Czuję się lepiej i mam więcej energii. Dziś chcę wrócić do codziennej jogi. Nie pamiętam ile lat już ćwiczę, ale coś chyba koło 6 ponad/2018/. Przerwy były ale raczej krótkie. Teraz ćwiczę nawet w lecie, ale rano. Normalnie ćwiczę wieczorami koło 21.
Dziś planuję dłuższy spacer, ale wszystko zależy od Krzyśka, bo on jeszcze kaszle. Niby i w pracy jest na dworze, ale nie chcę mu dokładać. Urlop będzie miał chyba w lutym i wtedy może dłuższe spacery będą codziennie. Mikuś jest zadowolony z każdego wyjścia na dwór. Lubi zarówno spacery jak i wyjścia na podwórko. Po podwórku biega luzem i to go cieszy. Na spacerach zawsze jest na smyczy. Nie uznaję puszczania psów luzem. Tylko gdzie mają biegać psy z bloków?
U mnie pięknie i biało. Wczoraj padło i śnieg leży.
Zaczęłam chudnąć i czytam więcej o koniach. Chyba jednak nie zdecyduję się na naukę bardziej zaawansowaną. Za bardzo się boję. Konie to zwierzęta płochliwe i nie wyobrażam sobie jazdy po parku czy po lesie. Może wyskoczyć pies itp i koń mnie zrzuci, bo się przerazi. Co innego hipoterapia czy jazda na lonży. To jest bezpieczne. Jazda w szkólce, na terenie szkółki też jest bezpieczna. Do tego będę dązyć. Chodzi mi głownie o poznanie koni i nawiązanie więzi z tymi cudownymi zwierzętami. Najpierw odchudzanie i zobaczymy co dalej. Może już pod koniec stycznia umówię się na pierwszą wizytę w stadninie.
Wczoraj byłam obejrzeć kocięta. Są piękne i chyba zdrowe. Dochodzą tylko do tych którzy karmią i tylko im pozwolą się dotknąć. Przebywają w sieni i na dworze. Takie koty są do oswojenia. Do oddania są trzy. 2 właściciele kotki chcą sobie zostawić co jest problemem, bo mogą znowu rozmnażać. Trzeba by pomyśleć o sterylizacji wiosną. Nie wiem czy się zgodzą. Mogę zorganizować darmową dla nich. Gdy wszystko się uda dograć, wyłapiemy i zastaną zabrane ode mnie przez znajomą.