- Dołączył: 2011-03-19
- Miasto:
- Liczba postów: 491
12 czerwca 2014, 13:31
Czy przyjęłybyście po mężu nazwisko Nieszczęście? Tak bardzo nie chciałbym robić mu przykrości ale to nazwisko źle się kojarzy... Moje jest ładnie, a połączenie mojego i jego to katastrofa:P Co robic?
- Dołączył: 2008-04-24
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 1207
12 czerwca 2014, 13:33
namówiłabym go na przyjęcie mojego nazwiska. Nigdy wcześniej nie rozmawialiście o tym, że nie chcialabyś jego nazwiska? nawet w żartach?
- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Rzeka
- Liczba postów: 5316
12 czerwca 2014, 13:34
A jemu się podoba swoje nazwisko???bo może będzie chciał przyjąć Twoje?
- Dołączył: 2013-05-30
- Miasto: Otwock
- Liczba postów: 4463
12 czerwca 2014, 13:35
Dobrze że nie masz na nazwisko Smaruj a on rogala, to było by nieszczęście
- Dołączył: 2011-03-19
- Miasto:
- Liczba postów: 491
12 czerwca 2014, 13:35
honokulapulapula napisał(a):
namówiłabym go na przyjęcie mojego nazwiska. Nigdy wcześniej nie rozmawialiście o tym, że nie chcialabyś jego nazwiska? nawet w żartach?
tak rozmawiliśmy. Wtedy on żartuje że zmieni na Pech lub Fatum i po kłopocie:D
- Dołączył: 2012-02-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 436
12 czerwca 2014, 13:35
Przepraszam ale moja pierwsza reakcja to był śmiech..:)Kochana są dużo gorsze nazwiska uwierz mi!!:)Na przykład moja koleżanka Gała (chłopaki nie dawali jej żyć w szkole). Ty wniesiesz szczęście do Nieszczęścia:):*
- Dołączył: 2012-02-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 436
12 czerwca 2014, 13:36
Dla faceta przejęcie nazwiska po kobiecie to raczej cios..
- Dołączył: 2014-04-15
- Miasto:
- Liczba postów: 4031
12 czerwca 2014, 13:38
ja bym nie przyjeła takiego nazwiska, zresztą nie uważam, żeby było to coś bardzo ważnego.
- Dołączył: 2011-05-04
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 14372
12 czerwca 2014, 13:38
pogadaj z nim jak beda dzieci moze byc problem w szkole.
- Dołączył: 2012-11-05
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2142
12 czerwca 2014, 13:38
Ludzie mają gorsze nazwiska więc Nieszczęście to nie takie złe nazwisko. Miałam polonistkę, która nazywała się Fiut i jakoś żyła :)