuje. To biczowanie siebie jest konieczne w moim przypadku, bo mnie mobilizuje do walki. Gdy z sobą postępuje delikatnie i chcę sprawić sobie przyjemność opycham się bez umiaru i tyję. Jedzenie to moja największa chyba przyjemność w  życiu. Na razie jestem przerażona, bo wróciły epizody zwracania po przejedzeniu. Nie zdarza się to często, ale moze prowadzić do bulimii.

Wczoraj była piękna pogoda- śnieg i lekki mrozik. Niestety nie udało się wyjść na dłuższy spacer, bo Krzysiek szedł do pracy po południu. Wyszliśmy na chwilę. Mikuś zrobił co miał zrobić i z powrotem do domu, a Krzysiek do pracy. Nawet nie wiem czy by sie dobrze chodziło po lesie, bo śnieg był dość głęboki, a szlaki nieprzetarte. Buty sprawdziły się na sto procent. Ja byłam ze spaceru bardzo zadowolona. Mikuś oczywiście też. Miał cały pyszczek i brzuszek w śniegu. Później sie suszył na poduszce przy piecu.

Wszystkie moje plany na ten moment z powodu otyłości biorą w łeb. Jestem przygnębiona i tylko o odchudzaniu myślę. Miało być malowanie, antologia, nauka, konie a nie ma nic. Muszę schudnąć choć 8 kg i wtedy do planów wrócę. Teraz będę pracować tylko nad zrzuceniem wagi. PO święcie ruszam z dietą. Do tego dojdzie konsultacja z kronik Akaszy, może hipnoza regresyjna, moze terapia skoncentrowana na rozwiązaniach, może psychodietetyk. Nie wszystko na raz oczywiście. POwinnam poszukać książki o psychodietetyce...

Dziś idę na koncert. Czy pod koniec lutego pójdę na Jezioro łabędzie jeszcze nie wiem. Bilety dość drogie, szybko sie rozchodzą, a ja nie wiem jaki będę mieć nastrój. Idę sama.

4 stycznia 2025 , Komentarze (55)

Dziś muszę przygotować ubranie na jutrzejszy koncert. To koncert w sali teatralnej, a nie retransmisja i strój powinien być nieco lepszy. Krzysiek nie idzie. Jadę z sąsiadem, a wrócę taksówką. Iść mam ochotę, a stroić się nie. Nie przykładam wagi do wyglądu ani swojego ani innych. Nie czuję się lepiej gdy mam na sobie lepsze ciuchy czy mam zrobiony makijaż. Robię to, bo tak wypada. Nie chcę po prostu wyjść na kogoś bez kultury. Nie doceniam wykwintnego stroju u innych. To wszystko, takie podejście mi bardzo ułatwia życie. Patrzę na wnętrze ludzi i doceniam serce. Nie tracę czasu na buszowanie po sklepach w poszukiwaniu ciuchów, nie przesiaduję u kosmetyczki.

Mam a raczej miałam znajomą na Podlasiu. Kiedyś byłyśmy dość blisko. Trochę nas łączyło i było o czym rozmawiać. Obie mamy stado kotów. Też jest ezoterykiem- tarot. Mieszka na wsi. Ma ogród nie tylko kwiatowy. Zajmuje się rękodziełem. Pisała bloga. Był czas gdy dzwoniłam do niej co tydzień. Ona czasem też. Od jakiegoś czasu ona nie dzwoni. Nie oddzwania, nie odpisuje na smsy. Spytałam ją wprost czy chce zakończyć znajomość to powiedziała, że ma masę zajęć i zapomina oddzwonić. Nawet na smsy z życzeniami świątecznymi nie odpowiada. Chyba czas zakończyć znajomość. Nie ma sensu biegać za kimś komu nie zależy. Trochę szkoda, ale ja się już więcej nie odezwę.

Od wtorku dieta. Będą zupy. Wczoraj przeczytałam wszystko co napisałam kilka lat temu w grupie Moniki Honory. To kopalnia wiedzy. Wtedy schudłam 16 kg w 5 miesięcy. Teraz też tak chcę. Teraz zima i gorące zupy lepsze od sałatek na diecie plaż południowych. Dieta typu karniwory też mi nie bardzo leży. Trzeba będzie gotować i bardziej się przyłożyć. To zupełnie inne gotowanie. Już zapomniałam co gotowałam wtedy. Zapomniałam jak gotować zupy.

Wczoraj znowu się przejadłam, bo Krzysiek był na zakupach. Były nawet chipsy i czekolada. Nie ważę się z tchórzostwa.

