31 marca 2015, 19:04
Cześć, jestem Marta, mam 27 lat, to mój pierwszy post na forum, muszę się wygadać, bo w sumie nie mam komu się wyżalić...
Ostatnio mam jakąś depresje czy coś, nie wiem jak to nazwać. Mam zła passę w życiu i nie umiem sobie z tym poradzić, dręczy mnie kilka rzeczy i nie wiem co robić...
1. mam 27 lat i jestem samotna, powrót do pustego mieszkania coraz bardziej mi przeszkadza i zasmuca, w sumie nigdy nie byłam z żadnym facetem... to powoduje, że zaczęłam myśleć, że coś ze mną jest nie tak. bo o ile jestem w stanie zrozumieć, ze dziewczyna w moim wieku jest sama, bo np rozstała się po jakimś związku itd, to już trudniej wytłumaczyć moją sytuację, tzn brak jakiegokolwiek związku na koncie. nikt nigdy się mną nie interesował, nigdy nie byłam dla nikogo ważna a brakuje mi bliskości, przyjaciela, z którym mogę iść na spacer, poporzytulać się, pokłócić, albo po prostu posiedzieć w ciszy... chciałabym żebym miała o kogo dbać i żeby komuś zależało na mnie, na tym co ja myslę i czuje...
2. rodzina dokucza mi coraz bardziej, traktują mnie jak nieudacznika życiowego, ostatnio usłyszałam, że to że jestem sama to przez mój wygląd, że "czas najwyższy kogoś sobie znaleźć" - jakby to było takie proste i zależało ode mnie...to że jestema sama i w sumie zawsze byłam świadczy wg mojej mamy i babci o tym, że jestem "wybrakowana", jak tego słucham w rodzinnym gronie to siedze i niby się z tego śmieje, ale w głębi duszy płaczę - co z resztą robię jak siedze sama w domu...boję się samotnosći, zazdroszczę parom, które widze spacerujące z wózkiem i dzieckiem, parom jeżdżącym razem na zwykłe zakupy i po prostu razem się nudzące...
3. mam znajomych, od czasu do czasu się spotkam z nimi, ale w sumie każdy ma już swoja rodzinę, swoje sprawy i swoje życie i tak naprawde mało ich obchodzi co u mnie... niby pogadamy, wysłuchają mnie, ale jak się rozejdziemy to pewnie nawet nie pamiętają co mówiłam... jak mam wolny weekend to nawet nie mam do kogo zadzwonić żeby wyjść, bo każdy ma już raczej jakieś plany ze swoją rodzinką/narzeczoną/ itd.
4. mój wygląd - wiem, że nie należę do najatrakcyjniejszych dziewczyn, mam nadwagę, nie jestem chyba zbyt kobieca... odchudzałam się w zeszłym roku, schudłam 10 kg i wtedy czułam się świetnie, no ale wszystko wróciło i chyba teraz ważę więcej niż przed tym całym odchudzaniem... piszę chyba, bo boję się wejść na wagę...ale widzę i czuje po ubraniach, że nie wyglądam dobrze, a co najgorsze czuje się źle, niby powinno mnie to zmotywować do działania, chodzenia na siłownię i ćwiczeń, ale jest wręcz przeciwnie, im bardziej się zapuszczam to tym bardziej mam mniej motywacji do tego, aby się wziąć za siebie, ostatnio nawet myślałam o wykupieniu treningu personalnego - wiem, ze to droga sprawa, ale chyba jak ktoś będzie stał nade mną to tylko wtedy mogę coś osiągnąć... a ostatnio jem jak nakręcona, nie wiem czemu tak jest...
5. uczelnia - poza pracą jeszcze studiuję, narobiło mi się zaległości na uczelni... nie mogę się pozbierać, żeby to nadrobić, mam problemy bo totalnie nie wiem jak się zabrać za pisanie pracy, nie bardzo ma kto mi pomóc
to wszystko powoduje, że moja "depresja" się pogłębia, wiem, że powinnam się ogarnąć, zacząć racjonalnie jeść, wrócić z pracy zjeść obiad, pouczyć trochę, potem godzinkę spędzić na siłowni i tak dni by upływały, nie byłoby czasu na rozkminianie i użalanie się nad sobą, ale nie potrafię tego zrobić, nie mogę się zebrać...
czy ja jestem gorsza?
