> Taaa, czasem mam wrażenie, że faceci generalnie
> mają głęboko w d... jak wyglądają. A przynajmniej
> głębiej, niż kobiety ;-) Mój facet ma 182 cm i
> waży ok. 94 kg. Co prawda wciąż chudnie, bo jak
> mnie poznał to sam zaczął się ogarniać i już za
> nim troszkę kilogramów, ale jak dla mnie to się
> stara średnio- w sensie, że mógłby bardziej. Przez
> pół roku można zrzucić więcej, niż 10 kilo ;-/ Nie
> to, że jakiś terroryzm wprowadzam, bo przecież
> wzięłam go sobie nie po to, żeby go zmieniać, ale
> jak już sam się zdecydował na odchudzanie to
> mógłby się bardziej przykładać. Oczywiście pomagam
> mu jak mogę, ale czasem mnie denerwuje jak sobie
> odpuszcza i np. nie je śniadania, bo mu się nie
> chciało, albo wpiernicza kolację o 22. Poza tym on
> twierdzi, że jak schudnie jeszcze z 10 kilo to
> będzie ok. A moim zdaniem niekoniecznie. Cóż...
> trzeba faceta uwiadamiać, byle niezbyt brutalnie.
> Liczy się też częstotliwość uświadamiania. Ja
> mojemu truję cały czas ;-)
Nie wytrzymałabym z taką babą, już mam tak z matkę, która casłe życie kontrolowała co jem czego efektem było jedzenie w szkole, chomikowanie jedzenia do pokoju i ogromne poczucie winy. 10kg w pół roku to dobry wynik, dzięki temu nie będzie miał efektu jojo, to ze ty masz fizia na punkcie diety to nie znaczy, ze on też musi mieć