Wczoraj oglądałam galę w programie I i widziałam Grażynę Torbicką. Ma 65 lat, a wygląda jak moja córka. Wiem ma pieniądze i dba o siebie, ale i tak dotarło do mnie, ze wyglądam strasznie. Ona jak seksowna kobieta, a ja jak babcia, seniorka, staruszka. O niej by nikt nie powiedział seniorka. Wstyd. Czas się chyba na serio wziąć za siebie. Tylko czy to co straciłam uda się odzyskać? No i tak na prawdę po co mi to? Chodzi głownie o sylwetkę. Ona smukła, drobny biust, płaski brzuch a ja szafa. Inna sprawa, że mój biust gigant nigdy nie był na tyle kształtny, żebym mogła założyć suknię o takim kroju jak ona miała wczoraj. Musiałabym chyba ważyć z 50 kg by mieć taki brzuch. Nic to pocieszyłam się połową pizzy...Koncert wyłączyłam, bo i tak mi się nie podobał... To nie zazdrość, a stwierdzenie faktu...

3 stycznia 2025 , Komentarze (28)

Ostatnie zakupy typu świątecznych. Od wtorku już ścisła dieta chyba typu karniwory. Chcę zrzucić około 5 kg w miesiąc. Oby się udało. Zobaczymy co będzie z trawieniem. Na razie zaparcia opanowane. Są środki na przeczyszczenie i dodałam więcej otrąb. Czopkow glicerynowych już nie używam. Teraz biorę tylko dulcebios i senes co drugi dzień. Musiałabym jeść bardzo duzo by środki odrzucić. To nierealne. Kilka dni więcej niz 1300 kalorii i szybko tyję. U mnie 7000 kalorii na kg to mit. Potrafię nabrać kilogram  po 2000 kalorii. Po Trzech królach, moze w środę zacznę pracować nad moimi emocjami mającymi wpływ na otyłość. Powinny być sesje EFT, ale ja sobie za bardzo z nimi nie radzę. A może powinnam pomyśleć o diecie zupowej? Nie było by pokus w dni zakupów, bo nic nie wolno tylko zupy i kefiry. Pomyślę. Kiedyś na niej schudłam 18 kg chyba w niecałe 4 miesiące.

Niby chudnę i na diecie plaż południowych i na typu karniwory, ale zdarzają mi się dni w które jem więcej tego co dozwolone. Przez to waga spada wolniej. Nie potrafię też na tych dietach zbyt długo wytrzymać, bo pod koniec schodzę do 350 kalorii i jestem głodna. Na diecie zupowej głodu nie czuję, a waga spada i tak. Dobre jest to, że można jeść strączkowe, ziemniaki, kaszę i nie tęskni się za tym. No może spróbuję. Zobaczymy jak dieta zadziała na mnie teraz. 

Kilka dni temu myślałam nad celami na rok 2025. Problem w tym, że nie wszystko zależy ode mnie.

- remont pokoju Adriana

- remont dachu

- żwirek na cmentarzu

- wynająć mieszkanie po babci

- skończyć kurs parapsychologii ESKK

- schudnąć do 78 kg i utrzymać

- 30 książek

- 12 obrazów akrylowych

- 20 akwareli

- wyciac swierki

- porządek mama do końca

- porządek garaż

- pociąć meble

- konie

- tomik? lub antologie

Chciałabym też wrócić do nauki rosyjskiego. Znam go na poziomie B1, a chciałabym zdobyć B2 i mieć na to dokumenty. Z angielskiego chyba zrezygnuję na stałe. Mam poziom początek A2 jeśli chodzi o pisanie i nie potrafię wcale mówić.

Wczorajszy spacer był niezbyt przyjemny z powodu wiatru. Poszliśmy nieco dalej w las, ale trzeba było wracać, bo chmury groziły deszczem. Dziś zimno, ale może uda się wyjść...Lekki deszcz nie jest przeszkodą, ale w ulewę nie wyjdziemy. PO zmroku nie chodzimy, bo dzików dużo i chodzą nawet główną drogą, bo poryte...Wczoraj padał śnieg i leży...

Zapisałam się na dwa webinary na temat związku z mamą. Niby mamie wybaczyłam ale to nie oznacza, że funkcjonuję normalnie. Nasze niezbyt dobre relacje, rywalizacja, poczucie, że nie byłam kochana wpłynęły na mnie. Chyba powinnam to przepracować, ale czy to mi sie opłaci w tym wieku. Psycholog tani nie jest.

https://www.ratujemyzwierzaki....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.