31 marca 2015, 19:30
Oczywiście, że nie jesteś gorsza! Uwierz mi, że każdy z nas ma gorsze chwile w życiu kiedy spada lawina niepowodzeń :) Ja się nie dziwię, że czujesz się źle ze sobą słysząc na co dzień takie komentarze. Masz dwa wyjścia, albo pogadać z rodzinką, albo jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać.. Kiedyś na blogu czytałam ciekawą recenzję książki, która uważam, że mogłaby Ci pomóc. http://www.aniamaluje.com/2014/04/jak-zdobyc-o-utrzymac-idealnego.html może brzmi banalnie, ale ja mam zaufanie do autorki bloga :) A jeżeli chodzi o zbieranie się, to może spróbuj chociaż małymi kroczkami, jutro zrób dla siebie pyszny obiad a pojutrze idź na spacer :) W końcu Ci się należą przyjemności! Trzymaj się i głowa do góóóóóóóóóóry :)
31 marca 2015, 19:37
nie gorsza tylko chwilowo "nieogarnięta" i masz gorszy czas. Weź się w garść. To, że nie jesteś w związku nie znaczy, że musisz być samotna. Wyjdź gdzieś, poznaj nowych ludzi. Umawiaj się z koleżankami na kawę. Naprawdę nie każdy mając 27 lat ma już rodzinę. Może znajdź sobie przyjaciółkę, byłoby Ci raźniej, miałabyś z kim pogadać (teraz net daje takie możliwości, ale zawsze też możesz zapisać się na jakieś zajęcia typu zumba, taniec). Rodziną się nie przejmuj i rób swoje, w razie głupich docinków odpowiadaj ciętą ripostą - to zawsze skutkuje. Wygląd to nie koniec świata. Zawsze można coś ulepszyć, więc przestań narzekać i coś zrób np idź do fryzjera, rób ładny makijaż, maluj paznokcie, ubieraj się ładnie, kup sobie czasem coś fajnego np wymarzone szpilki i przestań się sama dołować. Schudnąć zawsze możesz, nadwaga to nie koniec świata. Sprawy na uczelni wyprostuj jak najszybciej, jeśli nie zrobisz tego od razu kłopoty zaczną się nawarstwiać. Co do pracy mgr, od pomocy w pisaniu pracy jest promotor, i to do niego udałaby się na Twoim miejscu.
Przede wszystkim wrzuć na luz i postaraj się zaakceptować siebie, nie skupiaj się na tym co zrobić żeby czas jak najszybciej minął, tylko jak go najlepiej wykorzystać. Zastanów się co lubisz robić i zacznij to robić, nie szukaj wymówek. Korzystaj z życia. Jeśli masz objawy depresji idź do psychologa, to powinnaś zrobić przede wszystkim.
31 marca 2015, 20:17
Slabo pociesze ale nie tylko Ty masz pod gorke. mnie tez dopada marazm i deprechA i nic mi sie nie udaje. Wyszloby sie z kim na piwo czy kawe ale nie ma z kim bo kazdy ma rodziny juz jskies swoje obowiazki sukcess. Wczoraj zadzwonilam do kolezanki po 3 miechach od ostatniego telef. (Zreszta wtedy tez dzwonilam ) pierwsze 20 min opowiadala non stop jak zmienila prace co tam sie dzieje u niej jak doceniona jest. Potem zapytala co u mnie a u mnie nic sie nie zmienilo. Totalna pustka. Moglam co najwyzej ponarzekac ale co jej bede. chłopaka jeszcze znajdziesz ale musisz cos z siebie tez dac np na jakims portalu konto założyć. A rodzina no coz oni najbardziej ppotrafia dowalic. Ciesz sie ze jeszcze da sie ich docinki w zart obrocic. Mnie jak bylam sama to mama dogadywala ze mnie nikt nie chce i takie tam gorsze a jak juz znalazlam to wypominala ze sie kur***ie. Tak zle i tak niedobrze.