Właściwie jest to pytanie ale i równie chciałabym zobaczyć Wasz pogląd na tę sytuację, jeśli mielibyście stanąć w mojej skórze.
Mężczyzna jest zaradny, zostawiony przez rodziców w domu którzy pracują za granicą od Jego młodych lat. Przez wolny dom, lubił mieć "panny na chwilę" były to koleżanki koleżanek, które lgnęły do niego jak muchy. Gdy miał kobietę potrafił być z nią 1,5 roku, 2 lata a jeśli wszystko "zgasło" bo to był powód rozstań - wypalenie się związków a miał ich dwa po prostu bawił się.
Teraz padło na mnie. Jestem z nim już pół roku, dosłownie. Jednak nie mam do niego zaufania, boję się, że powtarza to co "lubił" gdy mnie nie ma chociaż nigdy mnie nie zdradził - mamy wspólną "paczkę" a w paczce mam przyjaciela, który jest bratem - Jego przyjaciela, więc poniekąd jestem pewna swoich przekonań.
Lubił na osobności w towarzystwie jednego kumpla opowiadać, że miał masę kobiet, opowiada co z nimi robił, jak się bawił z nimi na godzinę, dwie, lubi to dawać za przykład w jakiejś sprawie. Twierdzi, że dla mnie się zmienił bo pokazałam mu, że może być wartościowy jeśli nie będzie miał każdej napalonej.
Ale gdy byliśmy razem - początki, przyznał że gdyby zadzwoniła do niego była z propozycją seksu, zgodziłby się. Czy każda inna, bo nie brał mnie na poważnie. W pierwszy miesiącu związku, mówił że jest zakochany w innej, nie mógł o niej zapomnieć a teraz wszystko zniknęło. Twierdzi, że nigdy by tak nie powiedział, jak mówił kiedyś. Że się zmienił. Widzę te zmiany ale mimo to nie mam zaufania.
Boję się związków i ciągle odchodzę. Co powinnam zrobić? Jak mu zaufać żeby nic nie zniszczyć?